RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  032/2001  /  grudzień

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Oto Pan Bóg przyjdzie

- Mikołaj mojego dzieciństwa
- Niepotrzebne smutki
- Życie zapisane w losie
- Kolęda 2001-2002
- Odwołani do wieczności
- Obdarowani godnością dzieci Bożych
- Święty Franciszek Ksawery - postrach meteorologów

- Święty Franciszek Salezy - biskup w przebraniu
- Alkoholik to też człowiek
- Czy potrafimy w małżeństwie rozmawiać
- Najdroższą dla człowieka rzeczą jest życie
- Jak samemu przepowiadać pogodę
 

 

Oto Pan Bóg przyjdzie

Przyjdzie do każdego z nas, także do Ciebie, jeśli tylko będziesz chcieć. Przygotuj się na to spotkanie. Wystarczy byś zrobił generalne "sprzątanie" własnego serca i własnej duszy. Zbliża się czas adwentu, który trwa cztery tygodnie. Cztery oznacza: długo. A więc długo ludzie czekali na przyjście Jezusa na świat. I ty też czekaj. Może powiesz: Jak mam czekać, skoro Pan Jezus już przyszedł? Tu chodzi o to, żeby On przyszedł jeszcze bardziej do twojej duszy, żeby jeszcze bardziej wszedł w twoje życie.
W czas adwentu, przychodź w dni powszednie do kościoła na roraty. To Msza święta ku czci Najświętszej Maryi, która jest w stanie błogosławionym. Cztery tygodnie adwentu, to radosny czas oczekiwania. Tak jak w rodzinie czekamy na nowego potomka, tak w Kościele czekamy na narodzenie Dzieciątka. To radosne oczekiwanie symbolizuje stojąca na ołtarzu świeca przewiązana białą szarfą. Jest symbolem Matki Boskiej, która nosiła w swoim łonie Jezusa. Na widocznym miejscu znajduje się wieniec adwentowy. Co niedzielę zapalamy na nim nową świecę. Kiedy wszystkie cztery są już zapalone, wiadomo że oczekiwanie dobiega końca. Innym charakterystycznym znakiem adwentu są piękne, kolorowe lampiony przynoszone przez małe dzieci do kościoła na mszę roratną. W domu także przygotuj wieniec adwentowy z czterema świecami lub podobny zawieś na zewnętrznej stronie drzwi wyjściowych by również był symbolem zbliżającego się przyjścia Pana. Pamiętaj aby w okresie adwentu zaopatrzyć się w opłatek niezbędny na stole wigilijnym oraz świecę "Caritas", którą zapalisz w ten cudowny wieczór narodzenia. W dawnych czasach z adwentem wiązało się pewne wierzenie. Jest nim spełnienie się snu, który przyśnił się nam z soboty na niedzielę, każdego adwentowego tygodnia. Życzmy sobie w tych dniach najlepszych snów. Przez cztery tygodnie adwentu bądź bliżej Boga i Kościoła. Przygotuj duszę i serce, aby Nowonarodzony znalazł w tobie prawdziwe mieszkanie. Niech spokój zagości w twoim domu, a podniosła atmosfera napełni serca twoich bliskich. Niech zbliżające się Święta Bożego Narodzenia będą najpiękniejsze w twoim dotychczasowym życiu.

Małgorzata Mika
Ewa Kowol

====================================

"A dzisiaj głodny i spragniony samotny, trwożny pełen trosk
Idę pod niebem adwentowym i wiem, że idziesz mi na wprost".
 (M. J. Kononowicz)

Kiedy pierwotny świat pogrążony był w wielkich grzechach, wtedy to zło i przewinienia porównywano do niezwykłych ciemności. Tamtejsi ludzi wychodzili naprzeciw obiecanemu Mesjaszowi. Brodząc po omacku, w tym niesamowitym mroku szukali Zbawiciela. Prosili niebiosa o zesłanie im owej najjaśniejszej światłości - Jezusa. Na pamiątkę tych poszukiwań i oczekiwania od IV w. w Hiszpanii i Galilei zaczęto kultywować adwent. Tradycja ta rozpowszechniła się w wielu krajach świata. Najpiękniejszą cechą adwentu jest odprawianie nabożeństw błagalnych ku czci Najświętszej Maryi Panny - rorat. Legenda głosi, że w Polsce zapoczątkowała je bł. Kinga, przywożąc zwyczaj ten z Węgier. Roraty odbywały się wczesnym rankiem na znak oczekiwania światła w ciemnościach. Już w średniowieczu cieszyły się one ogromną popularnością i frekwencją. Począwszy od najwyższego w hierarchii króla po chłopa zanoszono na ołtarz świecę adwentową. Choć w niektórych krajach obyczaj odprawiania tych nabożeństw zanikł - polskie roraty, chociaż w nieco innej formie jak dawniej są symbolem przygotowania się do Świąt Bożego Narodzenia. Razem z Maryją cieszymy się na przyjście Dzieciny Bożej. Że święta te kojarzą nam się zawsze z rodziną, dlatego wracam myślami do dziecinnych lat.
 

