RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  015/2000  /  lipiec

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Stacja: Grota

- Cudze chwalicie
- Zapisy do LO dla dorosłych
- O naszym proboszczu
- Francik
- Konkurs: Recenzja Znaku Pokoju
- Młody grajek
- Żniwa

- 4 lipca - św. Elżbiety Portugalskiej,
- 6 lipca - św. Marii Goretti
- 16 lipca - Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel
- 25 lipca - świętego Krzysztofa, męczennika
- Jezus jest Zbawicielem
- Dziecko niczyje
- III Dni Kultury w Czernicy
- Parafianie u stóp Uśmiechniętej Pani
- Pożegnaliśmy ósmoklasistów
- Zaproszenie na festyn
- Sakrament młodzieży
 

 

Stacja: Grota

W sierpniu 1998r. jechałem z dekretem ks. biskupa do Czernicy. Kiedy zjechałem z ulicy Wolności na ulicę Sobieskiego zatrzymałem się i popatrzyłem na kościół, jego obejście, które ukazało mi obraz groty. Tak, tu będzie grota. No, ale wiesz jak to jest. Zanim człowiek się zżyje, pozna ludzi minął rok. Na apelu w maju zaproponowałem budowę groty jako dar jubileuszowy naszej parafii na rok 2000.
 
Nieświadom problemów, trudności i piętrzących się spraw (nigdy w życiu nic nie budowałem) oddałem się w ręce p. architekta, który niestety nie sprostał sprawie. Potem I Piknik, zbieraliśmy fundusze na grotę. W październiku ubiegłego roku architekt p. Stefan Sładek zrobił cały plan, zatwierdzony przez wszystkie urzędy, aż po Kurię Archidiecezjalną skończywszy. No i rozpoczęliśmy! Teren okazał się bardzo podmokły. A kto będzie pełnił nadzór nad budową? Poprosiliśmy naszego parafianina, który zgodził się bez wahania. Na początku budowy nikt z nas nie spodziewał się, że teren to właściwie moczary. Trzeba było kopać studzienki i odwodnienia. Koszty budowy groty zaczynają narastać (chcemy zrobić również parking). No, ale jak coś zrobić to porządnie. Od samego początku budowy, aż do końca pracuje systematycznie kilka osób, a przez cały czas ciągle przychodzi 15 - 20 osób. Radość, kawały i energia do pracy towarzyszą wszystkim, którzy przychodzą pomóc. Ogromny wysiłek ludzki przy wykopywaniu gruntów i zalewaniu, także stawianiu byjgów górniczych podtrzymujących kamienie, jednoczą coraz bardziej tych, którzy przychodzą pracować. A Pan Bóg ciągle daje nam cudowną pogodę, która pozwala prace posuwać do przodu. Czasami, gdy przywożą kamienie, pracujemy do godzin nocnych.
Elektryką zajął się też nasz parafianin, który powymieniał stare przewody elektryczne, no i poustawiał lampy.

Wielu ludzi pomaga fizycznie (wszyscy bezinteresownie!!!) przy budowie groty, ale gdy prosimy o pomoc finansową, nigdy na was się nie zawiedliśmy. Lampy to przedmiot dyskusji (chodzi o cenę) całej wsi, ale gdy są prawie każdy powie że piękne. Grota zostaje zbudowana, ale całe obejście wymaga jeszcze pracy. I tu znowu ogromna rzesza ludzi i pomoc finansowa jest niezawodna, co pokazuje że dar jubileuszowy roku 2000 będzie oddaniem całej parafii Matce Bożej, naszej Królowej.
Ciągłe dyskusje na temat groty: jak nas stać, a ja bym to zrobił tak, a ja inaczej, towarzyszą budowie. Oczywiście krytyka jest pożądana, jeżeli nie jest złośliwa. Wreszcie grota wybudowana, dróżki zrobione, drzewka przywiezione i zakupione, obsadzone korą. Posadziła je ogromna rzesza kobiet, dziewcząt. Staje się coraz piękniej. Na poświęcenie zaprosiliśmy wiele osób, a przede wszystkim ks. arcybiskupa Damiana.

A co dalej, o tym w następnej stacji drogi mojego życia.

ks. Marian Tatura

do spisu treści
 


 

Cudze chwalicie

24 czerwca to dzień ku czci narodzin św. Jana Chrzciciela. Tylko ten święty dostąpił takiego wyróżnienia, że obchodzi się jego narodziny dla świata i dla nieba (29 sierpnia) Niezwykła to postać, niezwykła to data w kalendarzu. Przypada wtedy najdłuższy dzień i najkrótsza noc w roku. Już z dawien dawna świętowano na cześć tego zjawiska astronomicznego. Znawca historii Polski i pisarz Kraszewski opisuje jak na ziemiach słowiańskich czczono boga dnia i światła. Były to dzień i noc Kupały. Na świętej górze nad jeziorem już o wschodzie słońca zażywano kąpieli, przybierano białe szaty oraz w wieńce i opaski z ziół. W asyście śpiewających i grających gęślarzy tańczono i ucztowano. Po zachodzie słońca zapalono stosy świeżego drewna nowo skrzesanym ogniem. Korowody kobiet zawodziły obrzędowe pieśni na cześć boga życia i płodności. Mężczyźni urządzali skoki przez ogień, zapasy i gonitwy. Młodzieńcy starali się po pokazie swej tężyzny porwać upatrzone panny. W tę szczególną noc wiele się wybaczało. Ten sam Kraszewski spisał też opowieść o śmiałkach, którzy w świętojańską noc, nie bacząc na przeszkody szukali kwiatu paproci, który zapewniał bogactwo i szczęście.

