RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  183/2016  /  lipiec - sierpień

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Nasze góry i doliny

- Bajki, niekoniecznie dla dzieci
- Pielgrzymka do Łagiewnik
- Podziękowanie
- Dziękujemy!
- Kantyczka na święto Matki Boskiej Zielnej
- Zielona Szkoła - Ustka 2016
- Lokalna Akcja Sportowa już za nami
-
Nekrologi

 

 

Nasze góry i doliny

„Każdy z nas ma jakąś górę, którą zachowuje w pamięci wtedy, gdy na jej szczyt już nie wchodzi, a nawet już jej zobaczyć nie może. Jest to góra, z której roztacza się widok na wszystko, gdzie się nie było i już nigdy nie będzie, na wszystko, czego się w życiu nie zrobiło.”

( W. Krygowski: „Od Beskidu Śląskiego po Bieszczady”)

O górach i dolinach można pisać dosłownie, jak czynią to przewodniki, można też, a staje się to bardziej owocne i pobudzające, rozmyślać metaforycznie. Otóż dolina byłaby wtedy miejscem pracy powszedniej, koniecznej do przeżycia, codzienności poddanej rytmowi dobowemu, to tutaj pomnaża się kulturę, rozwija cywilizację. Wprawdzie nie można na stałe oderwać się od doliny, lecz w prawie każdym jej mieszkańcu budzi się czasem pragnienie wyjścia poza: cywilizację, rytm pracy – wypoczynku, obowiązki konieczne i doczesne. Nastaje moment święty, próba przejścia na inny poziom, inny wymiar istnienia. Otrzymujemy mgliste (początkowo), ale mocne wezwanie do porzucenia na jakiś czas wszystkiego, czym zajmowaliśmy się dotąd. Opuszczamy więc dolinę, by wspiąć się na górę. Podejmujemy zatem trud wyprawy, by idąc w kierunku wierchów zanurzyć się w inny obszar świata. Obraz doliny widzianej z góry, z oddalenia, w perspektywicznym pomniejszeniu, wywołuje refleksję o względności i małości prac dolinnych. Najczęściej nasze monologi czy dialogi wewnętrzne z wędrówek górskich, pozostają w nas, jako najintymniejsza część naszych przeżyć. Na górskich szlakach, idąc pieszo, w milczeniu, nasycamy się do woli spokojem nie ucywilizowanej ziemi. Znosimy wszelkie utrudnienia i niedogodności, by wchodzić w tajemnicę jedności z przyrodą. Udziela nam ten sposób wędrowania szczególnych łask duchowych, właściwie wymykających się opisowi. Jesteśmy hojnie obdarowywani, to pewne, lecz dar ten przerasta pojemność naszego rozumowania, a nawet serca, nie mówiąc już o bezradności słów.
Oczywiście sposoby zachowania wobec gór bywają różne.

Można góry zwiedzać indywidualnie lub grupowo, przeznaczając na to określoną ilość czasu, zerkać na zegarek, narzekać przy podejściach i uciążliwościach wędrówki, zastanawiać się dlaczego jeszcze nie zbudowano drogi dojazdowej na szczyt, wreszcie z ulgą odpoczywać przy piwie w schronisku, albo dolinnej restauracji.
Można też być w górach, by odnaleźć sens ciszy i samotności, zapomnieć o czasie na tyle, by wyzwolić się spod władzy mantry słów dolinnych: „mieć”, „osiągnąć sukces”, „urządzić się”, „zyskać siłę przebicia”. Przeżywa się wówczas rodzaj jakościowego skoku, gwałtownego przejścia od spiesznego czasu doliny, do spowolnionego, jakby mitycznego czasu gór. Jest to niezwykłe, wręcz metafizyczne przeżycie, przenikające i ogarniające całą naszą osobę. „Święta” chwila nie trwa długo, ale daje poczucie, że przez „moment wieczny” (Cz. Miłosz) znieruchomiał czas i prawie dotknęliśmy wieczności. Krajobraz gór zobaczonych o wschodzie, zbudzony na nowo do istnienia przez światło, coraz głębiej rzeźbiony promieniami słońca, jest głęboką metaforą genezyjską, przypomina ogrody raju utraconego.

