RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  233/2021  /  czerwiec

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Kościół - czy uda się poskładać go na nowo?

- Człowiek - w świetle Bożej miłości
- Wiersz: Sześćdziesiąt lat temu
- Miej serce i patrzaj w serce
- Wiersz: Dzień Dziecka
- Nekrologi


 

Kościół - czy uda się poskładać go na nowo?

Pandemia, z którą przychodzi nam żyć już od kilkunastu miesięcy, przewróciła do góry nogami dotychczasowy porządek i to na wielu płaszczyznach życia. Ucierpiała gospodarka, wiele rodzin stanęło w obliczu utraty pracy i środków do życia. Nie można też zapominać o skutkach nieprzeliczalnych na euro czy złotówki. Wiele rodzin dotknęła żałoba po śmierci bliskich osób. Inni ciężko chorowali, walcząc z chorobą covidową. Gest przywitania, który zawsze polegał na podaniu przyjaznej, otwartej dłoni, został zastąpiony „żółwikiem” czyli zderzeniem zaciśniętych pięści. Maseczki, które miały nas chronić przed wirusami, stały się symbolem coraz większej anonimowości. Nie rozpoznajemy się na ulicy, nie spotykamy się w miejscach, które uchodziły za enklawy życia towarzyskiego. Żyjemy coraz dalej od siebie. Nawet spotkania rodzinne stają się coraz rzadsze. Dzieci i młodzież od wielu tygodni spędzają całe godziny przed ekranami komputerów, uczestnicząc w tzw. zdalnym nauczaniu. Brakuje kontaktu z rówieśnikami. Rodzi się frustracja i zmęczenie. Zanikają więzi społeczne. Nauczyciele, pedagodzy, psychologowie i politycy – wszyscy zastanawiają się jak zaradzić tej trudnej sytuacji. Na szczęście ostatnie dni przynoszą zapowiedzi pewnego luzowania restrykcji anty-covidowych, a co za tym idzie, szansę na powolny powrót do normalności.
Wymogi dystansu społecznego wpłynęły bardzo odczuwalnie również na życie religijne w naszych wspólnotach parafialnych. Z niepokojem obserwujemy lawinowy spadek praktyk religijnych. Dotyczy to uczestnictwa w mszach niedzielnych, korzystania z sakramentu pokuty, brak jest spotkań przygotowujących do tak ważnych wydarzeń religijnych, jak Pierwsza Komunia święta czy bierzmowanie. Młodzi odkładają przyjęcie sakramentu małżeństwa, bo nie można organizować przyjęć weselnych. Z kościoła zupełnie zniknęły dzieci, nie ma młodzieży. Jedną z przyczyn takiej sytuacji jest na pewno obawa - skądinąd słuszna - o zdrowie własne i innych. Problemem jest też konieczność zamykania kościoła i ograniczona liczba uczestników liturgii. Przez jakiś czas udawało się nam – zachowując podstawowe zasady bezpieczeństwa – funkcjonować w miarę normalnie. Niestety po kontroli policji musiało się to zmienić. W kościele mamy około czterysta miejsc siedzących, a wolno było wpuścić 44 osoby, czyli jedną osobę na dziewięć miejsc. W tych samych warunkach sanitarnych w pociągu, czy w autobusie mogło być zajęte co drugie miejsce. Trudno teraz polemizować na temat sensowności aż takich ograniczeń w liturgii.
Zdaję sobie sprawę, że spora część rodzin korzysta obecnie z Mszy transmitowanych w telewizji lub za pośrednictwem Internetu. Inni korzystają z dyspensy udzielonej przez Arcybiskupa Metropolitę. Pamiętajmy jednak o tym, kto może korzystać z takiej dyspensy: dotyczy osób chorych, bądź mających objawy chorobowe. Może też z niej korzystać każdy, kto obawia się o swoje zdrowie oraz każdy, kto nie ma fizycznej możliwości udać się do kościoła. Te osoby winny korzystać z transmisji Mszy świętej w mediach. Trzeba pamiętać, że jest to rozwiązanie przejściowe, na czas pandemii.
Wynika z tego, że zwolniony z udziału jest każdy, kto w trosce o swoje zdrowie nie opuszcza mieszkania, zachowuje kwarantannę, unika większych skupisk ludzi. Dyspensa nie usprawiedliwia osób, które regularnie odwiedzają sklepy, galerie, biorą udział w różnego rodzaju spotkaniach, wyjeżdżają na narty czy nad wodę. Dotyczy to również dzieci i młodzieży, dla których ostatnio przywrócone zostały zajęcia stacjonarne. Ostatnia część Dyspensy wspomina o fizycznej niemożności udziału w liturgii w kościele – chociażby ze względu na zamknięte drzwi kościoła. Poprawiająca się pogoda, wyższe temperatury oraz zainstalowany głośnik przy bocznych drzwiach umożliwiają już udział we mszy na zewnątrz kościoła. Zwiększa się też limit osób mogących przebywać w kościele.
Na wstępie postawiłem pytanie: „czy uda się poskładać Kościół na nowo?”. Czy uda się go poskładać jak przysłowiowe rozsypane puzzle? Czy Kościół przetrwa ten trudny czas próby? Opierając się na Chrystusowym pouczeniu – jesteśmy pewni, że przetrwa. Jezus zapewnił przecież, że: „Bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). Kościół przetrwał już niejedną historyczną nawałnicę – wojny krzyżowe, czasy Inkwizycji, schizmy czy reformację. Żyje dalej, choć pokaleczony. Dziś jednak warto zadać pytanie, ile owiec pozostanie w Owczarni Chrystusowej? Do niedawna katolików dzielono na dwa obozy: tych kościelnych i tych, co od kościoła się odcinają („wierzący, ale niepraktykujący”). Na naszych oczach powstaje trzecia kategoria: katolików telewizyjnych, dla których wygodniej jest wysłuchać mszy w kapciach i z herbatą w ręku.
Nie pozwólmy sobie wmawiać, że Kościół ma tylko same grzechy na sumieniu i stale musi za nie przepraszać. Nie zgadzajmy się na szarganie naszych świętości. Tolerancja musi działać w dwie strony: jeśli mam szanować czyjeś poglądy, to wymagam, żeby szanowano moje. I ostatni element układanki: Kościół potrzebuje duszpasterzy – świętych, z powołaniem. W połowie maja Arcybiskup wyświęcił trzech nowych kapłanów dla naszej diecezji. Kiedyś święconych było co roku około trzydziestu. Za kilka, bądź kilkanaście lat może się okazać, że parafie będą bez duszpasterzy. Dziękujmy Bogu za dar kapłaństwa i módlmy się o nowe powołania. Jesteśmy Kościołem, i jesteśmy za ten Kościół odpowiedzialni.