Św. Jan Chrzciciel - ten herold Chrystusa - stał się patronem tej niezwykłej już u pogan kalendarzowej daty. Wiele prastarych świąt naszych przodków kontynuuje religia chrześcijańska, nadając im nowy charakter. Długie i ciemne zimowe wieczory rozjaśnia gwiazda betlejemska nad żłóbkiem świętej Rodziny. Zmartwychwstanie Chrystusa towarzyszy wiosennemu budzeniu się przyrody. Znaczenie działalności Ducha Św. w pełni oddają Zielone Święta. Każdemu z ważnych świąt towarzyszy odpowiednio prastara symbolika. Przodkiem choinki był snop zboża w rogu izby. Nie może zabraknąć wielkanocnego jajka. Zielone Święta to zielone gałązki u wejścia do domów. Podobne znaczenie mają gaiki-maiki, wieńce dożynkowe, święcone ziarno siewne, wiązanki ziół, palmy dyngusowe itp. Topienie Marzanny, śmigus-dyngus, korowód dożynkowy, to szczególne zjawiska w polskiej kulturze. Miały one zapewnić zdrowie i dostatek na cały rok. Bardzo wymowne są słowa pieśni obrzędowych, przysłowia a nawet polskie nazwy miesięcy. Jak zauważyła pisarka Ewa Szelburg-Zarębina w książce "Boży roczek" w kalendarzu jest mnóstwo przykładów mądrości, trafnych obserwacji przyrody i pobożności ludowej.

Rytm przyrody wyznacza rytm ludzkich poczynań i wyzwala tę pobożność. Mądre jest przysłowie "Jak trwoga to do Boga", ale mądrzejsze, że "Bez Boga ani do proga". Dzień narodzin św. Jana skłania do refleksji, by znać i cenić swoje korzenie. Język, kultura i historia dają prawo każdemu narodowi do własnego miejsca na ziemi. Są one tym, co jest niepowtarzalne, co stanowi o naszej tożsamości, co odróżnia nas od innych. Dziś walą się stare wartości, a nie wypracowano jeszcze nowych. Nie wiadomo czego się trzymać. Jedni tęsknią za starym, inni chcą nowego. Dążymy do wspólnej Europy - to dobrze. Wiedzmy jednak kim jesteśmy. Nabierzmy dystansu do tego, czym karmią nas środki masowego przekazu. Zachowajmy to co dobre i wartościowe, a odrzućmy co złe i chore. Wydaje się, że najistotniejsze i sprawdzone są; rodzina, wartości chrześcijańskie i mała ojczyzna. "Mój dom-moja twierdza" bądźmy za to odpowiedzialni. Niech teraźniejszość jest stopniem do przyszłości, ale niechaj czerpie też z przeszłości. Wspólnota rodzinna, parafialna lub regionalna musi być otwarta na innych, choć może to wymagać kompromisu i tolerancji. Jako dzieci jednego Boga i jednej ziemi czyńmy sobie tę ziemię poddaną, ale nie eksploatujmy jej do granic możliwości. Zacznijmy od siebie, od naszego małego miejsca na ziemi, zachowując zawsze to co szlachetne. Pamiętajmy mądrość przysłowia "Cudze chwalicie, swego nie znacie" ...

J.K.

do spisu treści
 


 

Zapisy do LO dla dorosłych

OŚRODEK KURSOWY W RYDUŁTOWACH
Siedziba Gimnazjum nr 2 Rydułtowy Os. Orłowiec ul. Raciborska 270

OGŁASZA ZAPISY
na 1,5 roczny i 3 letni kurs z zakresu
L.O. dla dorosłych.

Zapisy i szczegółowe informacje w Sekretariacie Gimnazjum
pokój nr 5 we wtorki i czwartki w godzinach 15.00-18.00
Ne telefonu 457 70 35, lub prywatny 4576096, lub kom. O 605 047 229

Dokumenty
Podanie
* 3 opisane zdjęcia
* świadectwo ukończenia szkoły podstawowej lub zawodowej

Ponadto oferujemy:
* kurs obsługi komputera (podstawowy i zaawansowany)
* kurs wychowawców kolonii i obozów

do spisu treści
 


 