O brzasku dnia, niejeden raz wychodząc z ciepłej chaty,
Trzy kilometry w śnieżycy szłam
w adwencie - na roraty

Choć szalejący nieraz mróz
malował na szybach kwiaty,
Rodzice, wcześnie budzili mnie:
czas wstawać na roraty.

Skromniutki lampion, z świeczką w nim
 z tekturki zrobił mi tata,
Bladziutkim blaskiem ledwo skrzył,
co roku na roratach.

Błagalne modły i pieśni zew
płynęły aż w zaświaty.
Słychać daleko było że,
w kościele - są roraty.
A pewnej nocy przyszedł w śnie
przepiękny anioł skrzydlaty
I nad poduszką wyszeptał mi
uczęszczaj na roraty.

Ku czci Najświętszej Maryi są
i w wielu krajach świata
Już w średniowieczu lud modlił się
w kościele na roratach.

Gdzieniegdzie zanikł obyczaj ten,
lecz w Polsce jak przed laty
Ogromne rzesze wiernych mkną
w adwencie - na roraty.

Minęła noc i anioł znikł.
Ja, choć po tylu latach,
Jak dziś pamiętam ten mój sen,
sen piękny o roratach

K.M.

do spisu treści
 


 

Mikołaj mojego dzieciństwa

Święty Mikołaju proszę Cię przynieś mi koparkę, taką srebrną, tę z tymi długimi linami, no wiesz, tą którą widziałem w Rybniku w sklepie.

O napisanie listu takiej treści do Św. Mikołaja poprosiłem swojego Wujka. Napisany list położyłem pod garnkiem na balkonie. Następnego ranka od razu po przebudzeniu pierwsze kroki skierowałem na balkon - listu już nie było - Święty Mikołaj go zabrał.
Nadszedł wreszcie dzień 6 grudnia 1951 roku. Opowieści o Św. Mikołaju, który chodzi po domach w towarzystwie złych rogatych diabłów trzymanych na łańcuchach zrobiły swoje. I choć byłem dzieckiem odważnym i trudno było mnie utrzymać w domu to w tym dniu nie opuściłem go ani na chwilę, a najpewniej czułem się kiedy Babcia była w zasięgu wzroku. A kiedy nadszedł wieczór i zrobiło się już ciemno nie odstępowałem od niej ani na krok. Nagie ktoś zadzwonił do drzwi naszego mieszkania. Jednym susem znalazłem się na kolanach swojej Babci. Wtuliłem się w nią tak mocno, że aby mogła mnie objąć musiała poluzować mój uścisk. I tak w ramionach babci z szeroko otwartą buzią i oczami, cały drżący, poprzez zamknięte drzwi pokoju nasłuchiwałem głosu Mikołaja, brzęku łańcuchów i groźnych pomruków towarzyszących mu diabłów, oczekiwałem że Św. Mikołaj wejdzie do pokoju. Nagle otworzyły się drzwi i ukazała się w nich postać z białą brodą, ubrana na czerwono, z czerwoną czapką na głowie, całkiem tak, jak na obrazkach, które przed tym widziałem. W jednej ręce trzymał łańcuch, do którego przywiązane były dwa straszne rogate diabły, a w drugiej trzymał duży worek, w którym na pewno była moja koparka. Po przywitaniu się ze wszystkimi wyjął z worka rózgę i razem z diabłami z bardzo groźną miną podszedł do wujka.
Grożąc rózgą i strasząc diabłami wypominał mu, że się ciągle kłóci i że jest niekiedy bardzo niegrzeczny i tylko prośba mojej Cioci uratowała Wujka przed zabraniem go przez diabły do piekła. Potem spuszczając diabły z łańcucha rozkazał im, aby poszły do kąta i były tam cicho. Diabły posłusznie wykonały jego polecenie, bo przecież on był Świętym.

