RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  241/2022  /  marzec

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- W drodze do telewizyjnego nieba

- Wiersz: Różne są drogi
- Grzech pierworodny jest w nas
- Wiersz: Matka Najświętsza, opiekunka grzeszników
- Byle do wiosny
- Bajki Odziedziczone – projekt dla młodzieży

- Wystawa i prelekcja „Jo był ukradziony” o Tragedii Górnośląskiej
- Eko Spichlerz – pałacowy eko bazarek
-
Opłata za śmieci - prośba do parafian
-
W drodze do mety
-
Rusz głową – dawne gry stolikowe

- Wiersz: Poncjusz Piłat


 

W drodze do telewizyjnego nieba

To już pełne dwa lata odkąd nasze życie zostało przewrócone do góry nogami przez coś tak małego, że potrzeba najpotężniejszych mikroskopów, aby „to” zobaczyć. W dobie potężnych technologii, wszechobecnej cyfryzacji, nowoczesnych metod badawczych maleńki wirus, któremu nadano tajemnicze imię SARS-CoV-2, wprowadził wiele zamieszania w naszą „normalność”. Wiele osób straciło życie, inni borykają się z powikłaniami po przejściu choroby covidowej. Skutki pandemii dotknęły niemal każdej dziedziny życia. Ludzie są już zmęczeni nieustannymi obostrzeniami sanitarnymi i izolacją.

Pandemia covidowa odcisnęła również mocne piętno na życiu religijnym. Pamiętamy, jak podczas Triduum Paschalnego i w same święta Wielkanocne zaledwie pięć osób mogło brać udział w liturgii przy zamkniętych drzwiach kościoła. Potem był czas chyba najtrudniejszy dla każdego kapłana, kiedy zamiast zachęcać wiernych do pobożnego uczestnictwa w Eucharystii, musiał się stać cerberem strzegącym wejścia do kościoła, odliczając liczbę uprawnionych, a potem zamykając drzwi. Na ten trudny czas zamkniętych świątyń wiele parafii zorganizowało transmisje mszy przez łącza internetowe, a biskupi zachęcali wiernych do udziału we mszy świętej przez radio czy telewizję – na wzór zajęć szkolnych prowadzonych on-line. Okazało się to wielkim dobrodziejstwem, dając możliwość przeżycia mszy przynajmniej w takiej formie. Od początku położony był jednak akcent, że jest to rozwiązanie zastępcze, a nie docelowe. Życie pokazuje, że wielu niestety tak bardzo przyzwyczaiło się do religii telewizyjnej, że to, co miało być rozwiązaniem tymczasowym, stało się normalnością. Ostatnie liczenie wiernych, jakie przeprowadza się w każdej parafii dwa razy w roku, pokazało, że w naszej, czernickiej wspólnocie liczba praktykujących spadła z około 1300 osób (przed pandemią) do 790 (liczenie z października 2021).

Czy msza oglądana w telewizji może zastąpić mszę przeżywaną w kościele? Niektórzy próbują przekonywać, że jest nawet lepsza, bo jest ciepło, wygodnie, nikt nie przeszkadza, nikt nie ocenia niedzielnych kreacji. A czytania mszalne, kazanie i modlitwy w kościele takie same jak w telewizji. Więc po co się wysilać. Możemy jednak w tym miejscu pokusić się o telewizyjne porównanie: czy oglądanie kulinarnych programów pani Magdy Gessler albo Karola Okrasy napełni nasz żołądek? Czy uważne śledzenie, „jak to się robi” zastąpi naszą pracę zawodową? Czy program o ćwiczeniach fitness wzmocni kondycję naszego ciała? Program może być pomocą, ale trzeba podnieść się z fotela i zacząć działać. Inaczej żadnych efektów nie będzie.