O naszym proboszczu

Przez 24 lata w naszej Parafii był proboszczem ks. Jan Kapołka. Z pogodą ducha, zawsze z uśmiechem na twarzy wszystkich ludzi darzył sympatią. Z każdym pogodoł, pomógł, doradził, a w ciężkich chwilach ludzi z kłopotów wyprowadził. Sta-. rał się o kościół, dboł o porządki, fotografował Czernico i wszystkie jej piękne zakątki. Jego hobby to były książki. Jak już przyszoł wtorek to wszyscy chyba wiycie ks. Kapołka mioł trasa Rybnik, Racibórz, abo Katowice. Borok szoł tak obładowany książkami że sie mu aż nogi uginały. Przez 24 lata wiedza sztaplowoł. To tez przyjeżdżali do Niego same asy, doktory by się z jego książek szkolić, a były to książki kierych nigdzie nie szło kupić. Ale przeszły lata i prziszoł czas na emerytura i trza było się z Czernicy wyprowadzić. Jak się ks. Kapołka kludziył to jedni rozpaczali, jak te książki do auta ładowali, to se aż resory uginały. A ks. Kapołka z pogodą ducha i humorem powiedzieli: "Nie starejcie się ludzie, bo bydziecie dobrego proboszcza mieli, yno se Go szanujcie i słuchejcie, a jak yno umicie to mu pomogejcie". Jak tak słysza od każdego, wszyscy yno chwolą w Wikarego, a zapominają o proboszczu, kiery przez 13 lat z nami przebywo i bardzo dużo do parafii zrobiył. Nie wiym czy udą mi się to wszystko wyliczyć. Jak tu przyszoł to piyrwsze obejrzoł se wieś, objechoł wszystkie uliczki, no i wyremontował nasze krzyże i kapliczki. Za keryś tam rok potym kościół wymalowoł i otoczenie uporządkowoł, organy wyremontowoł, żeby fajnie grały, uszczelnił okna, żeby kobiety w kościele ciepło miały, ogrzewanie elektryczne zrobiył, no i ławki odnowiył. Figury na ołtarzu pomalowoł i dachy na nowe przełożył. Zaś nasze nowe zegary kere biją i melodie wygrywają tak nom się podobają, że wszysycy ludzie za to Proboszcza wychwalają. Na koniec chciałabych w imeniu naszej parafii Wom proboszczu podziękować, a jeżeli macie jeszcze dużo sił, to musicie dali fondować. Myśla żeście są zadowoleni z tego, że mocie do pomocy wikarego, kery mo dużo werwy i styknie coś pomyślec i zaplanować, a potem zrealizować.

Parafianka

do spisu treści
 


 

Francik

Trzi paczki wyćmiył na dziyń,
baba mu gadała
zemrzesz z tych cigaretow,
i co byda miała.
Francik kurzi se dali,
wiela kapsa zdzierży.
Jeszcze tyż bele kedy,
zajrzy do oberży.
Hyjdla błaga i prosi,
na kolano klęko.
Przeca to dobrze słyszy,
jak po nocach stęko.
Nic se nie martw babeczko,
ty nie zginiesz przi mie.
Dyć wiysz, wyndzone mięso
dycki deli trzymie.
I nagle Hyjdla beczy,
ryczy lamyntuje.
Jej nojmilejszy Francik,
na pluca choruje.
Biydoczek- chudnie, bladnie,
stracono nadzieję.
Jak damfmaszyna wali
choć tydziyń nic nie je.
Sześćdziesiąt fontow woży,
uparty jest jak woł.
Krząka, kuco i spluwo,
a kurzi, zo- wi- zoł.
Śmiertulka w dźwiyrze klupie
do Francika godo:
"Ty dzisio pódziesz ze mną
jo, wyndzonka rada!"
Nad grobym smutno Hyjdla
z żalu, jak wilk wyje.
Mojigo żywiciela,
czarno ziymia kryje.
Płacze tyż jego dziatwa
narzyko, niestety.
Biydnego ich tatulka,
smogły cigarty.
Durch zaś o nigo dbajom
kochane dziateczki.
Na tej czornej mogile,
palą se sztyjc świczki.
Na polu pod kerchowym
gorała fojera.
Za czuchem tego kurzu
Franc z grobu spozierał.
Hnet pukla od roboty
dostała babcina.
Ciynżko wychować dzieci
kedy chłopa ni ma.
Kupiyła dobro krowa,
by choć mlyko mieli.
Chleba masłym pomazać,
chocioż przi niedzieli.
Uwyndzi sztopcie mięsa,
- bydom jedli w zimie.
Wiy, że wyndzone mięso
dycki, deli trzimie!

K.M

do spisu treści
 


 

Konkurs: Recenzja Znaku Pokoju

Konkurs na oceny, recenzje i opinie

o Znaku Pokoju

został wydłużony do końca 200 r.

REDAKCJA

do spisu treści
 


 

Młody grajek

Sprzedam stary traktor, sprzedam auto stare,
Kupię se kapelusz i kupię gitarę.
II jak młody grajek w świat sobie wyruszę,
'Nie ma w chacie chleba, więc go szukać muszę.

Maszeruję przez wieś, serce mi się kraje
Ludzie już pracują, ledwo słonko wstaje.
Chłop za koniem chodzi, a z grabiami baba,
wcale takie życie mi nie odpowiada.

Drga moja gitara w smutnym pieśni tonie,
Ci ludzie pracują prawie tak, jak konie.
Niech tam sobie robią, Bóg im to zapłaci,
Bo ja jestem biedny, a oni "bogaci".

Zmęczony łażeniem, kładę się pod gruszę.
Bogaci niech robią, ja biedny nie muszę.
I wreszcie znalazłem tam kawałek cienia
'W którym to swobodnie, ćmię sobie "carmena".

Na chleb trzeba robić, a ja chęci nie mam,
Więc póki jest ciepło, nie wyłażę z cienia
Gdy mnie głód w żołądku zacznie mocno ściskać',
Nakarmić mnie muszą "bogaci" ludziska.

Lecz bywają jedni, jeszcze bardziej biedni,
Niedostatek znoszą, o nic nie poproszą,
Ludziom pomagają, z nikogo nie szydzą,
Mówić o swej biedzie przed światem się wstydzą.

Sprzedam stary traktor, sprzedam auto stare,
Kupię se kapelusz i kupię gitarę.
I jak młody grajek po parafii ruszę,
Boć prawdziwych biednych tu odszukać muszę.