Usiadłszy naprzeciw mnie i babci bardzo spokojnym i łagodnym głosem zaczął ze mną rozmawiać. Pochwalił mój czerwony sweterek, pochwalił za wyrecytowanie modlitwy i głaszcząc mnie po głowie poprosił abym usiadł na jego kolanach. Przytulił mnie do siebie i zaczął do mnie mówić: "wiesz, wczoraj w niebie rozmawiałem z twoją mamą i braciszkiem i prosili mnie, żeby Ci powiedzieć, że już są zdrowi, że już ich nic nie boli. Prosili jeszcze żeby Ci powiedzieć, że Cię bardzo kochają, że modlą się za Ciebie i żebym Cię od nich bardzo mocno uściskał, po tych słowach przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej. Tylko twoja mama się trochę martwi o to że zgubiłeś pieniążki, za które miałeś kupić chleb i prosi żebyś zawsze uważał na pieniążki, bo w nich jest ukryta praca. Martwi ją też to, że w kuchennych krzesłach wyrzeźbiłeś dłutkiem takie brzydkie rowki. Musiałam przyrzec Mikołajowi, że jak pójdę kupić chleb, to nigdy nie będę wymachiwał pieniążkami jak chorągiewką, a wujka poproszę żeby do rzeźbienia przyniósł specjalną deskę. Jeszcze przez chwilę pohuśtał mnie na kolanach, opowiedział mi bajeczkę, wyjął z worka paczkę. Wręczając mi ją przepraszał, że nie mógł przynieść mi koparki, bo w sklepie w niebie zabrakło. Tłumacząc się że musi iść jeszcze do innych dzieci zabierając ze sobą diabły pożegnał się ze mną i wyszedł z mieszkania.
Nie potrafiłem tylko zrozumieć dlaczego, Babcia również tłumaczyła mi dlaczego Mikołaj nie mógł mi przynieść mojej upragnionej koparki, to spływały jej po policzkach łzy. A kiedy wycierałem je moimi dziecięcymi rękami i zapewniałem ją przecież Mikołaj przyniósł mi jabłuszko i cukierki, to łez płynących po jej policzkach było jeszcze więcej.

Janusz Milion

do spisu treści
 


 

Niepotrzebne smutki

Jako młodziutka mężatko przybyła do tej wsi, w której nie potrafiła się odnaleźć. Wydawało się jej, że wszystko tam sprzysięgło się przeciwko niej: okoliczności, ludzie i zdarzenia. W spojrzeniach ludzkich spostrzegała tylko niechęć i urazę do niej. Nie potrafiła dostrzec na swej drodze żadnych przyjaźnie wyciągniętych dłoni, uznania ani akceptacji. Była pewna jednego, Czerniczanie nie lubią obcych. Czuła się niechciana, wyobcowana. Sprawiało jej to wszystko wiele cierpienia. Pogrążała się w coraz większym smutku. Im bardziej stroniła od ludzi tym bardziej Czernica wydawała jej się areną wrogości. Bała się wszystkich i wszystkiego. Nie zabierała nigdzie głosu, by nie popełnić jakiegoś błędu. Ten stan doprowadzał ją do rozpaczy. Nie mogła dać sobie rady sama ze sobą. W ciszy i samotności pisywała listy do Boga. Listy donikąd. Bez adresata i bez odpowiedzi. Wieczorami rozżalona prosiła:

O mój Boże Nieustającej Pomocy
daj zasnąć mi tej nocy,
Żeby mnie żadna siła
już więcej nie zbudziła