Każdy turysta wie, iż na taką chwilę objawienia trzeba mozolnie pracować, zawsze dłuższe wydaje się wspinanie na szczyt, niż tam przebywanie. Zejścia zaś są równie męczące i bolesne, ale nieuniknione, bo choćby się chciało zamieszkać na wyżynach – „Panie, dobrze nam tu być” (Mt17,4) czas doliny, czas świecki życia doczesnego przyzywa do powrotu. Niemniej te chwile, tam w górze, trwają w pamięci, w sposób tajemniczy zmuszają do refleksji o wieczności, o dziele stworzenia, o Najwyższym Stwórcy.

AB

do spisu treści
 


 

Bajki, niekoniecznie dla dzieci

Przed nami czas letniego wypoczynku, długo wyczekiwanych wyjazdów urlopowych, czas relaksu, czas dla siebie i dla rodziny. Zastanawiałem się długo, jaki wybrać temat rozważania do wakacyjnego numeru „Znaku Pokoju”. Skoro ma to być czas relaksu, to i temat nie może być „ciężki”. Ponieważ od dawna fascynują mnie krótkie opowiadania – czasem ze świata baśni, czasem z życia wzięte – ale takie, które czegoś mogą nauczyć, postanowiłem podzielić się takimi historyjkami z drogimi Czytelnikami. Nie jestem wielkim myślicielem, więc nie udaję, że są to moje opowieści. Pochodzą z różnych źródeł, kiedyś przeczytanych czy usłyszanych. Dokonałem jedynie na niewielkiego redakcyjnego opracowania.

W pewnym szpitalu leżało dwóch chorych. Obaj mieli bardzo jasno określone od lekarzy zasady co mogli, a czego nie mogli. Pokój, w którym leżeli ledwo mieścił dwa łóżka: jedno stało przy oknie, drugie przy drzwiach. Pacjentowi, który leżał przy oknie wolno było kilka razy dziennie przez pół godziny podnosić się z pozycji leżącej, a wtedy siedząc na łóżku mógł wyglądać przez okno. Drugi pacjent musiał leżeć nieruchomo. Panowie rozmawiali ze sobą nieustannie. Przebywali ze sobą 24 godziny na dobę, więc opowiedzieli sobie wszystko, co się tylko dało o swoim życiu: o żonach, o dzieciach, o rodzinach, o pracy o przeszłości i przyszłości, o marzeniach o czym tylko się dało. Ich ulubionym czasem - szczególnie dla tego, który cały czas musiał leżeć - były te półgodzinne chwile, kiedy przyjaciel mógł się podnieść, popatrzeć przez okno i opowiadał co tam widzi. Za oknem był cudowny park. Przyjaciel opowiadał o dzieciach, które się bawią w parku, biegają po trawie, wchodzą do fontanny; o pięknych dziewczynach i młodzieńcach, którzy zakochani spacerują po parku; o staruszkach, którzy siedzą na ławkach, o ptakach, o słońcu, chmurach i o deszczu. To były jego ulubione momenty w ciągu dnia, kiedy słuchał opowieści, jak wygląda świat za oknem. Niestety z czasem zaczęła się rodzić zazdrość. Pojawiały się w jego głowie myśli, dlaczego musi ciągle leżeć nieruchomo, a jego przyjaciel może oglądać świat przez okno. Na początku próbował te myśli jakoś wykasować ze swojej głowy, ale te stawały się coraz bardziej natrętne, aż w końcu nie mógł spać po nocach. Cały czas myślał o tym, dlaczego spotyka go taka niesprawiedliwość.
Którejś nocy, kiedy nie mógł spać usłyszał, że jego przyjaciel zaczyna się krztusić. Zauważył, że próbuje dosięgnąć guzika, aby wezwać pielęgniarkę, ale nie może tego zrobić przez kaszel i dławienie. Leżał nie poruszając się, nie wzywając pomocy, czekał, aż wszystko na drugim łóżku ucichło. Rano okazało się, że przyjaciel spod okna nie żyje. Udusił się w nocy. Kiedy zabrano jego ciało, pacjent spod drzwi poprosił, żeby go przesunięto na łóżko pod oknem. Kiedy tylko pielęgniarki wyszły, natychmiast podniósł się na łokciach, żeby wyjrzeć przez okno. Jakież było jego zdumienie, kiedy zobaczył, że okno wychodzi na ściany jakiegoś bloku i nic przez nie - poza murem - nie widać.
Zazdrość to jedno z najgorszych zachowań w życiu: sprawia, że serce kamienieje; sprawia, że przestajemy widzieć drugiego człowieka; sprawia, że zaczynamy widzieć tylko to, czego nie mamy. Nie dostrzegamy nawet podarowanego nam dobra.