K.M.

do spisu treści
 


 

Żniwa

Przed wojną nie było kombajnów. Żniwa zaczynały się w drugiej połowie lipca. Już pora dni przed tym było słyszeć klepanie kos. A potem było pospolite ruszenie, chłopy z kosami, a choć były ostre to przy sieczeniu musieli je brusić na osełce. Bez to też mieli osełki w kubikach powieszone na pasie, co były cały czas pod ręką. Kosami siekli całe obieli, reż, pszenica, owies, a czasem też jęczmień ale ten był rzodko sioty, bardzi te drugi obieli. Ubieraczki przeważnie w żurokach na głowie, z kosokiem w ręku musiały się pierzynem gibać, żeby wystyknyć za kośnikiem. Była to ciężko robota, pIeca bolały od zginanio się. Każdy ubrany snopek wiązały powrósłem. Żeby te obieli dobrze wyschło to snopki ustawiano w koziołki. Każdy koziołek po siedem snopków. Koziołki były na wierchu swiązane powrósłem, co by je wiater nie przewrócił, tak stały przeważnie cały tydzień. Całe pole potem zagrabiano, robiły to często dzieci. Ze zagrabionej mierzwy wiązano ociepki i układano przy koziołkach. Jak już ziorka były suche to się te snopki zwoziło do stodoły, kto mioł pole bliski chałupy to bez furmana na wózku, albo na plecach, kto zaś mioł dalej to zwoził na drabinioku do kierego zaprzągano konia. Byli też i tacy co krowy zaprzągali do większych wózków z drabiniokami.

Po zwiezieniu obielo zbierało się jeszcze kłóska, bo nic nie mogło się zniszczyć, a potem pasło się jeszcze gęsi. Przywiezione obiyli układano w stodole do siąsieka, fajnie równo, żeby wszyst¬ko wlazło. A potym było młocynie, najczęściej cepami na gumnie w stodole. Wymłocone obiyli przesiywało się na przetakach, albo też się fachlowało. Ziorka musiały być czyste, a plewy przy¬dały się na futer. Większe gospodarze miały już fachle i tym myńszym je też pożyczały. Młócenie to była taka wspólna sąsiedzka robota. Chodziło się młocić po sąsiadach na wrocki. Trzeba powiedzieć, że nie kożdy umioł młocić cepami. Słoma po takim młoceniu była prosta i między innymi nadawała się na stru¬zaki. Wiadomo wtedy materace nie były modne. Do struzaków dawało się reżno, słoma. Struzak musioł być tak długi jak łóżko, co by się na nim dobrze spało. A łóżka przeważnie były z kulami. Tapczanów też nie było. Każdy rok po żniwach staruszki miały nowo słoma. Bezmała spanie na słomie było bardzo zdrowe. Reżno, słoma nadowała się też na snopki na dach. Taki snopek zrobić to była sztuka nie lada, dach nie mógł przemoknąć, a dachy kryte słomą były jeszcze często spotykane. Jeśli chodzi o młocenie to większe gospodarstwa tak zwani pamponie, mieli już też maszyny do młocenia. Niekierym pomógł koń zaprzągnięty do gepla (były to dwie żerdzie pora metrów długie umieszczone na jakimś kołowrotku. Koń chodził dookoła blisko stodoły a maszyna się poruszała i młociła była to już wielka pomoc). Gospodarze mieli też sieczkarnie i koń przy geplu pomógł im robić siekanie na futer do dobytku. Krowy to były prawie w każdym gospodarstwie. Po wojnie to były już konne kosiarki. Kosiarki to były tak zrobione że siekły obieli i ukłodały je w kupki wielkości jednego snopka, to się wiązało powrozem i ustawiano w koziołki. Takie sieczenie to już była wielka wygoda. Potem były już snopowiązałki, ktore siekły i wiązały szpagatem snopki. Coroz większe ulepszenia, ale wszystko to trzeba było ustawiać w koziołki do wyschnięcia i po poru dniach zwozić do stodoły, a potem młócić już coraz lepszymi maszynami. Takie młocenie na maszynie wymagało też dużo siły i dużo ludzi, bo trza było jednego co wkłodoł do maszyny, każdy snopek trza było rozerżnąć i podać go wkłodającemu do maszyny. Spod maszyny je¬dyn musioł wygrabować słoma, a dwóch wiązało powrosami ociepki, jeden był przy miechach i grabkach. Była to ciężko robota i zaś nojczęściej na wrocki. Potem były już maszyny kiere same wiązały szpagatem, jeno się ociepki odnosiło. Trzeba też powiedzieć, że każdy konsek pola był uprawiony.

Świat idzie z postępem, ludzie wymyślili kombajn, to już jeno jest dziwanie się jak ta ogromna maszyna wjeżdżo na pole i za jednym razem wszystko robi, wymłoci, wyfachluje, słoma na rzędy poukłado. Wspaniały wynalazek. Kombajn mo jedyn feler, fest drogo kosztuje, bo to już nie jest robota na wrocki. Teraz spotyko się już ugory. Ludzie nie chowią tela dobytku jak kiedyś. Czasy się zmieniły. Z zabudowań gospodarczych porobiono garaże. Konie znikły z drogi. Kiedy wejrzysz na droga to jedzie auto. Takie to nowe czasy.

