RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  029/2001  /  wrzesień

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Stacja: Wszystko, co dobre, szybko się kończy

- Wizyta u  powodzian
- Nie bądź obojętny
- 26 sierpnia święto NMP Częstochowskiej
- Dzieci z Krompachów na koloniach w naszej gminie
- Zaproszenie do Dzieci Maryi

- Błogosławiona Bronisława - zakonnica ze Zwierzyńca
- Święty Stanisław Kostka - uciekinier do nieba
- Święty Wincenty a Paulo - galernik
- Obdarowani godnością dzieci Bożych
- Odwołani do wieczności
- Informacja Wójta Gminy
- Wakacje 2001 - Krompachy
- Chleb nasz powszedni
- Prymas na dwa tysiąclecia

- Jorguś na karasolu
 


 

Stacja: Wszystko, co dobre, szybko się kończy

Wakacje, wakacje i już witaj szkoło, witaj kochana praco. Wracamy z bagażami przeżytych radości, spotkań i wytchnienia od tego co codzienne. Dlaczego jednak wszystko co dobre, tak szybko się kończy? Dlaczego człowiek pamięta długo (zawsze) o złych rzeczach, a o dobrych tak szybko zapomina?
Pan Bóg, dobry Ojciec, pragnie każdemu z nas powiedzieć, tu jest ziemia, nie niebo, raj. Bardzo szybko człowiek przyzwyczaiłby się do ziemi i niebo nie byłoby mu potrzebne. Nasz dobry Ojciec, daje nam te radości, tak jak mama czy tata daje dziecku cukierka, ale nie za dużo, bo to niezdrowo. A dobro jest zawsze w nas. Ktoś powie znów ta codzienność. No tak, ale od Ciebie samego zależy ile tego światła dasz z siebie, aby nie było szarości. Po burzy wychodzi słońce i można zobaczyć tęczę. Mieni się pięknymi barwami, ale jakże szybko znika. Świat też jest zawsze piękny, bo stworzony przez Boga, ale codzienność "zabija" nam to piękno świata i człowieka bardzo szybko.
To codzienność powoduje, że pamiętamy w swej słabości o złu, a o dobru jakże szybko zapominamy. Moi drodzy, wakacje pomagają nam tęsknić za radościami, których dużo jest i w codzienności, tylko trzeba chcieć je zobaczyć, spotkać, bo tak szybko mijają, jak tęcza. Wszystko co dobre, szybko się kończy, aby można było zacząć od nowa. Wszystko co złe też nie trwa wiecznie, a dobro zawsze zło zwycięży. Zło dobrem zwyciężaj, tego wam i sobie życzę na ten nowy rok pracy duszpasterskiej.

Wikary Marian Tatura

do spisu treści
 


 

Wizyta u  powodzian

Dnia 7 sierpnia w Gminie Stryszawa przebywał Wójt i Zastępca Wójta naszej Gminy. Pojechaliśmy tam aby osobiście zobaczyć straty wyrządzone przez ostatnią powódź. Największa tragedia wydarzyła się w sołectwie Lachowice. W wyniku długotrwałych opadów nastąpiło tam osunięcie się zbocza góry. Osuwająca się ziemia zniszczyła około 20 budynków mieszkalnych i gospodarczych pozbawiając ich mieszkańców dorobku całego życia. Ludzie Ci zostali w ciągu kilku godzin pozbawieni wszystkiego. Zgodnie z wcześniejszymi decyzjami pieniądze przeznaczone na organizację naszych dożynek przeznaczymy właśnie dla mieszkańców Lachowic. Najbardziej potrzebne dla nich są dzisiaj materiały budowlane i armatura sanitarna. Trzeba dla nich wybudować nowe domy. Aby zwiększyć kwotę dla powodzian Urząd Gminy przy współudziale wszystkich ludzi dobrej woli zorganizuje w dn. 26.08.2001r w Czernicy festyn, z którego cały dochód zostanie przeznaczony dla mieszkańców Lachowic. Za wszystkie pieniądze chcemy kupić materiały budowlane, które dostarczymy do Lachowic.
Mamy nadzieję, że mieszkańcy naszej Gminy swym udziałem w festynie na rzecz powodzian z Lachowic dają dowód solidarności z ludźmi tak ciężko doświadczonymi przez naturę.

Wójt Gminy

do spisu treści
 


 

Nie bądź obojętny

PRZYJDŹ I POMÓŻ LUDZIOM DOTKNIĘTYM PRZEZ ŻYWIOŁ.

URZĄD GMINY GASZOWICE, URZĄD GMINY LYSKI,
NZOZ "SERVIMED"

ZAPRASZAJĄ WSZYSTKICH LUDZI DOBREGO SERCA

26 SIERPNIA b.r. DO "ZAMECZKU" NA FESTYN,
Z KTÓREGO CAŁKOWITY DOCHÓD JEST PRZEZNACZONY
NA MATERIAŁY BUDOWLANE DLA POWODZIAN.

PATRONAT NAD IMPREZĄ OBJĄŁ MINISTER ZDROWIA.

Początek o godzinie 13.00.
SZCZEGÓŁY NA AFISZACH.

do spisu treści
 


 

26 sierpnia święto NMP Częstochowskiej

"Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37)"

Zbliżająca się uroczystość MB Częstochowskiej (26.08) przywodzi mi na myśl zacytowane w tytule słowa. Postaram się uzasadnić dlaczego łączę te dwie sprawy.

