RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  220/2020  /  marzec

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Zamyślenie nad Słowem Bożym: Dawid

- Życzenia
- Jak uczniowie rozumieli słowa Jezusa
- Senior – też człowiek
- Moja Wiara (okiem szarego człowieka)
- Wiersz:  Wielki Tydzień – Wielkie Tajemnice
- Wiersz:  W Palmową Niedzielę
- Co słychać w czernickim zameczku


 

Zamyślenie nad Słowem Bożym: Dawid

W Biblii znajdujemy wielkie bogactwo przykładów zdarzeń i osób, których symbolika jest do dziś aktualna, a wgłębiając się w opisy tamtych historii, odnajdujemy na nowo ich znaczenie. Z pewnością interesującą i ciekawą postacią jest król Dawid, i to nie tylko ze względu na genealogię rodu królewskiego, z którego narodził się Mesjasz – Jezus, potomek Dawida. Dawid znany jest przede wszystkim jako autor większości psalmów. Psalmy Dawidowe odmawiamy w modlitwie brewiarzowej, śpiewamy jako responsorium w Liturgii Słowa podczas Mszy świętej. W tradycji Narodu Wybranego Dawid został zapamiętany jako dobry król, słynący ze sprawiedliwości, bojący się Boga, wielki władca troszczący się o swoich poddanych. Nie ustrzegł się jednak ludzkiej słabości. Namiętność sprawiła, że uwiódł żonę Uriasza, a jego samego wystawił na pewną śmierć podczas walki z Ammonitami. Upomniany przez proroka Natana uznał jednak swoją winę, ukorzył się przed Bogiem, a dalszym życiem starał się wynagrodzić popełnione zło.

W obecnym rozważaniu chciałbym przybliżyć zdarzenie z młodzieńczego okresu życia Dawida. Izrael pod wodzą Saula żył w duchowym rozdarciu. Nazwa „Izrael” oznacza „Bóg jest mocą”, ale dla króla Saula Bóg nie był już mocą. Święte imię Izraela stała się tylko szyldem. Trwała wojna z Filistynami, a król Saul nie potrafił się im przeciwstawić. Nie było stać go na męstwo, bo nie miał moralnego fundamentu, na którym mógłby się wesprzeć. Właśnie w tej krytycznej dla Izraela sytuacji na scenę historii wstępuje Dawid. Do tej pory był tylko Saulowym grajkiem. Teraz zgłasza się, aby walczyć z najsilniejszym i najodważniejszym z Filistynów. Pozbawieni męstwa Saul i jego otoczenie zupełnie tego nie rozumieją. Jakże ten niezaprawiony w bojach młodzieniec, artysta – poeta i śpiewak, a wcześniej pasterz owiec, ma stawić czoła zawodowemu żołnierzowi, przewyższającemu go pod każdym względem: i wzrostem, i siłą, i doświadczeniem bojowym, i uzbrojeniem. Goliat urągał Dawidowi, „wzgardził nim dlatego, że był młodzieńcem, i to rudym, o pięknym wyglądzie: «Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem?»” (1Sm 17,42-43).

Dawid odpowiedział Filistynowi: «Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów” (1Sm 17,45).” „Tak to Dawid odniósł zwycięstwo nad Filistynem procą i kamieniem; trafił Filistyna i zabił go, nie mając w ręku miecza” (1Sm 17,50).

Historia zwycięstwa Dawida nad uzbrojonym po zęby, potężnym Goliatem przypomina współczesną walkę dobra ze złem. Zło wydaje się dysponować wszelkimi środkami potrzebnymi do zwycięstwa: ma pieniądze, często ludzi przy władzy, reklamuje się w każdym dostępnym kanale społecznego przekazu: w telewizji, w filmach, w prasie i książkach. Internet przesiąknięty jest przemocą i nienawiścią. Nieśmiałe próby pokazania dobra od razu są hejtowane. Politycy, szczególnie spod lewackich sztandarów, za wszelką cenę próbują wartości chrześcijańskie i rodzinne zastąpić filozofią LGBT, a ich często powtarzane slogany o „zaściankowej” nietolerancji chrześcijańskiej niczym jad powoli przesiąkają do umysłów ludzi, pomału oswajając z poglądem, że to co normalne jest nienormalne. Nawet pod płaszczykiem dobroczynności wpaja się zasadę wolności od moralnych zachowań. „Róbta co chceta”. Goliat współczesny jest wielki, silny i uzbrojony.