Augustyna Tameczek

do spisu treści
 


 

4 lipca - św. Elżbiety Portugalskiej,
patronki Trzeciego Zakonu św. Franciszka

Ojcem św. Elżbiety był Piotr III, król Aragonii. Przyszła na świat w Saragosie w roku 1271. Imię otrzymała po ciotce św. Elżbiecie Węgierskiej. Dziadek św. Elżbiety Portugalskiej, Jakub I, który w chwili jej urodzin panował jeszcze na tronie aragońskim wziął na siebie obowiązek jej wychowania, ale zmarł zanim osiągnęła szósty rok życia. Od dziecka otaczała ją atmosfera nadzwyczajnej pobożności. Kiedy św. Elżbieta miała lat dwanaście wydano ją za Dionizjusa, króla Portugalii. Mąż pozostawił jej swobodę praktyk religijnych, chociaż sam prowadził swawolne życie. Cnotliwością obyczajów i pełnym cierpliwości zachowaniem nawróciła go jednak na właściwą drogę. Biednym okazywała zawsze miłosierdzie, czyniła wiele dobrego dla bliźnich. Sama doznała wiele cierpień i bólów. Najokrutniejszym dla niej był bunt jej syna Alfonsa przeciwko własnemu ojcu. Po śmierci męża włożyła habit trzeciego zakonu św. Franciszka i schroniła się w klasztorze klarysek. Największymi dziełami miłosierdzia było ciągłe pertraktowanie i godzenie królów Portugalii i Kastylii. Zmarła 4 lipca 1336 roku.

do spisu treści
 


 

6 lipca - św. Marii Goretti
dziewicy i męczennicy, Patronki młodzieży

Maria Goretti urodziła się na wsi pod Ankoną we Włoszech w roku 1890, jako trzecia z siedmiorga dzieci. Była, jak określiła jej matka, dziewczynką szczęśliwą, dobrą, szczerą i uczuciową bez kaprysów, poważną i zawsze posłuszną. Jej ojciec umarł, gdy miała dziewięć lat. Maria opiekowała się młodszym rodzeństwem, pomagała w pracach domowych. Pierwszą komunię św. przyjęła ukończywszy 11 lat i odtąd ze wszystkich sił dążyła, by co dzień być lepszą. Sześć miesięcy później bohaterska dziewczynka została poddana ciężkiej próbie. Rodzina Goretti dzieliła dom ze wspólnikiem ojca Marii, Aleksandrem, niegodziwym młodzieńcem, który zaczął prześladować dziewczynkę swą grzeszną namiętnością. Odepchnęła go natychmiast, ale nie poskarżyła się nikomu, gdyż Aleksander zagroził że zabije ją i jej matkę, jeśli go wyda. Nie zrezygnował jednak ze swego pożądania i drugi raz gwałtownie zaatakował Marię. Ona znowu mu się oparła ze wszystkich sił krzycząc: "Nie, to jest grzech. Bóg nie chce tego". Aleksander zdjęty strachem i gniewem zaczął uderzać ją na oślep sztyletem. Kilkanaście ciosów przeszyło na wylot jej ciało. Maria została przewieziona do szpitala w Netturno. Następnego dnia, gdy było wiadomo, że jej życia nie można uratować przyjęła komunię św. i powiedziała, że przebacza Aleksandrowi i będzie się za niego modlić i ma nadzieję, że zobaczy go w niebie. 6 lipca 1902 roku dziewczynka umarła. 27 lipca 1950 roku ogłoszono ją świętą. Po raz pierwszy w historii Kościoła działo się to w obecności rodziny kanonizowanej. Modlitwy Marii w intencji jej mordercy zostały wysłuchane. W ósmym roku pobytu w więzieniu Aleksander całkowicie się odmienił. Zwolniony po dwudziestu siedmiu latach za dobre sprawowanie, pośpieszył matkę świętej błagać o przebaczenie. Potem wstąpił do zakonu kapucynów. Był świadkiem na procesie kanonizacyjnym Marii. Dane mu było również uczestniczyć w ceremonii jej kanonizacji.

do spisu treści
 


 

16 lipca - Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel

Jest to patronackie święto karmelitanek. Zakon ten bierze swoją nazwę od Góry Karmel, która była pierwszym miejscem poświęconym Najświętszej Maryi Pannie. Wniesiono tutaj kaplicę ku czci Jej Wniebowzięcia.

16 lipca jest również świętem "Szkaplerza Góry Karmel". W tym dniu w roku 1251, jak głosi tradycja Najświętsza Maryja Panna ukazała się św. Szymonowi Stockowi, generałowi karmelitów w Cambridge w Anglii. Pokazała mu szkaplerz i obiecała nadprzyrodzone łaski oraz szczególną opiekę jego zakonowi i wszystkim osobom, które będą nosić szkaplerz. Warunkiem uzyskania odpustu i innych łask związanych z noszeniem szkaplerza jest zachowanie chrześcijańskiego sposobu życia. Aby otrzymać szkaplerz należy zwrócić sit( do księdza mającego w tym zakresie specjalne uprawnienia.

do spisu treści
 


 

25 lipca - świętego Krzysztofa, męczennika
patrona podróżujących i kierowców

Święty Krzysztof jest jednym z najbardziej popularnych świętych Wschodu i Zachodu. Istnieje wiele legend o nim, często przeczących sobie wzajemnie. Jedna z najbardziej popularnych utrzymuje, że św. Krzysztof był olbrzymem, który pomagał ludziom przenosząc ich przez rwący potok. Przeniósł również Dzieciątko Jezus. Stąd jego imię Krzysztof, co znaczy Niosący Chrystusa. Jest patronem podróżujących, wzywa się jego pomocy w czasie burzy, zarazy itd. Został umęczony za panowania Decjusza w III wieku.