1) Obecnie wielką popularnością cieszy się piosenka o Czarnej Madonnie. Młodzieży nie przeszkadza taki Maryjny przydomek. Starsi pamiętają, że takie miano nadali Jasnogórskiej Pani hitlerowcy. Ich intencją było poniżenie Maryi, podobne do tego, które towarzyszyło swastyce symbolizującej złamanie Chrystusowego krzyża.

2) Polska prasa katolicka w przededniu wojny 1939r. protestowała przeciw tej obeldze słowami: "... bluźnierstwa śmie rzucać wraże (wrogie) niemiecki nowopoganin". Broniąc pociemniałego wizerunku Maryi pisała: "... oblicze to w pyle wieków sczerniało". Ten "pył wieków" był niszczący dla polskiej rzeczywistości materialnej i duchowej, co jakby odzwierciedla częstochowska ikona.

3) Hitlerowska nagonka na Czarną Madonnę wnet przybrała formę czynną w postaci nalotów bombowych na Jasną Górę. Dwie eskadry samolotów wróciły do bazy, nie czyniąc szkody temu świętemu miejscu. Trzecia złożona z SS-mańskich ochotników uległa rozproszeniu.

4) Dezorientacja pilotów i ich rozproszenie, potwierdzone świadectwami uczestników, wykluczają sabotaż i udowadniają interwencję sił nadprzyrodzonych.
 
5) Wrogie Bogarodzicy poczynania ludzi zostały udaremnione po raz kolejny w historii. Pielgrzymki wiernych, zjazdy hierarchów Kościoła, odwiedziny polityków oraz wizyty papieża Jana Pawła II uczyniły z Częstochowy największe sanktuarium maryjne i duchową stolicę naszego kraju. Wizerunek Czarnej Madonny stał się symbolem Polski tożsamym z flagą narodową i godłem Orła Białego. Odzwierciedla religijność i polskość naszego narodu. Wiernie towarzyszy historii, w której dawniej i dziś przeplatają się wydarzenia polityczne i religijne oraz społeczne.

6) Popularność pieśni o Czarnej Madonnie stała się jakby zadośćuczynieniem za długoletnią wrogość.

7) Sczerniały wizerunek Królowej Polski, to jakby zarys lub cień padający od postaci Matki Niebieskiej, która jednakowo okrywa swym płaszczem ziemskie dzieci zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Nie widząc wyraźnie jej rysów możemy oderwać się od rzeczywistości, wejść w głąb siebie i kontemplować Ją sercem. W 1965 roku, gdy peregrynujący po Polsce obraz częstochowski nie dotarł do śląskich parafii wyeksponowano w kościołach pustą ramę. Mimo to wierni czuli się bardzo blisko Maryi, blisko jej bólu i miłości.

8) Opisane wydarzenie uświadamia nam, że liczne nieudolne ludzkie wyobrażenia w postaci wizerunków, wielorakie imiona i wezwania, a także znane i mniej znane świątynie maryjne przybliżają nam jedną i tę samą "Pierwszą po Bogu Osobą". Św. Jan Ewangelista przedstawia Ją jako "Niewiastę obleczoną w słońce, nad jej głową wieniec z gwiazd 12 i księżyc pod Jej stopami". Ten opis jest bliski temu z Księgi Rodzaju, który został zapowiedziany Adamowi i Ewie. Dla Maryi istotny jest kult Jej czcicieli, a nie spory o obrazy określane w historii jako spory między ikonoklastami i ikonodulami. Te 12 gwiazd to 12 pokoleń Narodu Wybranego czyli wszyscy, którzy przez Maryję dążą drogą Jej Syna.

9) Obraz Czarnej Madonny rozsławił Maryję oraz Polskę w krajach misyjnych. Był bliski ludziom o ciemnej skórze, bo nie kojarzył im się z białymi kolonizatorami, którzy nieśli swego "białego Boga" na inne kontynenty.

Zebrane przemyślenia przekonują, że Bóg potrafi nawet złe zamysły człowieka zmienić w dobro. Słowa Archanioła Gabriela z "Pozdrowienia Anielskiego" zwielokrotnione w modlitwie różańcowej, to balsam na bolączki dzisiejszej trudnej rzeczywistości. Nie lekceważmy tego leku, który Maryja daje światu w swoich objawieniach przybliżając ludziom teksty Pisma Św.

J.K.

do spisu treści
 


 

Dzieci z Krompachów na koloniach w naszej gminie

W dniach 22-28 lipca na terenie naszej Gminy gościliśmy 10 osobową grupę dzieci z miasta Krompachy na Słowacji. Grupa ta razem z naszymi dziećmi brała udział w półkoloniach zorganizowanych wspólnie przez Urząd Gminy, Komisję Przeciwdziałania Problemom Alkoholowym oraz Ośrodek Kultury i sportu w Gaszowicach. Dzieci Słowackie zostały zakwaterowane w pomieszczeniach przedszkola w Gaszowicach.