„Dawid” działa cicho. Nie krzyczy, nie reklamuje się. Uczy poszanowania tradycji i patriotyzmu. Każe szanować starsze pokolenie rodziców czy dziadków. Każe zapewnić im opiekę w starczej niedołężności. Prowadzi domy opieki, okna życia, sierocińce, hospicja. Zajmuje się kalekami i narkomanami. Kto ma złą wolę, ten tego widzieć nie zechce. „Goliat” gardzi „Dawidem” dlatego, że dobro, które czyni, jest dobre.

Teraz, kiedy wkraczamy w okres Wielkiego Postu, historia walki Dawida z Goliatem na myśl przywodzi walkę z naszymi grzechami. Postanowienia wielkopostne też wydają się trudne i wielkie, jak Goliat. Grzech wydaje się silny i nie do odparcia. Trzeba nam wtedy wspomnieć postawę Dawida: „idę na ciebie (na nasz grzech) w imię Pana Zastępów”. Tylko wsparcie łaski Bożej w sakramentach pomoże nam skutecznie zwyciężać.

ks. Eugeniusz

Do spisu treści
 


 

Życzenia



 

Bycie kapłanem to powołanie,
bycie kapłanem to trwanie w powołaniu,
bycie kapłanem to powołanie do pełnienia
„Bożej służby” i trwanie w niej.
 

Z okazji 35 rocznicy święceń kapłańskich proboszczowi ks. Eugeniuszowi Twardochowi życzenia -
opieki Matki Bożej, Błogosławieństwa Bożego,
wszelkich potrzebnych łask i sił w dalszym pełnieniu „Bożej służby”

- składają parafianie

Do spisu treści
 


 

Jak uczniowie rozumieli słowa Jezusa,
gdy mówił im, że są solą ziemi?

W czasach Jezusa sól była niezmiernie wartościowym towarem, często używanym jako środek płatniczy. Wiedząc o tym, uczniowie mieli świadomość, że Pan podkreśla ich wyjątkowe znaczenie dla świata. Nie chodziło Mu jednak o to, by wbijać ich w pychę, skoro już w następnym zdaniu mówił im o możliwości wyrzucenia i podeptania przez ludzi. Porównanie uczniów do soli miało więc wymowę zobowiązującą – żyjcie tak, by ludzie cenili was, jak cenią sól. Sól dodaje smaku pokarmom. Pokarm zaś to rzecz codzienna, niezbędna do życia. Można ostatecznie spożyć go bez soli, tylko po to, żeby zaspokoić głód. Jednak posolony przynosi zadowolenie i radość. Tak też codzienność można przeżywać jako szarą rzeczywistość, bez wyrazu i smaku. Można jednak sprawić, że ludzie będą zadowoleni z każdej upływającej minuty. Uczniowie Jezusa są powołani do tego, by swoją postawą o tym przypominali, przemieniali jakość tego świata, jakość życia ludzi.

W czasach Jezusa sól była podstawowym środkiem konserwującym. To ona zachowywała pokarm od zepsucia. Czym sól dla pokarmu, tym uczniowie mieli być dla ziemi. Świadomość tej właściwości soli zobowiązywała uczniów, by chronili świat przed niszczącym działaniem zła. Jakiekolwiek byłyby czasy albo zagrożenia – oni mieli przeciwstawiać się zgubnym wpływom środowiska. W życiu religijnym Izraelity sól miała znaczącą wymowę: dzięki swym naturalnym właściwościom przyprawy i środka chroniącego przed zepsuciem, była ona symbolem przymierza z Bogiem. Do rytuału należała ofiara biesiadna. Zgodnie z przepisem Księgi Kapłańskiej każdy dar, należący do ofiary pokarmowej, miał być posolony: „Niech nie brakuje soli przymierza Boga twego przy żadnej ofierze pokarmowej. Każdy dar posolisz solą”. (Kpł 2,13).