Ks. Eugeniusz

Do spisu treści
 


 

Człowiek - w świetle Bożej miłości

Papież alarmuje: „Wspólnota ludzka jest rozbita, zraniona i zniekształcona”. Człowiek jednak zawsze kochany jest przez Boga. Być człowiekiem – to być kimś kochanym – to najkrótsze i zarazem najważniejsze określenie człowieka. Jestem człowiekiem nie tylko względu na to, że zostałem obdarowany rozumnością i wolnością, ale przede wszystkim dlatego, że jestem kochany i to przez samego Boga i z miłości do życia.  Stwórca to ktoś, kto kocha bezwarunkowo i nieodwołalnie czyli na zawsze. Wszystko, co Bóg stworzył na tej ziemi, uczynił z miłości do każdego człowieka, byśmy mieli po czym chodzić, czym oddychać i czym się odżywiać. Rzeczy, rośliny i zwierzęta oddał pod nasze panowanie. Możemy je wszystkie wykorzystywać dla naszego dobra i nimi się żywić, gdyż tylko my na tej ziemi stworzeni jesteśmy z wyjątkowej miłości.
Stwórca kocha każdego z nas i to aż tak mocno, że utożsamia się z naszym losem. W swoim umiłowanym Synu, który z miłości do nas stał się człowiekiem, który cierpi wtedy, gdy my cierpimy i cieszy się wtedy, gdy przeżywamy radość. Właśnie dlatego przyszedł do nas osobiście, przyjmując nasze ciało i ludzką naszą naturę. Uczynił to po to, byśmy zawsze odczuwali, że nas miłuje. Bóg, który przychodzi do człowieka, nie odwoła swojej miłości do nas i to nawet wtedy, gdy traktujemy Go jako przestępcę i skażemy na śmierć krzyżową. Albowiem Syn Boży z góry wiedział o tym, jaki los zgotują Mu ludzie, a mimo to przychodzi do nas osobiście i oddaje się w nasze ręce. Równocześnie upewnił nas, że nasze życie i nasz los są dla Niego ważniejsze niż Jego własne.
Bóg kocha nas jeszcze bardziej, niż kochają rodzice swoje dzieci, nawet najwspanialsi rodzice. Każdy jest chroniony i błogosławiony jak przysłowiowa źrenica oka, nawet wtedy, gdy nasi bliscy przeżywają kryzys i gdy trudno im kochać, gdyż w każdej chwili i w każdej sytuacji jesteśmy kochani przez Kogoś, kto jest większy i wierniejszy w miłości od najwspanialszych nawet ludzi. Jesteśmy kochani i błogosławieni nawet wtedy, gdy sami nie potrafimy kochać samych siebie i gdy w naszej słabości, naiwności i bezradności wyrządzamy sobie krzywdę. Człowiek, który jeszcze nie odkrył, że jest kochany przez Boga, nie jest w stanie zrozumieć do końca swojej tajemnicy. Nie jest w stanie uświadomić sobie własnej godności, ani pójść drogą, która prowadzi do chwały.