Rankiem zaś dziękowała Bogu że żyje. Musiała żyć - miała rodzinę. Łykała różne proszki, gdyż to one niejednokrotnie uchroniły ją od zrobienia sobie krzywdy. Mimo swego utrapienia bardzo chętnie pomagała innym. Kiedy na wsi zaczęło się coś dziać. Zaczęto modernizować i rozbudowywać Czernicę, jej życie też nabierało rumieńców. Przecież tu ludzie potrafią tak wiele zdziałać, upiększyć swój ojczysty skrawek ziemi. Zadbali też o remont kościoła. Pod pieczą księdza wikarego zrobili piękną Grotę Matce Boskiej Lourdzkiej. Należy parafię szanować, pochwalić i podziwiać. Zaczęło ją to trochę ośmielać. Rozmawiała kiedyś z człowiekiem, który bardzo dużo robi dla ludzi, poświęca im czas siły i środki. Powiedział jej, że idąc przez życie zaznał dużo dobroci od ludzi. Napotykał się na gesty sympatii i przyjazne słowa. To jest właśnie winien ludziom i to im oddaje. Te słowa utkwiły w jej sercu. Przecież jeszcze tak niedawno czuła że, nie ma już zupełnie na co liczyć. Liczyła już tylko utracone lata, te co będą i te co minęły w smutku i apatii. Przeżyła dużo goryczy. Pomyślała wreszcie czy nie jestem winna mieszkańcom parafii przeprosin. Czyż moja krytyka, opinie i obawy nie były zbyt jednostronne? Czyż nie patrzałam ciągle na ludzi z niewłaściwej perspektywy? Czyż to nie ja byłam człowiekiem, który chadzał tylko swoimi drogami? Wzmocniona nadzieją, że jeszcze da się coś zmienić, pokochać swe otoczenie, zaczęła stawiać pierwsze chwiejne kroki w stronę ludzi. "Zrzucając z oczu opaskę" zobaczyła jaka Czernica jest piękna. Dziękuję Matce Boskiej (bo to do Niej zwracała się o pomoc) za to, że odzyskała wzrok by dostrzec dobro w ludziach i słuch by usłyszeć kiedy o coś proszą. Pokochała wieś, pokochała całą parafię, z zachwytem podziwia zgodę i jedność jakie panują w Łukowie i Czernicy. Wyraża się o wszystkich jak o najserdeczniejszych przyjaciołach.

K.M.

do spisu treści
 


 

Życie zapisane w losie

Gdyby się tak zastanowić jakie znaczenie ma los człowieka, to można by było powiedzieć, że los kieruje całym jego życiem. A więc, życie każdego zapisane jest w losie. Aby to zrozumieć, trzeba się zastanowić nad własnym życiem i jego problemami. Z losem jeszcze nikt nie wygrał, co jest potwierdzone w praktyce życiowej. Losu nie da się przechytrzyć. Gdy cię los skrzywdzi, nie miej pretensji do niego, lecz do samego siebie. Los podpowiada swoją intuicją, nie tędy droga. Nieraz ma się mi za złe, że kogoś gorzko doświadczył, był taki okrutny, a nie łaskawy. Stopniowo człowiek przyzwyczaja się do tego, że tak musiało być, nie pomyśli o tym, że to on, ze swojej winy obciążył los, po prostu go sprowokował. Nie należy kusić losu, lecz posłuchać jego głosu.
Los kieruje życiem każdego, choć niejeden tego nie pojmuje. Los człowiekowi podpowiada "uważaj do trzech razy sztuka, bo może źle się skończyć do tego kto go nie posłucha". A wtedy przez swoją naiwność możesz wszystko stracić, a nawet i życiem przypłacić. Los nie jest okrutny ani mściwy, los stara się być dla każdego sprawiedliwy. Chce jego życiem pokierować, zwolnić jego tempo, ustabilizować. Przed zrealizowaniem swoich planów skontaktuj się z losem, idź za jego głosem, a on ci w życiu poradzi i z kłopotów wyprowadzi. Podpowie jak dążyć do wszystkiego i być zadowolonym z życia swojego.

Parafianka

do spisu treści
 


 

Kolęda 2001-2002

27.12.2001r., czwartek, godz. 9:00
-
Czernica - ul. Wolności od pp. Pytlik, obie strony, ul. Młyńska, Wolności do pp. Bezuch
- Czernica -ul. Biskupa od pp. Niewrzoł, ul. Reja, Osadowa, Wąwozowa

28.12.2001 r., piątek, godz. 10:00
-
Czernica - ul. Stara, Barcioka, Łączna
- Łuków - ul. Wolności od domostwa Korbel - Mandrysz, ul. Lipowa, Wolności, Dworska, do domostwa Koźlik

29.12.2001 r.,  sobota, godz. 9:00
-
Łuków ul. Wolności od domostwa: Miłek-Grzelec, ul. Jana i Wolności koło kaplicy, następnie Czernica ul. Wolności
  obydwie strony, Dębowa, Reja, Wolności do pp. Bluszcz.
- Łuków - ul. Wolności od pp. Jonderko do pp. Gaszka, Kolejowa do pp. Kolonko - Gołofit, dalej ul. Wolności od pp. Powała -
  Gaszka, ul. Potokowa do pp. Czerwińskich

30.12.2001 r., niedziela, godz. 12:00
- Czernica- ul. Powstańców, Oborska, Hallera

6.01.2002r., niedziela, godz. 12:00
- Czernica - ul. Sobieskiego od pp. Grzybek, Chmielewski, "Zameczek", dalej Sobieskiego, Biskupa, Zielona do pp.
  Góreckich

8.01.2002r., wtorek, godz. 9:00
- Czernica - ul. Buczyna od domostwa nr 1 do pp. Antoniak, pp. Kirszniak, pp. Biegański i w prawo do końca, dalej od pp.
  Tulec, Kubek, obie strony do pp. Bobrzyk - Bugdoł.