Tak więc uczniowie Jezusa stać się mieli znakiem przymierza pomiędzy Bogiem a ziemią. Aby tak było, mieli uczynić ze swego życia cenną ofiarę Bogu. Jak sól dodaje smaku, gdy się rozpuszcza, tak i oni byli wezwani do wyniszczenia siebie przez miłość do świata. Zrozumieli to doskonale, gdy przyszło im dzielić los Chrystusa, oddającego życie za ludzi.

Czym byłoby życie ludzi bez światła?

Niewolą ciemności! Światło bowiem rozświetla ciemności. Dzięki niemu człowiek może określić swoje odniesienie do świata, miejsce w przestrzeni i czasie. Człowiek, który wie, gdzie jest, ma poczucie bezpieczeństwa, czuje się u siebie, gdziekolwiek by się znajdował. To może dlatego dzieci, układając się do snu, chcą, by rodzice zostawili zapalono światło w pokoju. Ten, kto jest jak zapalona lampa, przynosi światu pokój, a każdy w obecności lampy i światła wie, że w pobliżu nie ma zagrożenia. Takiej przejrzystości postawy oczekuje Jezus od swoich uczniów. Dzięki światłu człowiek może rozpoznać swoje własne odbicie w lustrze i poznać siebie. Im jaśniejsze światło, tym odbicie dokładniejsze – chrześcijanin ma być tym, który pomaga innym poznać siebie, jego podobieństwo do Boga. Ziemska rzeczywistość nie jest zatruta, jałowa, i bez smaku, ani życie ludzkie nie jest ciemnością.

Dawać świadectwo to żyć tak, aby szczęście, które przyniósł nam Syn Boży, było okazywane przez wszystkich i wszystkim, którzy mieszkają we wspólnym domu ziemskiego globu i by napełniało ich życie nadzieją: „Tak niechaj świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,16). Jak tego dokonać? Świadkami Jezusa jesteśmy wtedy, gdy staramy się rozpowszechniać Jego naukę przez czytanie Pisma Świętego, książek religijnych, oglądanie dobrych i interesujących programów religijnych. Trzeba się starać być świadkami i apostołami Jezusa w naszych rodzinach, w środowisku pracy - są ludzie którzy niewiele wiedzą o Chrystusie, a nawet tacy, którzy wcale Go nie znają.

Nie wystarczy głosić Jego naukę tylko słowami, ale trzeba nią żyć. To znaczy znosić cierpienia i przeciwności dla Niego i Jego Ewangelii, bo taka jest droga do chwały nieba: „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie” (Mt 1,11). Nagroda od Boga jest wieczna!

ks. Ryszard

Do spisu treści
 


 

Senior – też człowiek

Wszystko musi mieć początek. Nasz klub seniora 60 plus istnieje już piąty rok. A początki wyglądały tak niewinnie. Małymi grupkami spotykaliśmy się w Zameczku, zapraszani przez wolontariuszki ze Stowarzyszenia „Spichlerz”. Dziewczyny – Gosia i Patrycja, czerpały wiedzę z naszych seniorskich opowiadań, na podstawie których później powstały takie małe dzieła. Gosia przyczyniła się do wydania przez Stowarzyszenie Działań Lokalnych Spichlerz książeczki zatytułowanej „Co dawna Czernica widziała”. W książeczce, oprócz opowiadanych przez nas historii, znalazły się też rysunki wykonane przez paru naszych członków. Uczestniczyliśmy w spotkaniach prowadzonych przez samego mistrza Bednarka. Z kolei Patrycja napisała, a właściwie stworzyła dzieło z okazji 700-lecia Czernicy pod tytułem „Czernica - magia pamięci o przeszłości dalekiej i bliskiej”. Wtedy byliśmy już pod opieką pani Agnieszki Pytlik, która bardzo się zainteresowała czernickimi seniorami. Nasza grupa liczy 40 członków w przedziale wiekowym od 60 do 89 roku życia. Grupa podzielona jest na czwórki, które dbają o to, żeby nie siedzieć o „suchym pysku”. Spotykamy się raz w miesiącu i dana czwórka przygotowuje kawę i coś do kawy, a potem kolacyjkę. Mamy nadwornego skarbnika w postaci Maryli, która od czasu do czasu zbiera datki, żeby było czym dysponować. Wszyscy płacimy roczną składkę, która zabezpiecza nasze wydatki. Spotykamy się po to, żeby odciąć się od codzienności, czasami bardzo trudnej. Przychodzimy, żeby po prostu pobyć razem i nie myśleć o trudnościach. Grupa składa się w większości z par, a resztę stanowią osoby stanu wdowieńskiego. Mamy też własnego DJ-a, który dba o stronę muzyczną naszych spotkań. Ale coś mi się wydaje, że w tańcach nieco podupadamy, bo kiedyś parkiet był bardziej zapełniony. Teraz jednego „łupie w kręgosłupie”, a drugi woli się tylko w muzykę wsłuchać. No, byle do wiosny – seniorzy znowu odżyją. Jednak naszą największą pasją są wycieczki.