Po śniadaniu wspólnie z naszymi dziećmi brały udział w zajęciach półkolonii. Do ich dyspozycji były korty tenisowe, sauna i siłownia OKiS Gaszowice. W ciągu kilku dni razem zwiedzali Chorzowskie ZOO, sztolnię w Tarnowskich Górach, Zalew Rybnicki i Beskidy. Dzieci były też w Parku Wodnym w Tarnowskich Górach. W godzinach popołudniowych Wójt wraz z P. Kulikiem i Dunklem zabrali dzieci słowackie do sztolni górniczej w Wodzisławiu Śl. oraz zwiedzali centrum Rybnika. Piątkowy wieczór dzieci słowackie wspólnie z naszymi spędzały na ognisku i dyskotece zorganizowanej przez Ośrodek Kultury "ZAMECZEK" w Czernicy. W tym samym czasie grupa naszych dzieci przebywała w Krompachach.

do spisu treści
 


 

Zaproszenie do Dzieci Maryi

KOCHANE DZIEWCZĘTA

Jeśli któraś z Was chciałaby poznać radość, jaką niesie życie zgodne z postępowaniem Maryi Służebnicy i zawierzyć Jej swoje troski dnia codziennego, to serdecznie zapraszamy na pierwsze spotkanie grupy DZIECI MARYI, które odbędzie się w sobotę 8 września o godzinie 10.00 w salce katechetycznej.

ZAPRASZAMY

ANIMATORKI

do spisu treści
 


 

Błogosławiona Bronisława - zakonnica ze Zwierzyńca

Bronisława pochodziła z Kamienia Śląskiego na Opolszczyźnie. Musiało to być dosyć wyjątkowe miejsce, bo wywodziło się z niego aż trzech świętych: Jacek, Czesław i Bronisława. Czy byli oni krewnymi, tego dokładnie nie wiadomo. Na pewno Bronisława bardzo dobrze znała pierwszego i trochę mniej drugiego, bo większą część życia spędziła w Krakowie, podobnie jak Jacek. Taka była między nimi różnica, że Jacek - choć na stałe mieszkał w Krakowie - często na piechotę pokonywał setki kilometrów, gdy tymczasem Bronisława prawie nie ruszała się z Krakowa. Mieszkała w klasztorze norbertanek na Zwierzyńcu. Nie jest to żadne zoo. Tak nazywa się jedna z najstarszych dzielnic Krakowa. Nazwa Zwierzyniec podpowiada, że dawniej teren ten pokrywały lasy obfitujące w zwierzynę łowną. Bronisława ponad 40 lat mieszkała w klasztorze na Zwierzyńcu. Pracowicie i z wielką cierpliwością znosiła wszystkie kłopoty.

do spisu treści
 


 

Święty Stanisław Kostka - uciekinier do nieba

Stanisław Kostka pochodził z Rostkowa na Mazowszu. Urodził się w 1550 roku. Razem z bratem Pawłem studiował w Wiedniu. Tam postanowił, że zostanie zakonnikiem. Wiedział, że tata nigdy się na to nie zgodzi. Zdecydował, że osobiście będzie rozmawiał z przełożonymi. Musiał ich szukać w oddalonych o 700 km Niemczech, a potem w Rzymie. W przebraniu żebraka, nie rozpoznany przez nikogo - nawet przez swojego brata - ruszył w drogę. Przez Augsburg i Dil1ingen w Niemczech, przez Alpy i Apeniny, dotarł Stanisław do Rzymu. Przeszedł 1500 km. Przełożeni zakonu jezuitów zgodzili się go przyjąć. Tata nie zgodził się nigdy. To był jedyny i największy smutek Stanisława. W liście do rodziców z całym szacunkiem tłumaczył, że nie może złamać słowa danego Bogu. Stanisław nie musiał nikogo zapewniać, że kocha Boga. Wszyscy widzieli to w zwykłych zajęciach. Gdy sprzątał, gdy uczył religii, gdy odwiedzał chorych. Koledzy mówili, że podczas modlitwy chcieli być obok niego, żeby być tak blisko Boga, jak on. Umarł po krótkiej chorobie. Zupełnie niespodziewanie. Miał tylko 18 lat. Dwanaście lat później mieszkańcy Rzymu wykuwali na blasze obraz Stanisława z napisem "błogosławiony".

do spisu treści
 


 

Święty Wincenty a Paulo - galernik

Wincenty a Paulo w 1600 roku był młodym, wykształconym, dobrze zapowiadającym się księdzem. Kiedy jednak wybrał się drogą morską do francuskiego miasta Narbonne, na jego statek napadli tureccy piraci. Po krótkiej walce pojmali załogę i pasażerów, a następnie sprzedali ich muzułmanom w Tunisie jako niewolników. Wincenty w ciągu dwóch lat miał czterech panów. Ostatni z nich pod wpływem Wincentego nawrócił się i postanowił przyjąć chrześcijaństwo. Ale w kraju islamskim spotkałaby go za to kara śmierci, uciekł więc wraz z Wincentym do Rzymu, gdzie przyjął chrzest. Wincenty zaś, wysłany przez papieża, powrócił do Francji, gdzie został kapelanem galer królewskich. Galery miały wioślarzy, którzy przykuci do wioseł odbywali kary za rozmaite, często drobne przestępstwa. Ich los był opłakany. Nieraz do końca życia siedzieli pod pokładem w straszliwych warunkach. Wincenty, który sam był wcześniej niewolnikiem, doskonale rozumiał ich dolę. Dlatego założył Bractwo Miłosierdzia, którego członkowie opiekowali się wszystkimi potrzebującymi pomocy. Wincenty wiele razy podkreślał, że biedni i nieszczęśliwi są jak sam Chrystus i jak Chrystusowi należy im służyć.