„Kto nie staje się podobny do Boga ten staje się coraz mniej podobny do człowieka”.
Każdego z nas Bóg kocha nieodwołalnie. W swojej miłości stworzył nas na swój własny obraz i podobieństwo. Człowiek ma być podobny do Boga, gdyż taka jest wola Stwórcy. Bóg nikogo z nas nie zmusza do tego, byśmy z tak wyjątkowej możliwości korzystali. Od nas zależy to, czy i na ile nasze postępowanie będzie podobne do postępowania Boga. Stajemy się podobni do Boga wtedy, gdy uczymy się do Niego miłości i gdy zaczynamy dojrzale kochać. Bóg jest miłością i dlatego naprawdę do Niego podobni są ci ludzie, którzy bardzo kochają. Kto nie kocha – nie staje się podobny do Boga, ten nie będzie szczęśliwy. Jedynie małym dzieciom wystarczy do szczęścia to, że są kochane przez rodziców i innych bliskich, chociaż w nich samych zdolność do miłości dopiero się kształtuje. Gdy jedno z tych kochanych dzieci staje się nastolatkiem, wchodzi w dorosłe życie, gdy nadal nie zaczyna kochać, to wtedy przestaje być szczęśliwe.
Bóg stworzył człowieka z miłości i do miłości. Dlatego na Sądzie Ostatecznym Jezus zapyta nas o to, czyśmy kochali i oceni naszą miłość nie tylko ze słów ale przede wszystkim z czynów codziennego życia. Bóg Stwórca wie, że ci, którzy uczą się miłości i nie zaczynają kochać. nie będą ludźmi szczęśliwymi. Tacy ludzie zaczną odczuwać coraz większą pustkę w sercu i coraz większy niepokój w sumieniu. Zabraknie im sił do mądrego postępowania. Stopniowo tracić będą radość życia i nadzieję na dobrą przyszłość. Z czasem przestaną wierzyć w to, że są kochani przez Boga i że kochają ich inni ludzie. Im dłużej pozostaje ktoś egoistą, tym bardziej wmawia sobie, że miłość nie istnieje. Kto nie kocha, ten przestaje wierzyć w to, że on sam może być przez kogoś kochany. Kto nie staje się podobny do Boga poprzez miłość, ten zaczyna być coraz mniej podobny do człowieka a to sprawia, że wchodzi na drogę rozpaczy. Przyjmowanie miłości od Boga i ludzi oraz odpowiadanie miłością na miłość czyni życie człowieka o wiele szczęśliwszym.
Biblia nie pozostawia nam wątpliwości co do tego, że być człowiekiem to być kimś zdolnym do miłości. Kto jej w sobie nie wykształtował i nie zaczyna kochać, ten zdradza swoje własne człowieczeństwo i krzywdzi samego siebie. Być człowiekiem to być kimś, komu do szczęścia nie wystarczy ani to, że jest młody, przystojny i bogaty, ani to, że skupia się na sobie, lub zdobywaniu kariery zawodowej, czy wysoki status społeczny. Człowiek to ktoś, dla kogo ukoronowaniem kariery jest miłość. Jeżeli żyje ktoś poza miłością, bo nie jest dla niego wartością znaczącą w życiu, nie zrozumie siebie, ani Bożego powołania.
Biblia objawia nam, że człowiek jest kochany i zdolny by kochać, ale zapewnia nas również, że jest kimś bezcennym w znaczeniu dosłownym, gdyż za żadne pieniądze nie można człowieka kupić, gdyż człowiek jest cenniejszy niż wszystkie materialne wartości świata. Dlatego każdego, będącego w niebezpieczeństwie, trzeba ratować bez względu na trudności. Człowiek bowiem jest kimś bezcennym, bo jest darem Boga. Tylko Stwórca może dać człowiekowi nieskończoną i bezwarunkową wartość. Z Jego woli i mocą Jego miłości każdy z nas został stworzony jako bezcenna osoba, a nie jako jedna z wielu rzeczy, którymi ludzie mają prawo dowolnie się posługiwać.
Dlatego właśnie mąż czy żona nie jest własnością współmałżonka a dzieci nie są własnością rodziców. Dlatego Pan Bóg nie traktuje nas jako swoją własność ale jak ukochane dzieci, o które się troszczy, którym wskazuje najlepszą drogę życia i którym daje wolność w tych sprawach. Własnością mogą być czyjeś stopnie w indeksie lub czyjeś pieniądze na koncie a nie druga osoba.
Każdy z nas jest tak cenny, że nie wolno mu nawet siebie traktować jak własność. W tym znaczeniu ciało, zdrowie, życie jest twoje i nasze, ale nie jest własnością. Jedyne co mi wolno, to odnosić się do siebie z miłością. Dlatego nie wolno mi krzywdzić nie tylko innych ludzi ale także samego siebie. Nie wolno pozwolić komuś innemu, by używał człowieka do różnych celów czasem niezgodnych z zasadami moralnymi.
Dojrzale kocham siebie wtedy, gdy nie tylko nie pozwalam innym ludziom, by mnie traktowali jak swoją własność, ale gdy również stanowczo każdy z nas trzyma się tej zasady. Człowiek to krewny Boga. Nasze pokrewieństwo z rodzicami ma charakter jednowymiarowy, a z Bogiem wiąże nas pokrewieństwo dwuwymiarowe: jesteśmy Jego ukochanymi dziećmi, bo nas stworzył, a jednocześnie jesteśmy tymi, za których Syn Boży przelał własną krew, bo nas odkupił. Stąd nasuwa się wniosek: być człowiekiem to być podobnym do Boga, który nie jest jakąś rzeczą nieokreśloną, lecz jest Bogiem osobowym czyli świadomym, wolnym i kochającym. Bóg objawia się w Biblii we wspólnocie objawiających się osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Każdy z nas jest osobą, która pragnie towarzystwa innych osób czyli wspólnoty, w niej czuje się bardziej szczęśliwy, aniżeli pozostając w osamotnieniu. Człowiek, stworzony przez Boga na jego podobieństwo, powołany jest do ciągłego rozwoju, nie tylko fizycznego, ale równocześnie do rozwoju duchowego, doskonalenia swojego sumienia, by coraz bardziej upodabniać się do swego Stwórcy i Ojca.