Zwiedzamy okolice bliższe i dalsze. Dzięki temu poszerzamy swoje horyzonty o wiadomości zarówno na tematy dotąd mniej znane jak i te bliskie sercu - dowiadujemy się więcej o kulturze śląskiej i jej obyczajach. Nie byłabym nigdy w tylu miejscach w Polsce i nie tylko, gdyby nie te nasze wycieczki. Kiedyś nasz Zameczek odwiedziła grupa seniorów z Żarek. No i zostaliśmy od razu tam zaproszeni. Poznaliśmy obyczaje i bogatą kulturę Żydów. Przy okazji odwiedziliśmy też pobliski kościół w Leśniowie. Zwiedzamy przede wszystkim zamki, skanseny, muzea, liczne sanatoria. Zawędrowaliśmy też za południową granicę. Byliśmy w zamku w Karwinie i zwiedziliśmy okolicę. W grudniu pojechaliśmy na kiermasz do Ołomuńca. Dwa lata temu byliśmy na kiermaszu przed Wielkanocą w skansenie Ziemi Opolskiej.

Po drodze byliśmy w bardzo starym zamku, bodajże z XIII albo XIV wieku, w Niemodlinie. W zamku tym był nakręcony polski film „Jaśminum” z Januszem Gajosem w roli ojca Zdrówko. Nasze wycieczki zaczynały się od jednego miejsca, a kończyliśmy nawet na trzech, np. Lanckorona, Wadowice i Kalwaria Zebrzydowska. W tej wycieczce brał też udział ks. Stanisław Nowak. Kiedy jechaliśmy do Opola, byliśmy w parku miniatur, po drodze na Górze Świętej Anny i jeszcze w Kamieniu Śląskim, gdzie zwiedziliśmy kaplicę św. Jacka. W czerwcu 2016 byliśmy w starej kopalni soli w Bochni. Poznaliśmy obyczaje i kulturę tamtejszego regionu. Z innych miejsc zwiedzonych przez nas można wymienić: Brzeg (gdzie zamek przypomina mały Wawel), Muzeum Śląskie w Katowicach, zamek w Pszczynie, Tychy z kościołem ks. Kapołki i po drodze inne skanseny, zamek w Rybniku. Dostaliśmy zaproszenie od samego S. Fajbusiewicza na ciekawą prelekcję. Ostatnio byliśmy w Piekarach Śląskich, po drodze zwiedzając najciekawsze zabytki związane z tymi miejscami. Można by wymienić jeszcze wiele innych miejsc, gdzie byliśmy, ale już wskazane powyżej świadczą, że nie próżnujemy. Wspomnę na koniec o ostatniej wycieczce, która miała miejsce 15 stycznia. Byliśmy w Krakowie. Wędrówkę po nim zaczęliśmy od Wawelu, potem przeszliśmy spacerem na Rynek, zwiedzając tu kościół Mariacki, a następnie udaliśmy się do celu naszej wycieczki – czyli zwiedzenia wystawy prawdziwych dzieł artystycznych – szopek krakowskich. Gdy trzeba było opuszczać to piękne miasto, żal było odjeżdżać, gdyż wieczorem Kraków, oświetlony świątecznymi ozdobami, był przecudnej urody. Wszystko tego dnia sprzyjało naszym planom - nawet aura - mieliśmy zamówioną pogodę. Teraz stąpamy po - też pięknej - czernickiej ziemi, ale... będziemy czekać na nowe propozycje. Jest jeszcze tyle miejsc do zwiedzania, oby tylko zdrowie na to pozwoliło. Bo, jak wiadomo, nie jest ono człowiekowi dane na zawsze. Tutaj chcę wspomnieć tych spośród naszych członków, którzy już od nas odeszli: Regina Kirszniak, Janek Warło i niedawno pochowany Grzegorz Borowiecki. Cześć ich pamięci. W pamięci seniorów pozostaną na pewno.
A my? Cóż, nam pozostaje działać dalej, wierzyć, że jutro będzie lepiej.