12.01.2002r., sobota, godz. 9:00
- Czernica - ul. Podleśna od pp. Kachel, obydwie strony w górę do pp. Tront, do końca ulicy

13.01.2002r., niedziela, godz. 12:00
- Czernica - ul. Graniczna, Osinki, Powstańców

15.01.2002r., wtorek, godz. 9:00
- Czernica - ul. Jana od pp. Trzcionka, Świenty do pp. Pytlik (sklep),   ul. Graniczna (jak w ubiegłym roku) ul. Leśna, Jana
  do pp. Błaźyczek

do spisu treści
 


 

Odwołani do wieczności

Śp. Jadwiga Gańczorz, lat 90, Łuków Śl. - pogrzeb 31.08.2001

Śp. Jerzy Słomka, lat 62, Czernica - pogrzeb 13.09.2001

Śp. Gertruda Kolosko, lat 85, Łuków Śl. - pogrzeb 24.09.2001

Śp. Franciszek Procek, lat 71, Łuków Śl. - pogrzeb 13.11.2001

"Boże Ojcze Wszechmogący, przyjmij ich do społeczności zbawionych"
(z liturgii pogrzebowej)

do spisu treści
 


 

Obdarowani godnością dzieci Bożych

Szymon Dominik Bombik, Łuków ul. Wolności, - ochrzczony 16.09.2001 r.

Grzegorz Sebastian Nowak, Łuków ul. Wolności, - ochrzczony 16.09.2001 r.

Mateusz Jacek Iwanek, Czernica ul. Wolności, - ochrzczony 16.09.2001 r.

Marcin Marek Manderla, Czernica ul. Hallera, - ochrzczony 21.1 0.2001 r.

Dominika Krystyna Szoen, Czernica ul. Podleśna, - ochrzczona 21.10.2001 r.

Angelika Joanna Gorzolnik, Czernica ul. Buczyna, - ochrzczona 21.10.2001 r.

Paulina Warło, Czernica ul. Wolności, - ochrzczona 21.10.2001 r.

Mateusz Mirosław Weczerek, Czernica ul. Młyńska, -ochrzczony 4.11.2001 r.

Wojciech Jakub Holona, Czernica ul. Osadowa, - ochrzczony 18.11.2001 r.

Aldona Małgorzata Rożek, Łuków ul. Kolejowa, - ochrzczona 18.11.2001 r.
 

do spisu treści
 


 

Święty Franciszek Ksawery - postrach meteorologów

Franciszek Ksawery pochodził z kraju Basków w Hiszpanii. Urodził się prawie 500 lat temu. Był największym misjonarzem świata. Ze względu na Jezusa nie bał się morskich burz, ludożerców, zaraźliwych chorób. Pływał przede wszystkim po morzach Azji Południowo-Wschodniej. W czasie jednej podróży morskiej uciszył rozszalałą burzę, czym wprawił w zdumienie załogę statku. Statek, którym płynął, był mały, stary, zaniedbany. Na początku podróży morze było spokojne. Potem przyszła burza. Franciszek podszedł do burty. Ukląkł do modlitwy. Nie zwracał uwagi na zalewającą go wodę. Wśród łoskotu rozpętanych fal cicho się modlił. Aż nagle wstał rozpromieniony i krzyknął w stronę morza: - Ucichnij! Ucichnij! Słyszysz?! Krzyż jest nad tobą!
Marynarze nigdy później nie umieli opowiedzieć, co wtedy zaszło. Morze uspokoiło się. W swoich misjonarskich podróżach dopłynął aż do Japonii, gdzie spotkał się z samym cesarzem. Potem wyruszył na podbój Chin, choć wiedział, że za przekroczenie granicy tego państwa grozi kara śmierci. Żaden kapitan statku nie chciał zabrać go na pokład i przewieźć na kontynent, bo wszyscy bali się strasznych chińskich więzień. Udało mu się jednak dostać na jedną z wysp. Planował wyruszyć stamtąd do samego cesarza Chin. Nie zrobił tego, bo wyczerpany ogromną pracą i niesprzyjającym klimatem zmarł. Było to w roku 1552.

do spisu treści
 


 