Zanim podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus ustanowił Eucharystię, wygłosił tak zwaną Mowę Eucharystyczną, w której jednoznacznie uzależnia możliwość zbawienia człowieka od Eucharystii: „To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,50-51). „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,53-56). Eucharystia, zgodnie z testamentem Jezusa: „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19), jest pamiątką Jego Osoby, Jego misji, Jego dzieła odkupienia. Eucharystia jest sakramentalną obecnością Jezusa, który gromadzi Kościół. Bo „podobało się Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył” (Konstytucja o Kościele Soboru Watykańskiego II). Eucharystia zatem gromadzi Kościół, jest jego fundamentem, ale też bez Kościoła nie ma Eucharystii. Kościół jako wspólnota ludzi jednej wiary wychowuje, przekazuje wiarę kolejnym pokoleniom, po bratersku staje się współodpowiedzialna za zbawienie każdego z jej członków. Kościół modli się za każdego i wyprasza Bożą opiekę. Rozdając łaski sakramentalne przygotowuje każdego swego syna i córkę do godnego życia w Bogu i do pobożnej śmierci. Po śmierci dalej wstawia się u Boga, wypraszając miłosierdzie i zbawienie. Różne możemy mieć zdanie o Kościele, ale to sam Jezus go ustanowił, On powołał apostołów w urzędzie kapłańskim, nakazał głosić Ewangelię, On zostawił sakramenty jako znaki sprawowane przez Kościół dla uświęcania swoich członków. Jezus w końcu utożsamia się ze swoim Kościołem, kiedy pod murami Damaszku pyta Szawła: „Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” (Dz 22,7). A przecież Szaweł miał więzić i zabijać uczniów, a nie samego Jezusa. Działo się to już po Wniebowstąpieniu. A jednak Jezus pyta: „dlaczego Mnie prześladujesz?”.

W świecie dzikich zwierząt dzieje się tak, że drapieżniki, polując na swoją ofiarę, najpierw wypatrują osobniki słabe, które nie mogą szybko uciekać, bądź te, które oddzieliły się od stada. Takie stają się pewnym łupem. Zwierzęta, które żyją w zwartej grupie są bezpieczniejsze. Potomstwo bawołów czy słoni w chwili zagrożenia chowa się wewnątrz grupy osobników dorosłych i silnych, bo te zapewniają ochronę. Podobnie należy widzieć Kościół jako wspólnotę, która daje ochronę przed atakami złego. Będąc we wspólnocie, jesteśmy chronieni łaską, którą gwarantuje Jezus, Założyciel Kościoła i Źródło jego świętości. Kto od tej wspólnoty się oddala, pozostaje sam o własnych siłach. Staje się potencjalną ofiarą. „Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć” (1P 5,8). Współczesny człowiek nie chce słuchać o zagrożeniu piekłem, o potępieniu, o szatanie. Wolimy naukę o dobrej Bozi. Ewangelia i całe Objawienie Słowa Bożego mówi wyraźnie o stałej walce między dobrem a złem, między Niebem a piekłem.

Powyższe słowa i cała powyższa argumentacja nie odnoszą się do osób chorych i starszych, które nie są w stanie być w kościele, a dla pobożności mszę świętą oglądają w telewizji. Skierowane są konkretnie do tych, którzy zapatrzyli się w telewizor i uważają, że ta wygodna forma celebracji w ciepłych kapciach im wystarczy.

Prawdziwa Eucharystia przygotowuje do uczty w niebie. Telewizyjna eucharystia prowadzi do telewizyjnego nieba. Ale takie niebo niestety nie istnieje...

ks. Eugeniusz

Do spisu treści
 


 

Wiersz: Różne są drogi

Różne są drogi
Są drogi piaskowe,
Drogi kamienne
Lub asfaltowe.
 

  Ale jest jedna,
Droga jedyna -
Droga Krzyżowa
Bożego Syna.
 
Szedł nią Pan Jezus,
Szedł ciągle wzwyż,
Raniąc swe nogi
Dźwigał swój krzyż
 
  Była to droga
Miłości – cierpienia
Za nasze grzechy
- Wynagrodzenia.
 
Droga najdalsza
Ze wszystkich dróg,
Wybrał ją Jezus
Człowiek i Bóg.

Stanisław Gudz

Do spisu treści
 


 

Grzech pierworodny jest w nas

Wszyscy obciążeni jesteśmy jego skutkami

Biblia zapewnia nas o tym, że wszystko, co stworzył Bóg było bardzo dobre i że najbardziej niezwykłym ze wszystkich stworzeń jest człowiek, gdyż każdy z nas został stworzony na obraz i podobieństwo Stwórcy, który jest miłością. W tej sytuacji pojawia się pytanie o to, skąd w takim razie zło w świecie? Dlaczego jedni ludzie krzywdzą innych ludzi, a nawet samych siebie? Skąd biorą się wojny między narodami? Skąd zabójstwa i zbrodnie? Co jest przyczyną cierpienia, jakie czasem zadają sobie najbliżsi krewni, czyli ci, którzy powinni okazywać największą miłość? Dlaczego niektórym ludziom jest aż tak źle, że nie mają ochoty żyć? Z jakiego powodu nasza planeta przestała być rajem i stała się doliną ciemności? Skąd więc całe to zło i cierpienie? Przecież Pan Bóg jest miłością, nie może być źródłem tych rzeczy.