do spisu treści
 


 

Obdarowani godnością dzieci Bożych

1. KAROLINA, PAULINA ŁYCZKO, ŁUKÓW GRANICZNA, OCHRZCZONA 19.05.2001

2. BERNADETA, MAGDALENA MALCHARCZYK, CZERNICA, PODLEŚNA, OCHRZCZONA 23.06.2001

3. ADAM, ŁUKASZ GRZYBOWSKI, PSZÓW, OŚ. KOŚCIUSZKI, OCHRZCZONY 15.07.2001

4. JULIA VAROSI, HALMER, NIEMCY, OCHRZCZONA 22.07.2001

5. ANGELIKA, JADWIGA KUCZERA, CZERNICA, PODLEŚNA, OCHRZCZONA 19.08.2001

do spisu treści
 


 

Odwołani do wieczności

śp. STEFANIA SEWERYN lat 84, Czernica, pogrzeb 02.05.2001

śp. ŁUCJA WOLNIK lat 81, Czernica, pogrzeb 15.05.2001

śp. JAN PAPROTNY lat 53, Czernica, pogrzeb 19.05.2001

śp. AGNIESZKA KOŹLIK lat 82, Czernica, pogrzeb 06.06.2001

śp. BRUNON KACHEL lat 89, Czernica; pogrzeb 09.06.2001

śp. ALOJZY MYŚLIWIEC lat 64, Czernica, pogrzeb 11.06.2001

śp. AUGUSTYN NOWAK lat 87, Czernica, pogrzeb 19.07.2001

śp. KAROL ROSGA  lat 60, Czernica, pogrzeb 04.08.2001

śp. JÓZEF GIEMZA lat 69, Czernica, pogrzeb 06.08.2001

śp. STANISŁAW PORWOŁ lat 54, Łuków, pogrzeb 08.08.2001

BOŻE OJCZE WSZECHMOGĄCY
PRZYJMIJ ICH DO SPOŁECZNOŚCI ZBAWIONYCH

do spisu treści
 


 

Informacja Wójta Gminy

W związku z uchwaleniem nowej ustawy sejmowej pn. "utrzymanie czystości i porządku w gminach" przedstawiamy państwu jej fragment dotyczący obowiązków właścicieli nieruchomości. W następnych wydaniach pisma będziemy przedstawiać kolejne rozdziały.
Tekst ustawy na podstawie DzU z 1996 r. Nr 132, poz. 622 ze zmianami zawartymi w DzU z 1997 r. Nr 121, poz. 770; DzU z 1997 r. Nr 60, poz. 369; DzU z 2000 r. Nr 22, poz. 272 oraz druków sejmowego i senackiego, przyjętej przez Sejm Ustawy z dnia 7 czerwca 2001 r. o wprowadzeniu ustawy ¬Prawo ochrony środowiska, ustawy o odpadach oraz o zmianie niektórych ustaw.
Nowelizacja Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach wejdzie w życie z dniem 1 października 2001 r.