Święty Franciszek Salezy - biskup w przebraniu

Franciszek Salezy był biskupem Genewy. Miał naturę porywczą, ale wiedząc o tym, pracował nad sobą tak, że zasłynął z niezwykłej łagodności. Kiedy pewien szlachcic znieważył go i uderzył w twarz, Franciszek odpowiedział: "Choćbyś mi wybił oko, drugim będę na ciebie patrzył z miłością".
Były to czasy, kiedy protestanccy kalwini opanowali Genewę, a między wyznaniami panowała wielka nienawiść. Kalwini kilkakrotnie próbowali Franciszka zabić, on jednak nie zrażał się tym. Jeszcze zanim został biskupem, trzykrotnie zakradał się w przebraniu do domu głowy Kościoła kalwińskiego w Genewie i rozmawiał z nim, próbując skłonić go do powrotu do Kościoła katolickiego. Drukował także ulotki, w których wyjaśniał prawdy wiary atakowane przez protestantów. Rozlepiał je potem na murach i rozdawał ludziom, chcąc, żeby były jak najbardziej dostępne. Zapewne z tego powodu Franciszek Salezy jest patronem katolickich dziennikarzy. Wielu ludzi, znając jego mądrość, przychodziło do niego po radę. Kiedyś zjawiła się u niego kobieta, która zapytała, jak ma zostać świętą. Spodziewała się nadzwyczajnych nauk, ale Franciszek odpowiedział: "Na drugi raz niech pani ciszej zamyka drzwi".

do spisu treści
 


 

Alkoholik to też człowiek

Spotykając pijanego człowieka, tak na wszelki wypadek, by nas przypadkiem nie rozpoznał, zagadał, wdał się w awanturę, pobrudził, omijamy go z daleka i w zależności od sytuacji patrzymy na niego:
- z uśmiechem, bo wygląda komicznie,
- z politowaniem, bo jest całkowicie bezradny,
- z oburzeniem, bo jest chamski i natarczywy,
- z obrzydzeniem i wstrętem bo jest odrażający.

Przeżycie, strach, zwątpienie, chęć zapomnienia i wiele innych przyczyn prowadzi ludzi do alkoholizmu. Można to jakoś zrozumieć. Ale jak to zrozumieć sprzedawanie alkoholu dzieciom, niepełnoletniej młodzieży, kompletnie pijanym? Jak zrozumieć, jak nazwać namawianie czy też przymuszanie do picia tych, co do których wiemy, że po wypiciu kilku głębszych tracą nad sobą kontrolę, czy też tych, co do których wiemy że próbują walczyć ze swoim nałogiem. Alkoholizm jest chorobą i to taką, która jak człowieka "złapie", to nie puści do końca życia. I nie słyszałem jeszcze, aby ktoś na świecie wymyślił na nią skuteczny lek. W zwalczaniu alkoholizmu nie zawsze pomaga nam stan naszego prawa, bo np. jaką rzeczywistą gwarancję ma osoba, która po powrocie z leczenia odwykowego będzie miała nadal pracę?

Alkoholizm jest takim rodzajem choroby, której "zatrzymanie" przede wszystkim zależy od siły woli i determinacji samego chorego. Konieczne jest odbycie prawdziwie męskiej rozmowy z samym sobą, rozmowy z której nikt nie może nikogo wyręczyć. Bez względu na to, co myślimy o alkoholikach to zaprzestanie przez nich picia jest dla nich próbą naprawdę trudną i ciężką. Rozsądna i mądra pomoc najbliższej rodziny jest tu nieodzowna. Zapewne padnie w tym miejscu pytanie jak to zrobić? Jak pomagać komuś, przed kim trzeba uciekać? Jak pomagać komuś kto wyrządza nam tyle krzywdy? To właśnie poczucie krzywdy, wzajemne pretensje, emocje tworzą "barierę" nie do przebycia, uniemożliwiając wzajemne porozumienie.

Prowadzenie rozmów z ludźmi pijącymi jest ogromnie trudne, zazwyczaj sprowadza się do udowadniania przez nich, że to właśnie wszystko inne jest winne, ale nie oni i nie alkohol. Ci, którzy zdają sobie sprawę ze swego nałogu są ludźmi nieszczęśliwymi. Doskonale wiedzą ile już stracili, ile tracą nadal i jakim są krzyżem dla swoich najbliższych. W wypowiedziach tych, którym udało się przestać pić, takim wspólnym mianownikiem jest radość, dramat i strach. Radość z tego że im się udało, że mogą normalnie żyć. Dramat powodowany wspomnieniami, tym co stracili i tym, że już nigdy pewnych spraw nie będą mogli naprawić. Strach przed tym, aby poprzez chwilę słabości czy zapomnienia nie wrócić do alkoholu.