Ks. Ryszard

Do spisu treści
 


 

Wiersz: Sześćdziesiąt lat temu

Sześćdziesiąt lat temu
złożyłeś śluby u Pana
Było to Twoje pierwsze,
Radosne, słodkie wiano.

I przyjął Twoje śluby,
zapisał w księdze żywota,
a dziś Ci przypomina,
złożone Jemu wota.

Oddałeś Jemu duszę
i swoje młode serce,
A Jezus po te dary
wyciągnął Boskie ręce.

Niech Cię ogarnie na nowo
w sześćdziesięciolecie
i niech Cię trzyma mocno
w swoim wszechmocnym objęciu.

Do spisu treści
 


 

"Miej serce i patrzaj w serce"
/A. Mickiewicz/

W tradycji miesiąc maj jest poświęcony Najświętszej Marii Pannie a czerwiec Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Centrum kultu Serca Jezusowego w Polsce stanowi piękna, modernistyczna Bazylika NSPJ w Krakowie (na Małym Rynku). Ta jezuicka świątynia powstawała powoli, dzięki składkom całego narodu. Konsekracji doczekała się dopiero w maju 1921 roku. Wzniesiono ją jako wotum dziękczynne za wolność Polski.
3 czerwca 1921 roku w uroczystość NSPJ w obecności biskupów z całego kraju dokonano poświęcenia narodu polskiego NSPJ. W 100 rocznicę tego wydarzenia, 11 czerwca br, abp Stanisław Gądecki dokona ponownego aktu zawierzenia całej Ojczyzny NSPJ w obecności Episkopatu. Uczestniczyć w nim będą wszystkie parafie w swoich świątyniach o godz. 18ºº. W polskim Kościele 10 stycznia br zainaugurowano obchody jubileuszowe ku czci NSPJ. Trwają przygotowania do tej ważnej uroczystości. Istotne są nabożeństwa pierwszopiątkowe a także rozważania pasyjne i wielkanocne oraz akty przebłagania i zadośćuczynienia za grzechy. Celem przygotowań jest pomoc w pogłębianiu refleksji w życiu osobistym, małżeńskim, rodzinnym i parafialnym. Takie wysiłki stanowią podstawę do odnowy duchowo - moralnej narodu i Kościoła w naszej Ojczyźnie.
Kult NSPJ ukształtowały objawienia św. Małgorzaty Marii Alacoque (1647- 1690). Z przeżyć tej francuskiej zakonnicy - wizytki wywodzi się praktyka pierwszych piątków miesiąca. W nabożeństwach pierwszopiątkowych celebrujemy akty przebłagania za grzechy oraz poświęcenia osobistego, rodziny czy parafii NSPJ. Wyrazem kultu są litanie, pieśni oraz obrazy. Wielu z nas pamięta, jak ze ściany spoglądał Jezus, wskazując na oplecione cierniem serce oraz Maryję z sercem przebitym mieczem. Te często dwubarwne wizerunki zostawały w pamięci i wyzwalały pobożność wierzących. Wyniesiony z dzieciństwa nieco sentymentalny kult należy odnowić i pogłębić. Tego wymaga współczesność.
Miłość NSPJ to misterium otwartego włócznią serca Jezusowego, która oczekuje naszej wdzięczności. Okazujemy ją poprzez życie oparte na zasadach ewangelicznych. Ciągłe nawracanie się, nieustanna praca nad sobą, dawanie dobrego przykładu innym (zwłaszcza dzieciom) to nasze dowody miłości i wdzięczności Sercu Jezusowemu. Powszechna praktyka pierwszych piątków miesiąca nie jest rutyną, jest głębokim przeżyciem Sakramentu Pokuty, Pojednania i Eucharystii.
Św. Jan Paweł II określił serce jako "duchowe centrum", "najgłębszą głębię" człowieka - " Tam rozstrzyga się los każdego, wybór między dobrem i złem, między życiem i śmiercią”. „Z serca wypływa obojętność i egoizm, pokusa urządzenia życia i świata bez Boga i wbrew Bogu". W życiu codziennym serce utożsamiamy z uczuciem miłości. Dziś słowo "miłość" jest nadużywane i profanowane. Uczucie miłości bywa często płytkie i powierzchowne. Św. Jan Paweł II uświadamia nam, że prawdziwa miłość to "ta, której świat dać nie może", ponieważ daje ją tylko Chrystus. Jest bezinteresowna, ogarnia nawet wrogów. Nie jest obojętna na potrzeby innych i na zło. W spotkaniu z krzyżem żąda samozaparcia i wyrzeczenia.