Bóg jest wszechmocny i gdyby tak postanowił, to mógłby nam uniemożliwić czynienie zła. Ale Bóg jest miłością, nie odbiera nam ani życia, ani wolności. Nie mści się na nas, lecz pomaga nam, byśmy się nawrócili i byśmy już odtąd nikogo nie krzywdzili. Stwórca uczynił wszystko, by pomóc nam wybierać dobro a nie zło, by uczyć życia w miłości i radości. Uczynił aż tak wiele, bo przyszedł do nas w ludzkiej postaci, chociaż wiedział, że ludzie zgotują mu krzyż. Mimo tak wielkiej miłości Boga Stwórcy, niestety nie każdy człowiek słucha Boga i nie każdy korzysta z Jego pomocy po to, by kochać i żyć w radości.

Gdy pytamy o źródła zła, to odpowiedź brzmi, że nikt z nas nie jest bez winy i każdy, począwszy od Adama i Ewy, ma jakiś udział, że na świecie jest zło i w każdej części świata ktoś cierpi. Oczywiście wszyscy poza Maryją. Każdy z nas ma swój większy lub mniejszy udział w przyczynianiu się do cierpienia. Czasem już choćby przez to, że nie sprzeciwia się stanowczo złu, jakie czynią inni ludzie. Każdy w jakiś sposób, przynajmniej czasem, zadaje cierpienie komuś drugiemu, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy.

To, co złe na tej ziemi i co prowadzi do cierpienia, zaczęło się od zerwania przyjaźni z Bogiem przez pierwszych ludzi już na początku historii. Ten pierwszy bunt człowieka wobec Boga nazywamy grzechem pierworodnym. Nie chodziło tam o zerwanie jabłka czy pomarańczy, ale o zerwanie owocu z drzewa dobra i zła i fałszywej obietnicy, że będą jak bogowie. W swojej naiwności uwierzyli w to, że Stwórca nie pomaga im, lecz przeszkadza w osiągnięciu szczęścia. Okazali się naiwni jak dzieci. Posłuchali również podszeptów szatana. Szybko się jednak rozczarowali obietnicami na życie bez Boga. Okazało się bowiem, że sami bez Stwórcy potrafią jedynie pomieszać dobro ze złem i czynić zło, a nie odróżniać jednego od drugiego, by czynić dobro, które prowadzi do szczęścia. Pierwsi ludzie zerwali nie tylko przyjaźń z Bogiem, ale także między sobą. Adam próbował zrzucić przed Bogiem całą odpowiedzialność na Ewę i w ten sposób usprawiedliwić się przed Bogiem, że to ona namówiła go do zła.

Po grzechu pierworodnym każdemu z nas łatwiej jest czynić zło niż dobro, łatwiej jest wybierać drogę przekleństwa niż drogę błogosławieństwa. Łatwiej na przykład wagarować niż uczyć się. Łatwiej skłamać niż przyznać się do błędu. Łatwiej komuś dokuczać niż pomagać. Do czynienia zła nie potrzebujemy pomocy innych ludzi. Sami potrafimy skrzywdzić. Pomocy potrzebujemy wtedy, gdy chcemy czynić coś dobrego. Takiej pomocy zawsze udzieli nam Bóg i mądrzy wychowawcy, jeśli chcemy tylko przyjąć ich miłość, rady i wsparcie. Czasem może dojść do groźnej sytuacji, gdy w poszukiwaniu szczęścia, ktoś odchodzi od Boga, gdyż wmawia sobie – jak Adam i Ewa – że Bóg mu przeszkadza w tym, by być szczęśliwym człowiekiem. Jest to sytuacja groźna z tego powodu, że ten kto oddala się od Boga, tym samym oddala się od szczęścia. Bóg jest nie tylko miłością, ale jest też radością, a inna radość niż Jego w ogóle nie istnieje. Największą pomyłką jest wiara w to, że z Bogiem nie jest człowiekowi po drodze do szczęścia. W rzeczywistości tylko Jezus przynosi nam taką radość, jakiej ten świat dać nie może. Bóg posłał nam swojego Syna właśnie po to, by upewnić nas, że niczego tak bardzo nie pragnie, jak tego byśmy byli szczęśliwi na tej ziemi i przez całą wieczność w niebie.