+ + + + + + +

Był kiedyś młody chłopak, który bardzo chciał znaleźć tajemnicę szczęścia. Chciał się dowiedzieć, jak odnaleźć drogę, która sprawi, że jego życie będzie wypełnione szczęściem. Dowiedział się – jak to zazwyczaj w takich opowieściach bywa - że istnieje mędrzec, który podobno zna wszystkie odpowiedzi świata i który jest w stanie wskazać mu drogę do szczęścia. Udał się w podróż aby go spotkać. Stary człowiek z długą brodą, częstując gościa miętową herbatą, dał taką radę: Jeżeli chcesz znaleźć szczęście, musisz odnaleźć pewną wioskę, a w niej trzy sklepy. W tych sklepach będzie ci objawiona tajemnica szczęścia, wskazówka co zrobić żeby być szczęśliwym. Chłopak z entuzjazmem wysłuchał wszystkich wskazówek i natychmiast ruszył w drogę. Odnalazł wskazaną wioskę, a w jej środku zobaczył trzy sklepy. Niezwykle uradowany i podniecony wszedł do pierwszego. Trochę się zdziwił, bo zobaczył, że sprzedają tam jakiś drut. Wszedł do drugiego i jeszcze bardziej zdziwiony zobaczył, że sprzedają tam po prostu kawałki drewna. W trzecim jeszcze bardziej rozczarowany zobaczył, że sprzedają tam kawałki metalu dziwnie powyginane. Wyszedł na zewnątrz i pomyślał, że starzec chyba zadrwił z niego. „Jak miałbym tutaj odkryć tajemnicę szczęścia?” Rozczarowany opuścił wioskę, udał się na pobliską polanę, żeby tam spędzić noc. Leżał długo na trawie patrząc w gwiazdy, patrząc księżyc, rozczarowany i smutny. Aż w końcu usłyszał niesamowitą muzykę, jakiej jeszcze nigdy nie słyszał, muzykę tak piękną i tak niezwykłą że wszystko w nim się poruszyło. Natychmiast wstał i pobiegł tam, skąd dochodziły dźwięki. Zobaczył że w środku wioski, przed trzema sklepami siedzi chłopak który gra na cytrze. Zorientował się że cytra jest zrobiona z trzech rzeczy: z drutu, z kawałków drewna i z dziwnie powyginanych kawałków metalu. Wtedy zrozumiał.
Czasem trzeba przejść kawałek życiowej drogi, czasem trochę posłuchać ciszy, a okaże się, że najprawdopodobniej wszystko, czego potrzebujesz do szczęścia, już masz. Chodzi tylko o to, żeby to złożyć w jedną całość. Każda z części może się wydawać niekoniecznie pełna, niekoniecznie szczęśliwa, ale jeśli złożysz w całość wszystko co masz, to właśnie tam jest ta niezwykła muzyka.

Opracował ks. Eugeniusz

do spisu treści
 


 