Wielki poprzednik św. Jana Pawła II, papież Leon XIII uznaje ważność nabożeństwa do NSPJ jako znak wdzięczności za Jego miłość.
11 czerwca 1899 roku dokonał aktu poświęcenia całego świata Sercu Jezusowemu. Poprzedził to wydarzenie wyjaśniającą encykliką "Annum Sacrum". Do dziś aktualna i pełna treści jest ówczesna modlitwa "O Jezu najsłodszy. Odkupicielu rodzaju ludzkiego".
100 lat później 6 czerwca 1999 roku na progu III Tysiąclecia w czasie pielgrzymki do Polski (w Elblągu) papież Jan Paweł II zaapelował: "Kontemplujmy Serce Jezusa, strzegąc przykazań w każdym czasie".
Przed rokiem abp Stanisław Gądecki na Jasnej Górze dokonał aktu poświęcenia narodu polskiego NSPJ. Upłynęło bowiem 100 lat od wydarzenia, które przeżywano tam w lipcu 1920 roku. Wówczas było to u progu odzyskania wolności przez Polskę – w czasach wciąż pełnych niepokoju i zagrożenia "nawałą bolszewicką". Wspomnianą rocznicę uczciły w minionym roku zakony sercanów i wizytek, których charyzmatem jest kult NSPJ.
Sługa Boży Stefan Wyszyński w trudnych dla kościoła czasach PRL-u w październiku 1951 roku ogłosił na Jasnej Górze Jezusa Królem Polski - "wobec Matki Królowej a także Świętych Patronów". W naszej pamięci tkwi kilkuwiekowy kult i wizerunek NSPJ.
Niedawna niedziela Miłosierdzia Bożego skupia uwagę na obrazie z wezwaniem, "Jezu ufam Tobie" i na Orędziu Jezusa Miłosiernego. Nasuwa sie pytanie jak pogodzić te dwa wizerunki a także przesłania św. Małgorzaty i św. Faustyny (1931).
Z takim dylematem w 1994 r. z p. Franciszką Adamczyk na czele czerniccy parafianie wyruszyli na pielgrzymkę do Świnic Warckich. Świątynia była w remoncie. Malowano i modernizowano ją. Msze święte celebrowano na zewnątrz pod specjalnym namiotem. Obraz przynoszono z zakrystii. Dzięki determinacji p. Adamczykowej przyczyniliśmy się do popularyzacji "Dzienniczka" siostry Faustyny oraz obrazu Jezusa Miłosiernego. Dowiedzieliśmy się, że siostra Faustyna jest znana nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Odwiedziny pątników (nawet z Filipin) wymogły od władz, aby drogi dojazdowe do Świnic i Głogowca pokryto asfaltem. Zyskaliśmy też wyjaśnienie, iż kult NSPJ i Miłosierdzia Bożego nie są przeciwstawne a uzupełniają się.
W czasie kanonizacji siostry Faustyny w 2000 roku (beatyfikacja 1993) papież Jan Paweł II przekazał wiernym: "Poprzez Serce Jezusa Ukrzyżowanego Miłosierdzie Boże dociera do ludzi". "To z Miłosierdzia Boga Ojca pochodzi Miłosierdzie i Miłość Syna Bożego". Na krzyżu z Serca Jezusowego wypłynęła Krew i Woda. Ich odbiciem są dwa promienie, blady i czerwony, na obrazie z wizji św. Faustyny. Dla nas to symbole Przebaczenia i Miłosierdzia Bożego. Święto Bożego Ciała i Krwi Chrystusa jako pamiątka Ostatniej Wieczerzy pozwala uświadomić sobie, że dar Sakramentów Św. czyni ludzi godnymi Miłości i Miłosierdzia Jezusowego. Niech "modlitwa, słowo i czyn" będą naszą dewizą na wzór Krzewicieli Miłosierdzia Bożego. Będąc jeszcze na ziemi, Chrystus obiecał: "Nie zostawię was sierotami, poślę wam Ducha św." - a w Nim wszystko jest możliwe. O tej prawdzie była przekonana Maryja od momentu Zwiastowania. Niech o miłości Jej Niepokalanego Serca przypomni święto z dnia 12 czerwca.