Bóg przeszkadza być szczęśliwymi tylko tym ludziom, którzy boją się prawdy i uciekają od rzeczywistości. Propozycja Boga najbardziej interesuje ludzi mądrych, którzy są realistami, gdyż Bóg nikogo nie wprowadza w błąd i nikomu nie składa obietnic bez pokrycia. Po grzechu pierworodnym Stwórca nikomu nie obiecuje łatwego szczęścia. Można to uwspółcześnić i powiedzieć, że Bóg nie prowadzi kampanii wyborczej i nie obiecuje gruszek na wierzbie. Gwarantuje nam natomiast szczęście prawdziwe, jeśli tylko pójdziemy drogą, którą On nam proponuje. Najszczęśliwsi są ci, którzy już odkryli, że Bóg ma lepsze pomysły od nas na to, by być szczęśliwym człowiekiem. To nic zaskakującego, gdyż Stwórca nas kocha bezwarunkowo, ale również we wszystkim rozumie. On wie, jakie mamy warunki rozwoju, ale też jak poważne zagrożenia czyhają na nas w tym życiu. Gdy gubimy Bożą perspektywę w spojrzeniu na siebie, wtedy, albo przeceniamy nasze możliwości, albo niedoceniamy samych siebie i dostrzegamy jedynie nasze słabości. Jedno i drugie spojrzenie oddala od szczęścia, bo oddala od prawdy. Kto nie dostrzega swoich ograniczeń, ten nigdy ich nie rozwiąże, kto nie dostrzega swoich osiągnięć, ten nie będzie się rozwijał.

Co mówi Bóg tym, którzy pragną być szczęśliwi. Oto celem jest świętość, która daje nam trwałą radość i zapewnia poczucie bezpieczeństwa w każdej sytuacji. Również w obliczu śmierci, która zabiera z tego świata nie tylko ludzi starszych. Bóg pragnie, by wszyscy ludzie byli szczęśliwi. Dlatego każdego z nas powołuje do świętości. Świętość, jaką ukazuje nam Jezus, to piękna zwyczajność do jakiej jest zdolny człowiek. Świętość, to codzienna zwyczajność, oparta na zasadach Ewangelii oraz na naśladowaniu Chrystusa, który, jak sam powiedział: Drogą, Prawdą i Życiem. Swoją mocą, mądrością i dobrocią przemieniał tych, których spotykał. Ludzie fascynowali się Jego słowami i czynami, błądzący się nawracali, natomiast przewrotni na Jego widok wpadali w popłoch i postanowili Go zabić.

Świętość w wersji Jezusa nie odstrasza i nie pozostawia nas obojętnymi, lecz zdumiewa, fascynuje i pociąga. Święty to ktoś podążający za Chrystusem, naśladujący Jego mądrość i dobroć. To ktoś, kim zachwycają się ludzie dobrej woli, a zarazem niepokoi ludzi zdemoralizowanych.

Do takiej świętości powołany jest każdy z nas. Wielu młodych ma trudności z odkryciem swojego indywidualnego powołania oraz z dokonaniem wyboru na całe życie. Problem polega na tym, że trudno im odkryć, jakie mają powołanie: do małżeństwa i rodziny, kapłaństwa czy życia konsekrowanego. Ich głównym problemem jest to, że nie realizują swojego podstawowego powołania, jakim jest powołanie do świętości, która przynosi szczęście i czyni nas zdolnymi do radosnego wypełniania powołania indywidualnego, które każdy z nas może odczytać w swoim sercu. To właśnie świętość jest największym powodem do radowania się darem życia, jaki otrzymaliśmy od Boga.

W tym celu potrzebujemy pomocy Jezusa i Jego łaski, jeśli chcemy szukać szczęścia tam, gdzie rzeczywiście można Go znaleźć.

ks. Ryszard

Do spisu treści
 


 