Bo choć gdzieś strzyka,
I w kolanie grzechotka
Na spotkanie idzie
Mama, starka, ciotka.

Na koniec tej relacji z działalności klubu seniorów chcę podkreślić, że przeprowadzamy także akcje charytatywne - w swoim czasie organizowaliśmy Szlachetną Paczkę. Zawsze się angażujemy.

Życie seniorów trochę przybliżyła seniorka
Małgorzata Mika

(Zdjęcia do tekstu dołączone na 15 stronie)

Do spisu treści
 


 

Moja Wiara
(okiem szarego człowieka)

V część refleksji o znaczeniu religii i Kościoła

W tej odcinkami pisanej historii dotarliśmy do 70-tych i późniejszych. Jak zapamiętałem stosunki pomiędzy państwem a Kościołem od czasów Edwarda Gierka do czasów Okrągłego Stołu?

Za Edwarda Gierka, pomimo trzymania się przez PZPR strategicznych założeń wobec Kościoła jako instytucji niosącej władzy zagrożenie, a zatem traktowanej podejrzliwie i poddanej inwigilacji, nastąpiła pewna normalizacja. Miała ona miejsce przede wszystkim w sferze administracyjnej i prawnej, co świadczyło o narastającej chęci współpracy z Kościołem. Władze zgodziły się na zwrot mienia kościelnego, a w marcu 1971 roku doszło do trwającego niemal trzy godziny spotkania prymasa z premierem. W kwietniu 1971 roku Watykan, zauważając złagodzenie polityki państwa wobec Kościoła, namawiał naszych hierarchów kościelnych na bardziej wyważony język w ocenianiu władz krajowych, jednocześnie sam wyrażał stanowczy sprzeciw wobec usuwania niewygodnych dla władzy biskupów. W tych latach nastąpiło złagodzenie w wydawaniu zezwoleń na budowę nowych świątyń, jak i odbudowę zniszczonych kościołów. W latach siedemdziesiątych Edward Gierek spotkał się z papieżem Pawłem VI. To wydarzenie ocenia się jako symboliczne, oraz korzystne wizerunkowo. Z tego spotkania Gierek przywiózł swojej wierzącej matce w podarunku od papieża różaniec. W książce „Przerwana Dekada” Gierek pisał, że nosił się z zamiarem utworzenia na wzór ówczesnego Stronnictwa Demokratycznego i Ludowego – Stronnictwa Chrześcijańskiego. Był to znak, że zdawał on sobie sprawę z faktu, iż Polakom, parafrazując Stalina, „komunizm pasuje jak krowie siodło” i z naszą katolicką wiarą, naszym kościołem, nie ma szans zwyciężyć. Pomimo tego ocieplenia my katolicy, jak i nasz kościół, nie godziliśmy się na „kierowniczą rolę partii”, wyrażanej hasłami „Partia z narodem – naród z partią”. Ze zdecydowanym sprzeciwem Kościoła wobec ówczesnych władz spotkała się inicjatywa wpisania do konstytucji zapisu o nierozerwalności sojuszu ze Związkiem Radzieckim. Nie podobało się to nawet niektórym działaczom partyjnym, choć mówili o tym po cichu. Nawet sam Gierek miał stwierdzić, iż było to błędne.