Janina Krajczok

Do spisu treści
 


 

Wiersz: Dzień Dziecka

Czego wam życzyć?
Czego życzyć dzieciom w Dniu Dziecka?
Czarnych kotów na białych przypieckach.
Burych kotów a może i białych...
Byle były.
I byle mruczały.
Życzę także wam niskich okien
ze słonecznym, zielonym widokiem.
A nad oknem - gałęzi kasztana,
żeby kos miał gdzie śpiewać od rana.
Życzę rzeki i piasku przy rzece,
na wspaniałe, piaskowe fortece,
i poziomek w leśnych kotlinach,
drzew, na które dobrze się wspinać.
Życzę także wam koca, nie-koca,
który sny wam przynosi po nocach.
Taki koc spełnia wszystkie życzenia:
to się w okręt, to w wyspę przemienia...
Bywa też latającym dywanem,
by się znowu stać kocem nad ranem.
I co jeszcze?
Już chyba niewiele:
Śmiechu w domu.
I losów w niedzielę.
I przyjaciół najlepszych na świecie.
I wszystkiego, wszystkiego, co chcecie.

Maria Terlikowska

Do spisu treści
 


Nekrologi



Śp. Maria DZIWOKI 
 (ur. 11.05.1944 / zm. 23.04.2021)

Pogrzeb odbył się w kościele św. Jerzego w Rydułtowach

Wyrazy współczucia składamy: najbliższej rodzinie



Śp.   Franciszek CHMIELEWSKI
   (ur. 09.04.1960 / zm. 12.05.2021)

Wyrazy współczucia składamy: bratu Janowi, siostrom Danucie i Helenie z rodzinami

 


do spisu treści