Modlitwa.
Wszechmocny i wieczny Boże, który łaskawie zesłałeś na nas Swego Ducha, pozwól, aby nasze serca wypełniła prawdziwa miłość, która pozwoliła Twemu Świętemu męczennikowi Krzysztofowi przezwyciężyć wszystkie cielesne tortury. Amen.

do spisu treści
 


 

Jezus jest Zbawicielem

Bóg, który cię kocha pragnie ci pomóc i rozwiązać twoje problemy, dlatego posyła swego Jedynego Syna Jezusa Chrystusa: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy nie zginął, aby miał życie wieczne" (J 3,16), Bóg ukazuje swą ojcowską miłość do każdego z nas i do całej ludzkości poprzez poświęcenie za nas, za nasze grzechy swego jedynego syna Jezusa Chrystusa. Jezus przez swoją śmierć na krzyżu, swe chwalebne zmartwychwstanie zbawił cię z grzechów, to znaczy, że dał ci siłę wewnętrzną abyś nie grzeszył i powołuje cię do świętości oraz doskonałości chrześcijańskiej. JEZUS CIĘ ZBAWIŁ! On przyszedł abyś miłował życie i miał je w obfitości (J 10,10) Abyś mógł(a) otrzymać ten drogocenny dar Jezusa, dar zbawienia i wyzwolenia z niewoli grzechów. Sam Jezus zaprasza cię do wiary w niego i do pełnego nawrócenia.

Co znaczy wierzyć w Jezusa? Wierzyć w Jezusa znaczy być mu posłusznym, ufać jego słowu i zależeć wyłącznie od niego. Przyjmuj Jezusa do twego serca z całą wolnością daną ci od Pana. Wyznaj, że On jest Panem i Zbawicielem, Ty mnie zbawiłeś przez Twoją śmierć i zmartwychwstanie, wyznaję w Tobie jedynego i prawdziwego Zbawiciela mojego życia. Oddaje się tobie ze wszystkimi zdolnościami mej duszy i ciała. Jestem twój w tym życiu i po całą wieczność. Nawróć się do Jezusa, to znaczy zmień swoje życie. Zostaw, walcz ze swymi wadami, pychą i egoizmem, chciwością, materializmem, złymi rozrywkami, modą i zacznij myśleć, pragnąć i działać tak, jak Jezus twój Pan. "Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone" (Dz.3,19). Mówi Jezus: "Zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć Królestwa Bożego". (J.3,3) Jezus zaprasza do szczerego nawrócenia, do życia nadprzyrodzonego. Nawrócenie do Chrystusa jest niezbędne, abyśmy wszyscy zaczęli pracować na rzecz cywilizacji miłości i życia, cywilizacji, w której duchowość chrześcijańska będzie górowała i przewyższała systemy materialistyczne, które niszczą człowieka.

Jezus w tej wędrówce po tym świecie nie pozostawia cię samego. Pragnie posłać swego Ducha abyś mógł żyć jako Syn Boży. (GaI. 5,25) Jezus zawsze spełnia swoje obietnice. Odkryj Go! Jeśli się nawróciłeś do Jezusa musisz pamiętać że nowe życie otrzymane od Pana rozwija się i wzrasta we wspólnocie. "Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła Jego potęgi". (lP.3,9) Jako członek Ludu Bożego przyłącz się do wspólnoty parafialnej i zacznij budować nową społeczność wolną od zepsucia, napełnioną i kierowaną przez Ducha Świętego. Chwal i uwielbiaj Boga twoim życiem a Bóg, który jest twoim Ojcem i cię kocha będzie ci błogosławił we wszystkich twych przedsięwzięciach. Jeśli chcesz triumfować w życiu opowiedz się za Jezusem, który jest Drogą, Prawdą i Życiem. Błogosław Panie swój lud i miej litość nad nami bo przecież jesteśmy twoim dziedzictwem.

ks. Stanisław Nowak

do spisu treści
 


 

Dziecko niczyje

Czytałam książkę Dare Pelzera pt. "Dziecko zwane niczym czyli dziecięca wola przetrwania". To autentyczna historia chłopca, nad którym znęca się matka alkoholiczka. Ojciec zarabiał na rodzinę, a ona zajmowała się domem. Dziecko przeżywa piekło na ziemi, które stworzyła mu własna matka. Jest okrutna w stosunku do niego. Wszystkiemu winien jest alkohol. Gdy czytałam, zadałam sobie pytanie czy w XX wieku możliwe jest takie "zezwierzęcenie". Bo tylko tak to można nazwać. Do tej pory nie znalazłam na nie odpowiedzi. Nie umiem pojąć jak można zgotować taki koszmar własnemu dziecku. Jak można być bez serca. Z książki tej można się dowiedzieć do czego może doprowadzić alkoholizm najbliższej osoby. Nieraz słyszymy w radiu czy w telewizji o takich koszmarach, że ojciec czy matka pobiła swoje kilkumiesięczne dziecko, ojciec zgwałcił swoją nieletnią córkę. Wszystko pod wpływem alkoholu.

NIE WIEDZIAŁEM
 

Nie wiedziałem że jest tak ciężko
słyszałem że jest coś takiego
Było to dla mnie okropne
że w ten sposób kradnie się młodym
ich "specjalny" okres.

Nie wiedziałem jak bardzo boli;
nikt nie widzi siniaków i blizn.
A dlaczego gdzieś w drodze życia
musiałeś zapłacić
za okrutne znęcanie.