Pielgrzymka do Łagiewnik

28 maja grupa tegorocznych dzieci komunijnych wraz ze swymi rodzicami oraz księdzem Ryszardem Lapczykiem i panią katechetką wyruszyła o godz. 7.00 w kierunku Krakowa - Łagiewnik. Kiedy dojeżdżaliśmy na miejsce okazało się, że na parking nie uda się wjechać z powodu tak dużej ilości pielgrzymów- głównie Czechów.
Nasz pobyt w Światowym Centrum Bożego Miłosierdzia rozpoczęliśmy od zrobienia pamiątkowego zdjęcia, a potem udaliśmy się na ołtarz polowy, by wysłuchać bardzo ciekawej prelekcji o miłosierdziu i o tym, jak Helenka Kowalska została świętą Faustyną. Następnie udaliśmy się do miejsca, gdzie siostra Faustyna spotkała Jezusa pod postacią żebraka proszącego o kubek wody. Tam też zobaczyliśmy skromny pokój (celę), w którym mieszkała święta oraz przedmioty, których używała. Ku wielkiemu zdziwieniu nie było tam ani telewizora, ani telefonu, ani komputera. Później poszliśmy do kościoła, by ucałować relikwie św. Faustyny oraz uklęknąć przed cudownym obrazem Jezusa Miłosiernego. Na zewnątrz zobaczyliśmy również dzwonnicę z dziewięcioma dzwonami, z których każdy miał swoje imię. Oczywiście największe dzwony noszą nazwę: św. Faustyna, św. Jana Paweł II i Jezus Miłosierny. Następnie spragnieni wrażeń niektórzy z nas wjechali windą, inni weszli po ponad 300 schodach na wieżę, z której rozciągał się widok na Kraków i okolice. Po krótkim odpoczynku o godz. 12.00 uczestniczyliśmy we mszy św., którą sprawował ksiądz Ryszard w intencji wszystkich pielgrzymów oraz jako podziękowanie za 55 lat kapłaństwa. Po mszy św. przeszliśmy przez Bramę Bożego Miłosierdzia i weszliśmy do bazyliki, którą 14 lat temu konsekrował papież Jan Paweł II.

Niektórzy byli już trochę zmęczeni, a czekał nas jeszcze 20 minutowy spacer do Centrum Jana Pawła II. W przepięknej nowoczesnej bazylice pomodliliśmy się koronkę do Bożego Miłosierdzia. Tam też mogliśmy zobaczyć zaplamioną krwią sutannę papieża podczas zamachu na Jego życie na placu św. Piotra w Watykanie. Po tej uczcie duchowej udaliśmy się do kawiarenki na przepyszne papieskie kremówki i plac zabaw. Pielgrzymka była bardzo udana choć trochę męcząca z powodu upału, ale wróciliśmy do domu radośni z postanowieniem, że musimy tam wrócić!


Antosia, Nicola, Lena, Martyna, Ksawier

do spisu treści
 


 

Podziękowanie

Serdecznie dziękuję Księdzu Proboszczowi Eugeniuszowi Twardochowi oraz Parafianom za okazaną życzliwość i ofiarę w wysokości 16.400 zł na zakup protez rąk. Całkowity koszt protez wynosi 31.000 zł. Bez pomocy Księdza Proboszcza i Parafian nie byłabym w stanie ich zakupić.
Za okazaną życzliwość serdecznie dziękuję.

Wdzięczna parafianka Grażyna Brzezinka

……………………………………………………………………….

WYJAŚNIENIE

Przekazane pieniądze w wysokości 16.400 zł pochodzą ze zbiórki charytatywnej przeprowadzonej 17 listopada 2013 roku w naszym kościele, jak również w parafiach w Szczerbicach i Gaszowicach. Do składki dołączono również pieniądze od osób prywatnych (m.in. od Radnych). Do chwili obecnej środki nie były wykorzystane, dlatego po konsultacjach z członkami Rady Parafialnej, sołtysem Czernicy oraz panią kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Gaszowicach, przekazujemy je na zakup protez.
Przy okazji dziękuję za ofiary na ten cel złożone do puszek przed kościołem w niedzielę 26 czerwca.

ks. Proboszcz

do spisu treści
 


 

Dziękujemy!

W imieniu Parafian, ks. Proboszcza oraz ks. Ryszarda dziękujemy p. Karinie Żymełce
za długoletnią, darmową pracę przy wystroju naszej świątyni.

Dziękujemy!:
- za wiele godzin poświęconych przy okazji świąt oraz uroczystości kościelnych
- za pomysłowe rozwiązania i profesjonalne dekoracje kwiatowe
- za dekorowanie jadalni na probostwie w czasie przyjmowania gości z Dekanatu i Archidiecezji
- za czas i serce włożone w cotygodniową dbałość o kwiaty przy ołtarzu.