A jaki jest nasz wkład w zapobieganiu alkoholizmowi, jaki jest nasz stosunek do alkoholików, ich dzieci, ich rodzin. Czy przypadkiem my też nie musielibyśmy przeprowadzić "męskiej rozmowy z samymi sobą", a potem uderzyć się w piersi?' Często bowiem zapominamy że alkoholik to też człowiek.

Janusz Milion

do spisu treści
 


 

Czy potrafimy w małżeństwie rozmawiać?

Obserwując i rozmawiając z innymi małżeństwami widzimy, że występują poważne trudności w ich porozumiewaniu się. W związku z tym chcemy podzielić się refleksją na temat rozmowy w rodzinach. Żyjemy w czasach telewizji i komputera, tzn. większość wolnego czasu spędzamy na oglądaniu telewizji, a dzieci dodatkowo przy komputerze. Z własnego doświadczenia wiemy, jak te dwa urządzenia mogą skutecznie podzielić rodziny, zająć czas poszczególnych jej członków i doprowadzić do tego, że nie ma czasu na rozmowę nawet o tym jak minął dzień, co się wydarzyło, nie mówiąc o poważniejszych sprawach w rodzinie. A przecież rozmowa, spotkanie było początkiem każdego małżeństwa. Gdzie to zostało zagubione? W tej refleksji pragniemy podzielić się metodą jak to tego powrócić. Jako rodziny chrześcijańskie pomocy szukamy w Słowie Bożym. Wyjściem niech będą słowa Jezusa z Ewangelii św. Jana: "To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna." Podstawą naszej rozmowy w małżeństwie, rodzinie musi być Miłość, ale miłość przez duże "M". Miłość ta pozwoli nam słuchać swojego partnera z cierpliwością, pokornie i z sercem. Te trzy warunki są konieczne do szczerej rozmowy. We współmałżonku muszę widzieć kogoś, kto dla mnie jest najważniejszy, kogo podziwiam, muszę widzieć jego zalety. W imię tej Miłości muszę starać się wspomagać małżonka w jego życiu, ale tak, by nie narzucać mu swojej woli, swojego stanowiska. Żeby rozmowa, a właściwie spotkanie małżonków ze sobą było owocne, należy przede wszystkim zaprosić Boga, a więc rozmowę poprzedzić "wspólną modlitwą".

Aby to spotkanie przyniosło efekty musimy na nie poświęcić dłuższą chwilę. Dla jednych może to być godzina, dla innych dwie. Czas ten powinien być spędzony w spokoju, telefon wyłączony, małe dzieci w łóżku, a starsze przy swoich zajęciach poinformowane, aby nie przeszkadzały. Przede wszystkim jednak należy odciąć się od spraw bieżących, pracy, a być zwróconym ku sobie. Spotkanie takie winno się odbywać co jakiś czas, w zależności od potrzeby raz na miesiąc, rzadziej lub częściej. Musimy być w pełnej jedności, czyli być szczerzy i otwarci na siebie.

Tematem tego spotkania mogą być nasze kłopoty i problemy w małżeństwie i rodzinie, co zagraża naszej jedności, naszej Miłości, ale także podzielenie się radościami i osiągnięciami. Można zastanowić się co należy zmienić, aby umocnić naszą rodzinę, małżeństwo. Spotkanie to może być poświęcone jednemu tematowi (problemowi) lub wielu np.: czy sobie pomagamy, czy razem modlimy się, czy wspólnie podejmujemy ważne decyzje, czy wspólnie wychowujemy dzieci. W trakcie rozmowy lepiej omówić jeden problem dogłębnie niż wiele problemów powierzchownie. Takie spotkanie mogą przeprowadzić nie tylko małżonkowie ze sobą, ale także rodzice ze starszymi dziećmi. Na pewno początki będą trudne, należy więc rozpoczynać od spraw łatwiejszych, ogólnych. A gdy już lepiej się "odkryjemy", to można na kolejnych spotkaniach poruszać trudniejsze tematy dotyczące naszego życia rodzinnego i małżeńskiego. Ze świadectw małżonków, które podjęły ten trud spotkań wynika, że są one dla nich źródłem umocnienia i pogłębienia miłości i zrozumienia pomiędzy nimi. Kończąc tą refleksję należy jeszcze raz zwrócić uwagę na to, aby odnaleźć w sobie tę radość, która była pomiędzy małżonkami u początku małżeństwa, aby spojrzeć na siebie z miłością i być zauroczonym tą osobą, która ze mną dzieli wspólne życie.