Nie wiedziałem jak się czujesz
że sam siebie przestajesz szanować
Wiedziałem że chowasz się w kącie
i uczuć nie okazujesz
Nie wiedziałem co można zrobić;
że można jakoś pomóc.

Że wystarczy ci jakiś przyjaciel,
ktoś, kto zostanie kumplem.
Lecz teraz wiem, że mogę pomóc;
ja też coś mogę zmienić.
Stanę przy tobie, krzyknę z tobą
inni niech mówią "Nie wiedziałem".

Cindy. M. Adams

Wiersz odzwierciedla całe bolesne i okrutne życie małego chłopca. My także nie widzimy, gdy dziecko jest krzywdzone przez rodziców alkoholików. Nie zamykajmy oczu, nie przechodźmy obojętnie. Tę książkę trzeba przeczytać i zastanowić się do czego może doprowadzić nas wszystkich nadużywanie alkoholu. Książka jest moją własnością i chętnie pożyczę ją do przeczytania.

Grażyna Gunia

do spisu treści
 

 

III Dni Kultury w Czernicy

Po raz trzeci Ośrodek Kultury "Zameczek" w Czernicy zorganizował dla wszystkich i mieszkańców wspaniałą imprezę mającą na celu dalszy rozwój kultury w naszej "małej ojczyźnie". Dla wszystkich mieszkańców, a szczególnie naszych dzieci przygotowano !fu; wiele różnych atrakcji. Cała impreza rozpoczęła się w niedzielę o godzinie 16.30 występami dzieci z naszej Szkoły Podstawowej, które jak zawsze przygotowały bardzo dobry program. Później wszystkie dzieci bawił zespół Szkoły Podstawowej ze Szczerbic. Kolejną atrakcją był występ znanego już prawie na całym świecie zespołu ludowego "Przygoda" z Rybnika, który tańcami ludowymi i przyśpiewkami oprowadził nas po wszystkich regionach naszej Ojczyzny. Zabawy i konkursy dla dzieci odbywały w miłej i serdecznej atmosferze przy wspaniałej pogodzie. Dzieci w czasie konkursów otrzymywały słodycze i napoje. Wieczorem dorośli bawili się na zabawie tanecznej do późnych godzin nocnych. Uczestniczący w trzecich Dniach Kultury Ludowej mogli nie tylko się dobrze bawić, ale też napić dobrego piwa, zjeść kołacz oraz kiełbaskę z grila.

Chciałbym bardzo serdecznie podziękować za pomoc:
Szkole podstawowej z Czernicy, Zespołowi Szkoły Podstawowej ze Szczerbic, Zespołowi "Przygoda" Pracownikom Ośrodka Kultury, KGW z Czernicy, Strażakom za zabezpieczenie obiektu i utrzymanie porządku oraz wszystkim uczestnikom za miłą atmosferę i zabawę.

 
 
 

Franciszek Kulik

do spisu treści
 


 

Parafianie u stóp Uśmiechniętej Pani

17 czerwca 2000 roku o godzinie 7.00 spod Starego Kościoła w Czernicy wyruszyła piesza pielgrzymka do Matki Boskiej Pszowskiej. Z modlitwą i pieśnią religijną na ustach, pod przewodnictwem ks. Wikarego maszerowała młodzież przygotowująca się do bierzmowania, ich rodzice, dzieci po 1 komunii św., uczniowie kl. VI z okazji ukończenia szkoły podstawowej oraz wielu innych parafian. Jedni poruszali się w pieszym orszaku, inni dotarli na miejsce samochodami.
Licznie zgromadzeni parafianie przed cudownym obrazem Uśmiechniętej Madonny uczestniczyli w uroczystej, koncelebrowanej mszy św. Koncelebransami byli ks. proboszcz Ryszard Lapczyk oraz ks. wikary Marian Tatura. Kazanie wygłoszone przez księdza proboszcza bardzo wzniosłe i znaczące, uświadomiło przybyłym cel poniesionego trudu.
Po uroczystej Eucharystii odbyło się nabożeństwo adoracyjne ku czci Matki Boskiej poprowadzone przez ks. Wikarego. Pielgrzymując do Kościoła Jubileuszowego, stając przed obrazem Uśmiechniętej Pani, pielgrzymi otrzymują odpuszczenie kar za winy poniesione w swoim dotychczasowym życiu. Rok Jubileuszowy jest rokiem szczególnych łask bożych. Powinniśmy starać się dążyć do odnowy duchowej i wykorzystać każdą szansę która jest nam dana.

Ewa Kowol

do spisu treści
 


 

Pożegnaliśmy ósmoklasistów

21 czerwca 2000 roku w Szkole Podstawowej w Czernicy odbyło się rozdanie świadectw uczniom klas ósmych. Były to ostatnie ósme klasy, które opuściły mury naszej podstawówki. Dzień wcześniej odbyła się uroczysta Msza Św., a po niej tradycyjny komers w "Zameczku". Osiem lat temu uczniowie klas ósmych po raz pierwszy stanęli z bijącym sercem w progach szkoły. Podzielno ich na dwie klasy a i b.