Dziękujemy i życzymy zdrowia oraz realizowania życiowych pasji.


W związku z rezygnacją p. Kariny, zapraszamy parafian do przejęcia zadania służącego parafii i kościołowi.

do spisu treści
 


 

Kantyczka na święto Matki Boskiej Zielnej

Panno Święta,
Uśmiechnięta,
Słodko zaśniona,
Do kościoła
Przyjm dziś zioła,
Kwiaty, nasiona

Z pola kłosy,
Z lasu wrzosy,
Krwawnik, miętę, ślaz,
Jarzębiny
I kaliny
Korale bez skaz.

Jabłko z sadu,
Winogradu
Purpurową kiść,
Mak, rzodkiewkę,
Też marchewkę
I sałaty liść.

Słoneczniki
I goździki,
Wianek z astrów, róż,
Skromne kwiaty
Z naszej chaty
U stóp Swoich złóż.

Przyjm te dary
Polskiej wiary,
Matko jedyna,
I za nami,
Grzesznikami,
Módl się do Syna!

Panno Święta,
Wniebowzięta,
Śliczniejsza niż kwiat,
Broń od złego
Ludu Twego,
Broń dusz, ciał i chat.

Chroń zagrody,
Konie, trzody,
Owcom daj wełnę,
A sąsieki
I pasieki
Niech będą pełne.

Panno Święta,
Wniebowzięta,
Łaski krynico,
Tobie chwała
Wiecznotrwała,
Bogurodzico!

Artur Chojecki

do spisu treści
 


 

Zielona Szkoła - Ustka 2016

W czerwcu uczniowie klasy III Szkoły Podstawowej im. Henryka Mikołaja Góreckiego w Czernicy brali udział w „Zielonej Szkole 2016”. Miejscem pobytu była Ustka – miasto usytuowane u ujścia rzeki Słupi, pomiędzy morzem a pasmem lasów. Zakwaterowani byliśmy w Ośrodku Wczasowym „Niezapominajka”, który jest położony wśród sosnowego lasu, w odległości około 300 m od plaży i centrum miasta. Program "Zielonej Szkoły" był bardzo urozmaicony i ciekawy. Uczniowie w trakcie pobytu poznali też wiele ciekawych miejsc. A oto, co robiliśmy:

1. Wybraliśmy się na wycieczkę autokarową z przewodnikiem do Słowińskiego Parku Narodowego, wpisanego na listę światowych rezerwatów biosfery UNESCO. Udaliśmy się pieszo na Wydmę Czołpińską – jedną z najciekawszych wydm dostępnych dla ruchu turystycznego. Weszliśmy również na latarnię morską Czołpino. W drodze powrotnej do Ośrodka wstąpiliśmy do Muzeum Przyrodniczego Smołdzino, w którym znajduje się sześć działów: plaża, wydmy, jeziora, lasy, ochrona przyrody i archeologia.

2. Pojechaliśmy autokarem do Krzemienic. W gospodarstwie pszczelarskim „Wędrowna Barć” dowiedzieliśmy się wszystkiego o pszczołach i pracy w pasiece. Obserwowaliśmy rodzinę pszczelą w szklanym ulu i braliśmy udział w degustacji miodu. Później udaliśmy się autokarem do Darłowa. Tam zobaczyliśmy Zamek Książąt Pomorskich, Fontannę Rybaka i zwiedziliśmy Kościół Mariacki. Wracając zatrzymaliśmy się w Darłówku, gdzie znajduje się Aqua Park i mogliśmy zrelaksować się w basenie.

3. Oglądaliśmy ciekawe miejsca w Ustce, biorąc udział w wycieczce tzw. „Ciuchcią”. Zatrzymywała się ona w powojennych bunkrach wojskowych, które zwiedziliśmy. Braliśmy również udział w animacjach: pole minowe i tor łuczniczy.

4. Zwiedziliśmy Muzeum Ziemi Usteckiej, Muzeum Minerałów i Muzeum Chleba.

5. Płynęliśmy statkiem pirackim po morzu i weszliśmy na Latarnię Morską w Ustce.

6. Spacerowaliśmy plażą do portu, gdzie podziwialiśmy różnego typu statki. Zawędrowaliśmy również do Pomnika Usteckiej Syrenki, która potrafi spełniać wypowiedziane po cichu życzenia.