Rozdział 3.
Obowiązki właścicieli nieruchomości
Art. 5.1. Właściciele nieruchomości zapewniają utrzymanie czystości i porządku przez:
1) wyposażenie nieruchomości w urządzenia służące do zbierania odpadów komunalnych oraz utrzymywanie tych urządzeń w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym,
2) przyłączenie nieruchomości do istniejącej sieci kanalizacyjnej lub, w przypadku gdy budowa sieci kanalizacyjnej jest technicznie lub ekonomicznie nieuzasadniona, wyposażenie nieruchomości w zbiornik bezodpływowy nieczystości ciekłych lub w przydomową oczyszczalnię ścieków bytowych, spełniające wymagania określone w przepisach odrębnych; przyłączenie nieruchomości do sieci kanalizacyjnej nie jest obowiązkowe, jeżeli nieruchomość jest wyposażona w przydomową oczyszczalnię ścieków, spełniającą wymagania określone w przepisach odrębnych,
3) zbieranie powstałych na terenie nieruchomości odpadów komunalnych zgodnie z wymaganiami określonymi w uchwale rady gminy, o której mowa w art. 4, oraz pozbywanie się tych odpadów w sposób zgodny z przepisami ustawy i przepisami odrębnymi; obowiązek ma odpowiednie zastosowanie także w przypadku gromadzenia nieczystości płynnych w zbiornikach bezodpływowych,
4) uprzątnięcie błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z chodników położonych wzdłuż nieruchomości, przy czym za taki chodnik uznaje się wydzieloną część drogi publicznej służącą dla ruchu pieszego, położoną bezpośrednio przy granicy nieruchomości; właściciel nieruchomości nie jest obowiązany do uprzątnięcia chodnika, na którym jest dopuszczony płatny postój lub parkowanie pojazdów samochodowych,
5) realizację innych obowiązków określonych w uchwale rady gminy, o której mowa wart. 4.
2. Wykonywanie obowiązków, o których mowa w ust. I, na terenie budowy należy do kierownika budowy.
3. Uprzątnięcie i pozbycie się błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z przystanków komunikacyjnych oraz z wydzielonych krawężnikiem lub oznakowaniem poziomym torowisk pojazdów szynowych należy do obowiązków przedsiębiorców użytkujących tereny służące komunikacji publicznej.
4. Obowiązki utrzymania czystości i porządku na drogach publicznych należą do zarządu drogi. Do obowiązków zarządu drogi należy także:
1) zbieranie i pozbywanie się odpadów zgromadzonych w urządzeniach do tego przeznaczonych i utrzymanie tych urządzeń w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym,
2) pozbycie się błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń uprzątniętych z chodników przez właścicieli nieruchomości przyległych do drogi publicznej,
3) uprzątnięcie i pozbycie się błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z chodników, jeżeli zarząd drogi pobiera opłaty z tytułu postoju lub parkowania pojazdów samochodowych na takim chodniku.
5. Obowiązki utrzymania czystości i porządku na terenach innych niż wymienione w ust. 1-4 należą do gminy. Do obowiązków gminy należy także uprzątnięcie i pozbycie się błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z chodników, jeżeli gmina pobiera opłaty z tytułu postoju lub parkowania pojazdów samochodowych na takim chodniku oraz zbieranie i pozbycie się odpadów zgromadzonych w urządzeniach do tego przeznaczonych umieszczonych na tym chodniku i utrzymanie tych urządzeń w odpowiednim stanie sanitarnym, porządkowym i technicznym.
6. Nadzór nad realizacją obowiązków określonych w ust. 1-4 sprawuje wójt, burmistrz lub prezydent miasta. Wykonanie tych obowiązków podlega egzekucji administracyjnej.
Art. 6. 1. Właściciele nieruchomości, przy wykonywaniu obowiązku określonego wart. 5 ust. 1 pkt 3 obowiązani są do udokumentowania korzystania z usług wykonywanych przez zakład będący gminną jednostką organizacyjną lub przedsiębiorcę posiadającego zezwolenie na prowadzenie działalności w zakresie zbierania, transportu, odzysku lub unieszkodliwiania odpadów komunalnych lub w zakresie opróżniania zbiorników bezodpływowych i transportu nieczystości ciekłych, przez okazanie umowy i dowodów płacenia za takie usługi.
2. Rada gminy może ustalić, w drodze uchwały, górne stawki opłat ponoszonych przez właścicieli nieruchomości za usługi, o których mowa w ust. 1.
3. W przypadku, gdy właściciele nieruchomości nie udokumentują korzystania z usług, o których mowa w ust. l, obowiązki określone wart. 5 ust. l przejmuje w trybie wykonania zastępczego gmina.
4. Rada gminy ustalając stawki opłat, o których mowa w ust. 2, stosuje niższe stawki, jeżeli odpady komunalne są zbierane i transportowane w sposób selektywny.
5. Przepisów ust. 1-4 nie stosuje się do obiektów wykorzystywanych do celów wojskowych oraz jednostek organizacyjnych Służby Więziennej, w zakresie zbierania, transportu, odzysku lub unieszkodliwiania odpadów komunalnych.
Art. 6a. 1. Rada gminy może w drodze uchwały, na podstawie akceptacji mieszkańców wyrażonej w przeprowadzonym uprzednio referendum gminnym, przejąć od właścicieli nieruchomości wszystkie lub wskazane obowiązki, o których mowa wart. 5 ust. l pkt l, 3 i 4.
2. Przejmując obowiązki rada gminy ustala opłatę ponoszoną przez właścicieli nieruchomości za wykonywanie przejętych obowiązków. 3. Opłata, o której mowa w ust. 2, jest ustalana w sposób zryczałtowany za okresowe pozbywanie się określonej ilości wskazanego rodzaju odpadów komunalnych lub nieczystości ciekłych. Wysokość opłaty jest uzależniona od faktycznych kosztów ponoszonych przez gminę z tytułu zorganizowania i funkcjonowania systemu zbierania, transportu, odzysku i unieszkodliwiania odpadów komunalnych lub nieczystości ciekłych. Przy ustalaniu stawki opłat stosuje się art. 6 ust. 4. Art. 6b. Ustalając opłaty, o których mowa wart. 6a, rada gminy określa terminy ich uiszczania. Opłaty nie uiszczone w wyznaczonym terminie podlegają przymusowemu ściągnięciu w trybie określonym w przepisach o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.

do spisu treści
 


 