Wybór kardynała Karola Wojtyły na Papieża był dla ówczesnych władz szokiem. Jak podają źródła, jeden z ówczesnych członków komitetu centralnego w reakcji na tę wiadomość rozlał kawę. Po tym wyborze w partii zaczęto dyskutować, czy trudniejszym przeciwnikiem dla komunistów będzie Wojtyła jako Papież, czy też byłby dla nich gorszy pełniąc funkcję Prymasa w kraju. Ten wybór spowodował, że funkcjonariusze partyjni, zarówno wyżsi jak i niżsi, w zakładach pracy namawiali do złagodzenia języka dotyczącego wiary i Kościoła. Pielgrzymka w 1979 roku Jana Pawła II do Polski oraz jego słowa wypowiedziane na Placu Zwycięstwa w Warszawie „Niech zstąpi duch twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi” były fundamentem społecznego przełomu, w którym brała udział cała brać pracująca, bez względu na wykonywany zawód. Społeczeństwo, w odpowiedzi na pogarszającą się sytuację gospodarczą, postanowiło powiedzieć „dość”. Pierwszymi, którzy się zbuntowali, byli robotnicy z Lubelszczyzny, przyspawali oni do torów kolejowych koła wagonów, załadowanych towarami zmierzającymi do Związku Radzieckiego.

Punktem kulminacyjnym były strajki na wybrzeżu. Jednym z nich był strajk w Stoczni Gdańskiej wywołany zwolnieniem za poglądy Anny Walentynowicz, po którym to wydarzeniu strajki rozlały się na cały kraj. Od tego momentu Anna Walentynowicz stała się dla mnie symbolem Solidarności. Strajki od samego początku wspierane były przez Kościół jego duszpasterską posługą, modlitwą, słowem, radą, co było solą w oku ówczesnych władz. W tym miejscu wspomnieć należy o bł. ks. Jerzym Popiełuszce, który za swoje słowa zapłacił życiem. Nasz Kościół zdawał sobie sprawę z możliwości interwencji wojsk Układu Warszawskiego. DO dziś pamiętam, jak odbywały się manewry wojsk sowieckich przy naszej granicy w czasie tychże strajków. Dopiero po wizycie jednego z dygnitarzy komitetu centralnego w Moskwie i zapewnieniu Kremla o tym, że partia poradzi sobie z nimi sama, manewry zakończono.

Kościół nam, Polakom, dawał oraz nadal daje społeczną stabilność. Duchowni w trudnych czasach byli autorytetami i rozjemcami konfliktów pomiędzy władzą a obywatelami oraz jedyną wolną inteligencją, co władzy ówczesnej zdecydowanie nie było na rękę. Należy pamiętać, iż to ks. bp. Ignacy Tokarczuk zażądał od władz oficjalnego uznania NSZZ Solidarność. Z tego powodu złośliwie pomawiali naszą religię o to, iż jest jedynie „opium dla ludu”. Zapewnie i dzisiaj istnieją myślący podobnie, choć boją się to głośno wyrazić.

W stanie wojennym księża udzielali schronienia poszukiwanym przez władze związkowcom, jak i prawnego oraz finansowego wsparcia ich rodzinom. Z ambon demaskowali kłamstwa głoszone przez władze, za co ks. Popiełuszko a także k. Stanisław Suchowiec, ks. Sylwester Zych, ks. Stefan Niedzielak zapłacili życiem. W czerwcu 1983 roku miała miejsce druga pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Papież po przyjęciu zaproszenia zwrócił się do władz o uwolnienie internowanych oraz o zakończenie stanu wojennego, a także zaapelował do powrotu do dialogu z opozycją. Krótko po tej wizycie, w dniu 22 lipca 1983 r. zniesiono stan wojenny.

Następna, trzecia pielgrzymka Jana Pawła II do Polski zaplanowana została już na czerwiec 1987 roku. Stała się ona jednym z fundamentów zmian ustrojowych w Polsce. Władza, zdając sobie sprawę ze stanu upadającej gospodarki, stanowiska krajów zachodnich, zmiany władzy na Kremlu, jak i stanowiska naszego Kościoła, że na siłowe rozwiązanie problemu nie może sobie pozwolić, postanowiła przystąpić, na swoich warunkach do ugody z opozycją. Były to obrady Okrągłego Stołu, w których brali udział także przedstawiciele Kościoła, co dodawało im wiarygodności, a także pozytywnie wpływało na uspokojenie nastrojów społecznych. W 2004 roku rządząca wówczas SLD, szykująca akces do Unii Europejskiej, niejednokrotnie zwracała się do Kościoła o wyrażenie poparcia wstąpienia w struktury unijne, co niedawno zostało potwierdzone przez jednego z ich najważniejszych polityków. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej popierał także papież Jan Paweł II, jako akt powiększania Unii Narodów.