7. Ciekawie spędziliśmy czas w Kawiarni Cafe Mistral. Czekały tam na nas liczne atrakcje: słuchanie legendy o rybaku Mistralu, czytanej przez właścicielkę kawiarni, poznanie tajemnicy produkcji krówek, własnoręczne krojenie krówek i pakowanie.

8. Braliśmy udział w Neptunaliach na plaży - zostaliśmy mianowani na prawdziwych wilków morskich.

9. Uczestniczyliśmy w zajęciach na basenie w Uzdrowisku Grand Lubicz.

Czas płynął szybko, pogoda sprzyjała, nie brakowało zabaw na plaży i placu zabaw oraz licznych atrakcji na terenie ośrodka. To, co przeżyliśmy, na zawsze zostanie w naszej pamięci.
Dziękujemy sponsorom: ks. Eugeniuszowi Twardochowi i redakcji „Znak Pokoju”, Radnym Gminy: p. P. Góreckiemu, p. B. Watole, p. J. Kawulokowi, p. A. Pytlik, sołtysowi p. A. Mrozowi, państwu: M. i I. Porwołom, Firmom: PIVEXIN Racibórz, D – TEC Gaszowice, ATS INWEST S.C., PHU Mechanika Pojazdowa Kierszniak, Zakładowi Prosekt Szweda, p. B. Szybińskiej, Aptece w Czernicy.

Pani dyrektor i organizator Zielonej Szkoły dziękują serdecznie wszystkim dobroczyńcom, dzięki którym pobyt dzieci nad morzem był atrakcyjniejszy.

I. Kwiatoń

do spisu treści
 


 