Wakacje 2001 - Krompachy

W wakacyjnej atmosferze pierwszy raz w ramach współpracy między naszą gminą a słowacką miejscowością Krompachy młodzież szkolna naszej gminy wyjechała na wakacyjny wypoczynek do tej malowniczej miejscowości. Natomiast młodzież słowacka w tym samym czasie odwiedziła Gaszowice. Organizatorem wymiany był Urząd Gminy oraz Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Gaszowicach. Naszą gminę reprezentowali uczniowie szkół podstawowych wyróżnieni przez dyrektorów szkół no i oczywiście posiadający paszport: Marcin Burda, Beata Bywalec, Paweł Granieczny, Mariola Janyga, Doroa Kotula, Edyta Mrozek, Marek Sojka, Martyna Somerlik, Karolina Tkocz, Adam Tulec. Opiekun grupy pani Sylwia Mazurek.
Wyruszyliśmy w niedzielę 22 lipca spod Ośrodka Kultury i Sportu w Gaszowicach o godzinie 7 busem w kierunku granicy Polsko- Słowackiej w Korbielowie. Naszym opiekunem w podróży był pan Franciszek Kulik zastępca wójta, współpracujący już wcześniej z przedstawicielami miasta Krompachy. Krompachy to miasteczko liczące 8,5 tys. mieszkańców położone w Niskich Tatrach, które stało się bazą wypadowąnaszych turystycznych szlaków. Już o 1330 dotarliśmy na miejsce, tj. do leśniczówki, gdzie czekała na nas pani Antonia Tkacova nasza opiekunka oraz koledzy i koleżanki, którzy pojechali do Gaszowic. Po rozlokowaniu się w przytulnych pokojach rozpoczęliśmy od zwiedzania najbliższej okolicy. Dotarliśmy wraz z panią Tonią, która była naszą przewodniczką do centrum miasteczka. Zmęczeni podróżą poszliśmy spać. Kolejny dzień był pełen ciekawych wydarzeń. Rano wyruszyliśmy do centrum miasteczka żeby wysłać wakacyjne pozdrowienia no i oczywiście zadzwonić do domu. Po czym wyruszyliśmy do najbardziej atrakcyjnej części Krompach w zimie tj. na PLEJSY. To właśnie tu narciarze zimą mają możliwość korzystania z wielu wyciągów narciarskich. W lecie to miejsce okazało się równie atrakcyjne. Po krótkim spacerze w kierunku wyciągu dotarliśmy na miejsce gdzie czekała na nas obsługa wyciągu żeby zawieść nas na szczyt. A na szczycie czekały na nas wspaniałe widoki Tatr oraz piknik przy chatce. Był konkurs na najładniejsze ławeczki, które robili własnoręcznie nasi chłopcy, były rozgrywki sportowe no i pieczenie kiełbaski. Pachniała łąka, świeciło słoneczko i wcale nie chciało się nam wracać do leśniczówki, ale wszystko dobre to, co się dobrze kończy i trzeba było wracać na własnych nogach.

Następnego dnia wcześnie rano wyruszyliśmy pociągiem do Kosic (Koszyc). Rozpoczęliśmy od zwiedzania ZOO, które bardzo nam się podobało. Mogliśmy się wyszaleć na rewelacyjnym placu zabaw. Potem pojechaliśmy do centrum miasta, spacerowaliśmy jego ulicami podziwiając zabytki, aż trafiliśmy do fontanny przy bazylice św. Elżbiety. Pogoda dopisała, a my trochę zmęczeni, ale zadowoleni pociągiem wróciliśmy do leśniczówki.
W środę padał deszcz i była to okazja do wypadu na krytą pływalnię w Krompachach. Tu mogliśmy sprawdzić nasze zdolności pływackie. Wypływaliśmy się, a deszcz się wypadał i mogliśmy kontynuować nasze turystyczne wędrówki. Po południu zawędrowaliśmy do klubu sportowego tenisa stołowego gdzie rozegraliśmy między sobą turniej. A wieczorem tradycyjnie zajęcia świetlicowe, gry stolikowe no i wielkie rysowanie. Każdy z nas otrzymał od Toni, naszej opiekunki, kolorowankę. Pani Tonia oprócz tego, że jest pedagogiem jest też autorką kolorowanek dla dzieci oraz twórcą bajkowych postaci z worka lnianego. Była to dla nas wielka frajda kolorować jej kolorowankę i oglądać jej prace, które dla nas przygotowała.
W czwartek, kiedy się wypogodziło wyruszyliśmy busem na Spissky hrad i do Levocy. Spissky hrad to narodowa pamiątka wpisana przez UNESCO na listę pamiątek narodowych Środkowej Europy. Z przewodniczką zwiedziliśmy ten piękny historyczny gród, który zrobił na nas ogromne wrażenie. Następnie podążyliśmy do Levoci (Lewoczy).To bardzo stare i bogate miasto przywitało nas piękną słoneczną pogo¬dą. Tu zwiedziliśmy muzeum, przed którym obejrzeliśmy przedstawienie o "Białej Damie" oraz bazylikę św. Jakuba z pięknym najwyższym w Europie gotyckim ołtarzem.

W piątek dotarliśmy do schroniska "CIERNY BOCIAN" (CZARNY BOCIAN) na Slovinkach. To malowniczo położone schronisko wśród zieleni drzew, nad strumyczkiem z ogromną polaną było wyjątkową atrakcją, zwłaszcza, że, tu też czekał na nas piknik z pieczonymi plackami a w schronisku różne gry. Dodatkowymi atrakcjami naszego pobytu były bardzo małe osierocone króliczki, którymi opiekowała się pani Tonia, a myśmy jej codziennie pomagali oraz zajęcia plastyczne. Bardzo lubiliśmy rysować i malować, czym się da nawet trawami, ziemią i kwiatami. To obcowanie z naturą, która nas otaczała oraz życzliwymi i serdecznymi opiekunami pozwoliło nam prawdziwie wypocząć w radosnej wakacyjnej atmosferze no i jeszcze mogliśmy poznać nowe koleżanki i kolegów, z którymi spotkamy się w przyszłości w gimnazjum. Sobota 28 lipca była ostatnim dniem naszego pobytu w Krompachach. Przygotowując się do wyjazdu wspominaliśmy wspólnie przeżyte chwile, ostatni raz poszliśmy na spacer do miasteczka, kupiliśmy pamiątki i oczekiwaliśmy przyjazdu naszych słowackich przyjaciół. Smutno było odjeżdżać, pożegnaliśmy się z naszymi przyjaciółmi i w drogę powrotną do domu. Najpierw do granicy państwa w Korbielowie, a potem już polskimi drogami do Gaszowic, gdzie czekali na nas nasi rodzice.
Długo jeszcze będziemy wspominać wspólnie spędzony czas w Krompachach. A może zatęsknimy za przyjaciółmi czy wspaniałymi wakacyjnymi pejzażami?