Pamiętajmy, aby na to spotkanie zaprosić Boga, którego obecność uświadomi nam naszą niepowtarzalność.

Oaza Rodzin

do spisu treści
 


 

Najdroższą dla człowieka rzeczą jest życie

Trwa wojna w Afganistanie i jeśli przyjrzeć się historii wojen, to we wszystkich konfliktach XX wieku (poczynając od II wojny światowej) 90% ofiar stanowi ludność cywilna. Nie chodzi tylko o tych, którzy giną wskutek błędów wojskowych czy zabłąkanej kuli. Większość z nich stanowią ludzie, którzy stracili dach nad głową i chęć do życia. W takich momentach do akcji wkraczają ludzie dobrej woli, a co najważniejsze niebywałej odwagi, bo czy nie jest odwagą podróż do objętych wojnami regionów, by nieść pomoc medyczną czy materialną. Mowa tu o wielkich organizacjach takich, jak Czerwony Krzyż czy Polska Akcja Humanitarna. Po co jednak patrzeć w stronę Europy Płd. czy Azji. W naszej parafii również można dostać pomoc od działających tu organizacji charytatywnych. Wokół nas wiele jest osób potrzebujących pomocy. Organizacje te w miarę swoich skromnych środków i możliwości starają się im pomóc. Przyjrzyjmy się osobom, które działają w tych organizacjach. Bardzo często są to panie, które "odchowały" swoje dzieci, czy panowie na emeryturze zawsze bardzo aktywni, a kiedy mogą odpocząć po trudach wieloletniej pracy nie wiedzą co z tym wolnym czasem zrobić. Organizacje charytatywne potrzebują osób przede wszystkim energicznych, a ludzie ci naprawdę czują wielką satysfakcję kiedy są potrzebni. Bardzo często panie, które miały za zadanie tylko prowadzić dom, dbać o męża i dzieci nie mają co ze sobą począć gdy dzieci "odfruną" z domu. Brakuje im zajęć. Dobrą alternatywą dla nudy i zniechęcenia są organizacje społeczne. Jak sama nazwa mówi, w organizacjach tych pracuje się społecznie, więc wszyscy chętni przyjmowani są z otwartymi rękoma. Zawsze znajdzie się ktoś, kto potrzebuje naszej pomocy i nie chodzi tu tylko o pomoc materialną. Czasami wystarczy rozmowa z osobą, która czuje się samotna. Niech naszym celem będzie pomoc tym ludziom, którzy jej potrzebują.
"Najdroższą dla człowieka rzeczą jest życie, Dane jest raz człowiekowi i trzeba przeżyć je tak, aby nie płonąć ze wstydu za lata bez celu."

Grażyna Gunia

do spisu treści
 


 

Jak samemu przepowiadać pogodę

Sroga zima nadchodzi, jeżeli na świerkach pojawi się bardzo dużo szyszek.
Mroźny początek zimy będzie, jeżeli na świerkach szyszki są w dole korony.
Środek mroźny wystąpi, jeżeli są szyszki w obfitości w środku korony.
Koniec mroźny przepowiada większa ilość szyszek na wierzchołku.
Równomierne rozłożenie szyszek gwarantuje jednakowe mrozy i chłody przez całą zimę.
Podobna reguła obowiązuje przy jodle.

Buraki
Łagodna zima nadejdzie i śniegi pojawią się dopiero w styczniu, jeżeli korzenie buraków są krótkie.

Orzech włoski i grzyby
Zima będzie surowa i śnieżna, jeżeli orzechy włoskie dobrze obrodziły i jednocześnie w lasach było jesienią mało grzybów.

Wiatry
Wiele wiatrów jesienią każe oczekiwać zmiennej i umiarkowanej zimy.

Węgle
Jeśli zimą w piecu lub w kominku żarzące się węgle wydają się czerwone i lśniące, nastąpi silny mróz i spadną wielkie śniegi.

Owce
Długotrwałej zimy można oczekiwać, jeżeli późną jesienią, czyli od połowy listopada do 21 grudnia i potem na początku zimy, owce prawie siłą trzeba do owczarni wpędzać.

Dżdżownice
Gdy w listopadzie przygotowują się do przezimowania to można spodziewać się ostrej zimy. Taką samą wróżbą bywa kopanie głębokich korytarzy w ziemi.

Ptaki
Jeżeli ptaki żyjące na wolności są w jesieni tłuste, nastąpi ostra zima. Jeżeli z kolei są chude, mrozy będą niewielkie lub umiarkowane.

do spisu treści