Nasz Kościół zawsze w ważnych sprawach i wydarzeniach towarzyszył naszemu narodowi, na co wskazują liczne przykłady zaangażowania Kościoła w życie narodu polskiego na przestrzeni dziejów. Zdaję sobie sprawę, że znajdą się krytycy, którzy powiedzą mi „starziku, co Ty wygadujesz”, lecz nadal pozostaję przekonany, iż stanowisko Kościoła w wielu kwestiach społecznych i politycznych było jak najbardziej słuszne.

JM
Redakcyjny Dziadek

Do spisu treści
 


 

Wiersz:  Wielki Tydzień – Wielkie Tajemnice

W Wielkim Tygodniu wiele tajemnic,
W które nam wierzyć trzeba.
Chrystus zostawia samego siebie
W zwykłym kawałku chleba.
 

  Podczas wieczerzy, którą spożywał
Po raz ostatni z uczniami,
Kazał sprawować Eucharystię,
By już na zawsze być z nami.
 
I kiedy kapłan - od tamtej pory
Powtarza słowa Pana,
To cud się staje - Jezus przychodzi
Podczas modlitwy kapłana.
 
  Gdy w Wielki Czwartek będziesz w kościele,
To dziękuj z serca całego:
Za dar Najświętszej Eucharystii
I za kapłana każdego.
 
A w Wielki Piątek pomyśl z wdzięcznością
O męce Zbawiciela,
Który tak bardzo ukochał ludzi,
Że za ich grzechy umierał.
 
Więc krzyż ucałuj, klęknij przy grobie
Nie trać iskry nadziei,
Bo dnia trzeciego Jezus zmartwychwstał;
Stąd radość jest niedzieli.
 
Zakwitnie szczęście o poranku,
Wielkanoc ogłoszą dzwony.
Zabrzmi słoneczne "Alleluja"!
Pan żyje! Bóg uwielbiony!
 

Alina Paul

Do spisu treści
 


 

Wiersz:  W Palmową Niedzielę

Rozdygotał się dzwonek kościelny,
hen w wysokiej kołysze się wieży.
Słońce złoci poranek niedzielny,
płynie polem wiatr ciepły i świeży...

Ida drogą gromady, gromadki,
Starzy, młodzi, chłopcy, dziewczęta.
Pogadują sąsiedzi, sąsiadki,
Przystrojeni starannie od święta.

Każdy trzyma gałązkę wierzbową,
bibułkami jaskrawie upstrzoną.
Idą miedzą i drogą wioskową,
drogą piaskiem i słońcem złoconą.

Niebo czystym błękitem połyska...
Tak rozgłośnie dzwon bije w kościele!...
Aż się czegoś radują ludziska
w tę wiosenną Palmowa Niedzielę.

Alina Kwiecińska

Do spisu treści
 


 

Co słychać w czernickim zameczku?

Dzień Seniora w czernickim zameczku to wieloletnia tradycja. Co roku w jego murach odbywa się spotkanie dla starszych mieszkańców wsi. Czernica to wyjątkowa miejscowość. Przyjęliśmy zasadę, że zapraszamy seniorów od 70. roku życia. Takich w Czernicy jest około 250. Do wszystkich wysyłamy imienne zaproszenia. Odpowiada na nie mniej więcej połowa, ale z roku na rok jest ich o wiele więcej, co bardzo nas cieszy. Na seniorów czekały atrakcje i upominki. Wyjątkowemu spotkaniu przy kawie towarzyszyły występy artystyczne Zespołu Ludowego „Trojak”, działającego przy Ośrodku Kultury oraz solistek zespołu dziecięco „Znaczki”. Najmłodsza artystka ma pięć lat, a jej śpiew wzruszył wszystkich obecnych gości. Na ich twarzach malował się uśmiech, co jest bezcenne.\

Czernicki zameczek czekają małe zmiany – malowanie dużej sali balowej. Idzie wiosna. A jeśli wiosna to Święta Wielkanocne i coroczne Jajo Plenerowe. Zachęcamy do odwiedzania stron internetowych Ośrodka Kultury i Stowarzyszenia Spichlerz.
 

Do spisu treści