Sylwia Mazurek

do spisu treści
 


 

Chleb nasz powszedni

Słyszałam, że gdy w domu jest obraz Matki Bożej karmiącej, to w tym domu nigdy nie braknie chleba. Wyhaftowałam ten obraz, żeby w moim domu nie brakło chleba. Chleb - nasze codzienne pożywienie, nasza strawa. Mama opowiadała mi, że jej ojciec, a mój dziadek nie pozwolił założyć rąk do tyłu, gdy trzymało się w ręce chleb. Na stole musiał leżeć płaską stroną, nie mógł leżeć odwrócony. Upuszczony na podłogą, podnosiło się i z powagą całowało. Zanim ukrojono pierwszą kromką, robiło się znak krzyża. Był to szacunek do naszego powszedniego chleba. Nauczono mnie szacunku do chleba. A teraz? A dzisiaj?

Wizerunek ten Matko
w każdym domu mieć trzeba,
bo gdzie Matka karmiąca
tam nie braknie chleba.

Nakarm Matko nas chlebem,
nakarm Matko łaskami.
O Matko karmiąca
módl się zawsze za nami.

Trzeba jednak nam spełnić
jeden wielki warunek,
mieć do chleba powszedniego,
jak do Matki szacunek.

Grażyna Gunia, Krystyna Mandrysz

do spisu treści
 


 

Prymas na dwa tysiąclecia

/fragmenty pracy/
Dzisiaj nazywamy Go "Prymasem Tysiąclecia", chociaż dla wielu to za mało, bo uważa się, że dzięki jego postawie, przygotowaniom narodu do wielkiego jubileuszu wyprzedzał w swych myślach czasy, w których żył. Urodził się i wychowywał w domu o zakorzenionych tradycjach patriotycznych i katolickich. Głębokie przywiązanie rodziny do Kościoła, a zwłaszcza szczery Kult Maryjny sprawiają, że już jako mały chłopiec jest bardzo uduchowiony. Często później wspomina, jak od najmłodszych lat, raz w roku matka udawała się do Ostrej Bramy, a ojciec na Jasną Górą. To wspomnienie na trwale pozostało w Jego pamięci. Matka pierwsza zobaczyła go w "szatach kościelnych", on sam wiele lat później powie "od dziecka chciałem być księdzem". Śmierć matki wstrząsnęła 9¬letnim dzieckiem, ale wiara nie podupadła. Wyzna pod koniec życia, że nigdy nie miał wątpliwości wiary. Zdrowie niestety nie było tak silne jak wiara. Właściwie budzi wiele obaw o przyszłego księdza. W pewnym momencie młody kleryk modli się aby "choć rok mógł służyć Panu". Modlitwa zostaje wysłuchana. Biskup Wojciech Owczarek wyświęca Stefana Wyszyńskiego na księdza 3 sierpnia 1924 roku. Pierwszą mszą świętą prymicjant odprawia na Jasnej Górze, przed ikoną Matki, która "nigdy nie umiera". Po Bogu Ona zawsze pierwsza. Wyszyński nigdy nie zwątpi w jej Matczyną Opatrzność. Jako ksiądz wytrwale pracuje na polu Pana. Podejmuje wiele różnych inicjatyw z myślą o Kościele i narodzie. Zaowocuje to wyborem biskupa lubelskiego Stefana Wyszyńskiego na Prymasa Polski. Nowy prymas po Auguście Hlondzie ma47 lat. Najmłodszy, jakiego Polska miała do tej pory. Od początku musi czuwać na linii Kościół - państwo. Ta linia jest poważnie uszkodzona. Prymas podejmuje rozmowy z komunistycznym rządem, ponieważ uważa, że z każdym człowiekiem można się porozumieć, jedynie z szatanem jest to niemożliwe. Nie odbierał tyle, ile sam dawał. Właściwie di niego stosuje się myśl o chlebie i kamieniach. Kamieniem rzuconym w Prymasa jest aresztowanie i uwięzienie. Niewola, w którą popadł nie wzbudziła pokusy pytania "dlaczego 1". "Na cóż byłaby ufność, gdybym pytał - dlaczego ?", mówił. W takiej sytuacji inni złorzeczą, a On ... milczy. Dzisiaj podkreśla się, jak przejmująco Prymas rozpoznał sens sytuacji, w której się znalazł. Zanim doświadczył pobytu w miejscach odosobnienia, ubolewał, że ominęło go cierpienie obozu koncentracyjnego, a prawie wszyscy Jego koledzy - księża rocznikowi poznali wartość męczeństwa. Wierzył, że brak tego doświadczenia może być początkiem kląsk. W Stoczku, Rywałdzie, Komańczy ... poczuł ulgą, że kląska z powodu braku doświadczenia cierpienia już mu nie zagraża.

Daje mi do myślenia wszystko, czego dowiedziałam się o Prymasie. Nie mogą mieć spokoju, bo już wiem, że człowiek może być święty.