Klasa VIIIa liczyła 21 uczniów, w tym 11 dziewcząt i 10 chłopców. Uczniowie tej klasy to: Joanna Franica, Magdalena Grzybek, Agnieszka Hadam, Katarzyna Hadam, Agnieszka Janczewska, Ilona Kaszta, Izabela Kurowska, Barbara Paulus, Mirela Rosga Justyna Trzaskalik, Justyna Twardzik, Adrian Dera, Krzysztof Kawulok, Łukasz Kowalski, Tomek Kowalski, Marcin Ochojski, Marek Ochojski, Arkadiusz Paprotny, Tomasz Sopa, Łukasz Stawinoga, Krzysztof Szczepanek.

Klasa ta przez sześć lat była pod "skrzydłami" pani Danuty Doleżych. W klasie VII wychowawstwo przejęła pani Ilona Paluch, która doprowadziła ich do szczęśliwego końca.

Klasa VIIIb liczyła 22 uczniów, w tym 9 dziewczyn i 13 chłopców. Uczniowie tej klasy to: Katarzyna Blomkowska, Agnieszka Hoszek, Agnieszka Jeszka, Małgorzata Kolarczyk, Magdalena Koźlik, Joanna Miczek, Sonia Mierzejewska, Agnieszka Nowak, Bożena Żurek, Leszek Biegański, Łukasz Gaszka, Rafał Gerlich, Paweł Kowol, Damian Kowolik, Daniel Kurc, Mariusz Mandrysz, Arkadiusz Mateja, Andrzej Miczek, Adam Miłek, Łukasz Miłek, Marcin Morgała, Adam Paduszek.

W klasie pierwszej zaopiekowała się nimi pani Bożena Papierok, która była ich wychowawczynią przez 5 lat. W klasie szóstej wychowawstwo objęła pan Barbara Jankowska.
 
W śród wymienionych wyżej absolwentów klas ósmych są tacy którzy wyróżnili się bardzo dobrymi wynikami w nauce. Otrzymali oni świadectwa z wyróżnieniem. Są to: Agnieszka Janczewska, Agnieszka Nowak, Justyna Trzaskalik, Paweł Kowol, Mariusz Mandrysz, Adam Miłek, Łukasz Stawinoga i Krzysztof Szczepanek.

Życzymy im dalszych sukcesów w nauce w wybranych przez siebie szkołach średnich. W śród absolwentów klas ósmych są też wspaniali sportowcy, którzy zdobyli szereg nagród. Są to: Tomasz Sopa, Adrian Dera, Marek Ochojski, Adam Miłek. Mam nadzieję, że jeszcze usłyszymy o ich sportowych sukcesach. Wszystkim absolwentom życzymy powodzenia w dalszym życiu.

Ilona Paluch

do spisu treści
 


 

Zaproszenie na festyn

OŚRODEK KULTURY W CZERNICY i HURTOWNIA MAG-MAR
ZAPRASZA
13 SIERPNIA 2000. NA FESTYN DOBROCZYNNY

CAŁY DOCHÓD PRZEZNACZONY BĘDZIE NA DZIECI NIEPEŁNOSPRAWNE

ZAPRASZAMY LUDZI DOBREJ WOLI

do spisu treści
 


 

Sakrament młodzieży

Sakrament bierzmowania jest jednym z siedmiu sakramentów, jakich człowiek może w swoim życiu dostąpić. Potocznie zwany sakramentem młodzieży, gdyż przyjmuje go dojrzewający człowiek, będący w stanie decydować o swoim dalszym życiu. Aby dostąpić sakramentu bierzmowania trzeba poznać otaczający nas świat i rządzące nim prawa. Umieć odróżnić dobro od zła i kłamstwo ód prawdy. Zrozumieć czym dla człowieka jest dom, rodzina, szkoła elf ojczyzna. Te i wiele innych tematów poruszanych na lekcjach religii pod czujnym okiem ks. Mariana Tatury, pozwoliło należycie przygotować się uczniom klasy VIII szkoły podstawowej do przyjęcia tak ważnego sakramentu. Dopełnieniem przygotowań były dni skupienia dla bierzmowanych w Brennej oraz jubileuszowa pielgrzymka do Pszowa.
Dnia 19 czerwca 2000r., 44 młodych ludzi przyjęło z rąk biskupa pomocniczego Stefana Cichego sakrament bierzmowania. W obecności świadków oraz rodziców młodzież została namaszczona krzyżmem świętym i przyjęła znamię daru Ducha Świętego.
Sakramentu bierzmowania dostąpili: Joanna Franica, Magdalena Grzybek; Agnieszka Hadam, Katarzyna Hadam, Agnieszka Janczewska, Ilona Kaszta, Izabela Kurowska, Barbara Paulus, Mirela Rosga, Justyna Trzaskalik, Justyna Twardzik, Adrian Dera, Krzysztof Kawulok, Łukasz Kowalski, Tomek Kowalski, Marcin Ochojski, Marek Ochojski, Arkadiusz Paprotny, Tomasz Sopa, Łukasz Stawinoga, Krzysztof Szczepanek, Katarzyna Blomkowska, Agnieszka Hoszek, Agnieszka Jeszka, Małgorzata Kolarczyk, Magdalena Koźlik, Joanna Miczek, Sonia Mierzejewska, Agnieszka Nowak, Bożena Żurek, Leszek Biegański, Łukasz Gaszka, Rafał Gerlich, Paweł Kowol, Damian Kowolik, Daniel Kurc, Mariusz Mandrysz, Arkadiusz Mateja, Andrzej Miczek, Adam Milek, Łukasz Miłek, Marcin Morgała, Adam Paduszek, Grzegorz Kuszek.

Ewa Kowol

do spisu treści