Lokalna Akcja Sportowa już za nami

1 czerwca 2016r. odbyły się w naszej szkole trzy wyjątkowe wydarzenia. Oprócz tego, że obchodzony jest w tym dniu Międzynarodowy Dzień Dziecka, obchodziliśmy także Dzień SPORTU i Dzień Otwarty naszej szkoły. Wszystkie działania łączyła jedna akcja- Lokalna Akcja Sportowa, która jest punktem kulminacyjnym działań programu Wf z klasą.
O tym, że szykuje się w naszej szkole impreza lokalna, można było się dowiedzieć z plakatów, które przygotował dla nas Pan Damian Machnik, niezawodny grafik, za co serdecznie dziękujemy.
Uśmiechnięte buzie dzieci w dniu 1 czerwca to również zasługa Rady Rodziców, Sołtysa Czernicy pana Adama Mroza oraz pani Ireny Menżyk, którzy to byli fundatorami soków, lodów i wafelków. Warto również wspomnieć, że dzięki staraniom Przewodniczącej Rady Rodziców Pani Joanny Appel we współpracy ze Starostwem Powiatowym w Rybniku uczniowie naszej szkoły z okazji ich święta, otrzymali niecodzienny prezent - altanę, która będzie miejscem spotkań integracyjnych uczniów, miejscem, gdzie będą się odbywać lekcje przyrody czy zajęcia świetlicowe.
W przeddzień Akcji pani Zenobia Mrozek czuwała nad rozdzieleniem sprzętu sportowego, tworzeniem stanowisk oraz pomagała w rozładowaniu stresu i jak zawsze skutecznie motywowała. W sam dzień Lokalnej Akcji Sportowej wszyscy nauczyciele oraz wyznaczeni rodzice na dwie godziny przed rozpoczęciem działań przygotowali swoje stanowiska, dokładnie je opisali, żeby nie było problemów z odnalezieniem ich podczas imprezy. Byliśmy przygotowani na dwa warianty: na pogodę i niepogodę. W tym roku musieliśmy skorzystać z „planu B”, ponieważ pogoda tutaj nie dała nam wyboru. Hasłem Lokalnej Akcji Sportowej było „SPORT- NA ZDROWIE!”, co zastąpiło nasz okrzyk zwycięzców HIP HIP HURA! Piękną dekorację sceny przygotował Pan Marek Granieczny i Pani Agnieszka Chowaniec.
Imprezę rozpoczęliśmy o godzinie 16.00 hymnem Szkolnego Związku Sportowego, po czym Pani Dyrektor Iwona Witek powitała nauczycieli, rodziców, a wszystkim dzieciom złożyła życzenia z okazji ich święta. Następnie koordynator programu pani Kamila Dobrowolska przedstawiła cel spotkania i zaprosiła do wspólnej, sportowej zabawy. Następnie rodzice uczniów klasy I a zaprezentowali dla wszystkich przedstawienie „Królewna Śnieżka”. Wszyscy świetnie się bawili, podziwiając zdolności aktorskie dorosłych. Wielkie brawa dla odważnych rodziców, którzy nie bali się nawet wypchać brzuchów, by wiarygodnie odegrać role krasnoludków. Po udanym występie zaprezentowały się dziewczyny ze szkolnego koła tanecznego „Koral”. Następnie swoje zdolności samoobrony pokazały Julia i Martyna Worek, które od najmłodszych lat uczęszczają do Stowarzyszenia Dalekowschodnich Sztuk Walki „Sanda”. Towarzyszył im ich trener, który zaprosił nas do wspólnych treningów.
Po występach przyszedł czas na wspólną rozgrzewkę. Nasza wuefistka zaproponowała formę rozgrzewki w parach, co było bardzo fajnym pomysłem. Rozgrzani ustawiliśmy się do zawodów w wyścigach rzędów. Rozegrany został turniej warcabów, konkurs wiedzy o zdrowym odżywianiu, były liczone skoki na skakance, rzuty do tarczy, podbicia piłki siatkowej stojąc w hula hop, można było skorzystać z siłowni, rozegrany został turniej gier komputerowych, turniej w piłkarzyki oraz pod okiem miłośnika układania kostki Rubika, Adama Wity, można było wypróbować kilka sposobów na jej ułożenie. W kąciku klocków, jak zwykle było gorąco, a w kąciku rysunkowym momentami brakowało kredek. Stanowiska ze zdrową żywnością przygotowane przez rodziców cieszyły się dużym powodzeniem. Szkolne mury „tętniły” życiem. Klasy starsze mogły korzystać z atrakcji w szkole, a młodsi kibicowali swoim kolegom i koleżankom oraz rodzicom. Jako pierwsze odbyły się wyścigi rzędów i na każdym poziomie klasowym były bardzo emocjonujące!!! Konkurencje były, jak zwykle, ciekawe i wbrew pozorom wcale nie takie trudne. Nie zapominajmy przecież, że przede wszystkim było to Święto Dzieci. Po wyścigach rzędów przyszedł czas na rywalizację w klasach starszych. Klasy te zaprezentowały się w meczach piłki ręcznej i piłki nożnej. Tutaj dzieci wykazały się już swoim potencjałem i umiejętnościami. Z ogromną przyjemnością patrzyło się na to, jak potrafią ze sobą współpracować i zgodnie rywalizować.
Do samego końca, czyli do godziny 19.00, kiedy to nastąpiło podsumowanie i wręczenie medali, mogliśmy liczyć na obecność rodziców, którzy jak zwykle nas nie zawiedli, za co serdecznie podziękowała Pani Dyrektor.

K. Dobrowolska

do spisu treści
 


Nekrologi



Śp.   Anna Gizela ŚWITULA   (ur. 28.07.1931 / zm. 01.06.2016)

Wyrazy współczucia składamy: synowi Piotrowi, wnuczce Iwonie, synowi Norbertowi z żoną Grażyną, wnukom: Rafałowi, Tomasowi z żoną Moniką, Martinowi, prawnukom, dalszym krewnym



Śp.   Zbigniew PYTLIK   (ur. 03.03.1961 / zm. 05.06.2016)

Wyrazy współczucia składamy: żonie Barbarze, synom Jankowi i Frankowi, córce Izabeli; matce Marii; siostrom Gabrieli i Michalinie z rodzinami; teściowej Ilonie, szwagrowi Pawłowi, szwagierkom Eli, Dorocie i Ani z rodzinami; matce chrzestnej Lucynie

Msza św. 30-dniowa dostanie odprawiona w czwartek 07.07.2016 o g. 17.00

 

do spisu treści