Marysia Tatura

do spisu treści
 


 

Jorguś na karasolu

Wszyjscy wiedzom, że już od lot na odpuście som karasole. To co Wom chca łopisać, było kanś sztyrydziejści roków nazod. No szkolnym bojisku nastawiali karasoli, huśtaczek i trzi szisbudy. Właściciele łod tego wesołego miasteczka, zarobiali fajno kasa, bo przeca to już stoło cołki tydziyń przed odpustym i jeszcze tydziyń po. Dziecka mogły karycić wiela chciały. Łojce sztyjc musieli sie szkrobać po kapsie. Kto mioł pijonczki to mioł, a kto ni mioł, a też se chcioł pokarycić, musioł prziniyjść prowiant. Pamiyntom jak nas zawołała tako Hertszt-baba i pedziała, żeby my prziniyśli trocha zimnioków, abo też co inkszego do jodła, to se mogymy bez tydziyń pojeździć. Kusiyłach w doma mamy żeby tam co znejdła takigo na ibrych, żebych se też mogła pojeździć. No i udało sie, ale prawie była u nas ciotka Łucyja i tak sie łoklaniyła czy jejć Jorguś też by se ni mog przijść za darmo pojeździć. Moja mama zaroz sie zgodziyła, a jo ni miała nic do godki, trzbyło pysk dzierżeć, ale już ech wiedziała że zamiast karnyć se dwa razy, karna se yno roz. W końcu mama naladowała nom zimioków do bojtla. Dała nom też tytka fanzoli i krałza fetu swojskigo od łostatnigo świniobicio.

Jak my prziszli z Jorgusiym ku tym karasolom, to były już tam puszczone. Taki starsze frelki z karlusami już sie szfingowali. Acha, musza Wom pedzieć, że to był damf-karasol, abo jeszcze padajom na niego "keciok", bo przeca to je yno mało deska i pełno lańcuchów. No to padom Jorgusiowi idymy ku tej babie, niech nom to łobliczy na wiela nom to styknie. Herszt-baba podziwała sie na nas, czy my tego kaj nie buchli, ale wrzaśli my jednym głosym, że mama nom tyn towor dała. Po łobejrzyniu towaru zdecydowała, że wszystko je dobre yno co chcymy - karasol abo szisbuda.

Jorguś wyrychlaty padoł, że chce szczylać, no to kopłach go w kostka i padom tej babie, że sie jeszcze ugodomy i przidymy powiedzieć. Klaruja Jorgusiowi, że ta zacno flinta je tak świdrato, że choby ta lufa trzimoł przi samymu kwiotku, to i tak do niego nie cylnie. Padom mu, Jorguś lepszy se weznymi tyn karasol. Ugodali my to i idymy zaś ku tej babie. Dała nom siedym takich małych blaszek i pedziała, że za każdym razym jak pojadymy na karasolu, muszymy dać jedna blaszka. No i zaczło sie. Fiurgali my jak trza. Piyrszo ronda była fajno, przi drugij zaczło mie trocha mulić, no toch sie podziwała na Jorgusia, kery siedzioł za mnom i kiwłach mu że ślazuja. On jednak chcioł jechać trzecio ronda. Potym sztworto ronda, ale jak chcioł po mie ta pionto łostatnio blaszka toch se mu bliżyj przijrzała i uznałach, że już mu łoczy glajzujom. Jednak Jorguś stwierdziył, że ta ronda jeszcze wytrzimie. Łod tego zaglondanio na Jorgusia jak fiurgołi tak jak już jakoś zaczło nim łomać, zrobiyło mi sie trocha zima. Zaczło sie już poleku ćmić, ale w Jorgusiowej głowie, ćmiyło sie sto razy bardzi, jak karasol stanył. Jakoś frelka pomogła mu sie odmatłać z tych lańcuchów, teraz trza było yno ślyjść po pora schodkach. Dowałach pozór czy cylnie na tyn piyrszy schodek, ale nie cylnył, minył sie i bez to znojd sie pryndko na trowie.

Leca ku nimu i padom "chyć sie mie Jorguśku za rynka i podymy se pomaluśku ku chałupie". Ale kaj tam, łon chcioł pokozać co poradzi. Stanyć - stanył, gorszy było z chodzyniym. Piyrsze zrobiył sztyry kroki do zadku, potym sztyry do przodku i jeszcze w prawo i w lewo, a na koniec to mu sie nogi pomatłały i strzelył sobom ło zola. Prziznom sie że było mie trocha gańba, ale aż mie rynka świyżbiała żeby go maznyć w pysk. Ale żech sie smogła na to, żeby go jako spamiyntać. Schylyłach sie ku ni mu i telach mu nagodała do ucha, że wroz Jorguś siednył. Gupie sie na mie dziwo i pado z płaczym: "Czamu mie żodyn niełodepnie z tego karasola, jo już nie chca jeździć, już mi sie łodechciało". Zajś mu godom: "Jorguśku tyn karasol, co Ci teraz jeździ to już je za darmo, łon yno jeździ w twoi głowie". Pamiyntom żech mu łobiecała ,że jak przidymy du dom, to se zagromy w "Mynsza" to je "Człowieku nie irytuj się". Ale my nie grali, bo Jorguś był bez cołki wieczor nimocny. Grali my dopiyro w odpust, ale o tym moga wom napisać na drugi roz.

Małgorzata Mika

do spisu treści