Wiersz: Matka Najświętsza, opiekunka grzeszników

Legenda

Jest zwyczaj w niebie, że co parę latek,
Jak mówią ludzie, Pan ze swoją świtą
Chodzi zobaczyć, czy Święci dostatek,
Ład i wygodę mają należytą.
Raz gdy Zbawiciel obchodził niebiosy,
Przy Jego boku Przenajświętsza Panna,
Święci zgodnymi witali Go głosy,
Śpiewając: Sanctus, Gloria, Hosanna.
Pan nasz spoglądał przyjaźnie i mile
Na męczenników zastępy z palmami,
Którzy dla Niego mąk ponieśli tyle,
Zanim polegli pod katów razami.
Potem znów grono biskupów Go wita,
Dalej młodzieńców niewinne spojrzenie,
A tutaj dziewic jaśniejąca świta
Najbliższe Pana tworzy otoczenie.
Lecz cóż tak nagle Bożą twarz zamroczy?
Dlaczego Piotra woła po imieniu?
Dziwny to widok uderzył Go w oczy
I granic nie ma Jego zdziwieniu.
W cieniu się kryją łotry, rozbójnicy,
Co w służbie Bożej nie byli gorliwi,
I teraz zamiast w piekła być ciemnicy,
Stoją pokorni, lecz widać szczęśliwi.
"O!- rzecze Pan Bóg - Piotr się starzeje,
Gdy się tu taki nieporządek dzieje
Jakim sposobem, pytam ja się ciebie,
Tylu grzeszników znalazło się w niebie?"
Na to Piotr wcale nie zafrasowany:
"O, słodki Panie, nie bądź zagniewany,
Ja bram niebieskich strzegę należycie,
Lecz niech się tylko odwrócę na chwilę,
Najświętsza Panna drzwi otwiera skrycie,
O, i tych łotrów puściła już tyle".
Gdy Pan usłyszał takie wyjaśnienie,
Spojrzał z uśmiechem na Matuchnę swoją
I tak się Boże rozjaśnia spojrzenie,
Że Go się łotry już wcale nie boją.
Pan im przebaczył, choć Go obrazili,
Ale Maryję serdecznie kochali.
I nam grzesznikom spamiętać to trzeba:
Kto kocha Maryję, ten wejdzie do nieba.

Ż.

Do spisu treści
 


 

Byle do wiosny

Dni coraz dłuższe, bogato ubarwione,
słońca promieniami wzbogacone.
A tu szaro, buro i ponuro w opłotkach,
Lecz wystarczy, że chmura z chmurą się spotka.
I jak wróżka różdżką zamieni
wszystkie szarości w kolory zieleni.
Już biegnie wiosenka, w żółtą sukienkę ubrana,
Po mokrej łące, wietrzykiem głaskana.
W kolorze sukienki, prymule rozsiewa,
a przy zawilcach i żonkilach ,
cichutko piosneczkę śpiewa.
Wtem drobne ptactwo w grupkę się zebrało
bo piosenkę wiosny gdzieś posłyszało.
I już słodka ploteczka się niesie,
na polach, na łąkach, w lesie.
To wszechwładna natura się budzi,
w zapachu kwiatów, w sercach ludzi.
W radosnym dziecka spojrzeniu,
w zadumanym myślami widzeniu.
Wtem coś spłoszyło pracowitą wiosnę,
schowało się słonko, choć było radosne.
Przykucnęła wiosenka gdzieś pod gałęziami,
to zima rozsypuje śnieg pełnymi garściami.
Lecz tylko chwilę to zjawisko trwało,
bo po cichutku słonko wyjrzało.
I otulona słońca ciepłymi promykami,
podeptała resztki śniegu bosymi stópkami.
Czekamy ciebie wiosenko, kiedy się obudzisz,
przynieś nam w ramionach spokój,
uśmiech i upragnione zdrowie dla ludzi.

Małgorzata Mika

Do spisu treści
 


 

Bajki Odziedziczone – projekt dla młodzieży

Stowarzyszenie Działań Lokalnych „Spichlerz” z Czernicy serdecznie zaprasza młodzież w wieku 13-16 lat z Subregionu Zachodniego Województwa Śląskiego do wzięcia udziału w 3 edycji ciekawego projektu „Bajki Odziedziczone”. Projekt rozwija literacko i językowo nastolatków, których zadaniem jest stworzenie bajek dla dzieci w oparciu o pojęcia związane z dziedzictwem, historią i lokalnością. Organizatorzy organizują dla młodzieży kilkudniowy wyjazd na warsztaty literackie, graficzne i dotyczące dziedzictwa. Po odbytych warsztatach zadaniem młodzieży jest napisanie bajki, grupowo lub indywidualnie, w oparciu o lokalne dziedzictwo. Bajka ma być skierowana dla młodszych dzieci. Stowarzyszenie chce w ten sposób rozpromować dziedzictwo, historię i ogólnie pojętą lokalność. Po napisaniu bajek trafią one do wspólnej publikacji, która z kolei odwiedzi okoliczne przedszkola, szkoły i biblioteki. Dodatkowo, na podstawie napisanych bajek powstanie spektakl papierowy na byfyju – jedyny taki rodzaj teatru w Polsce. Chętnych zapraszamy do kontaktu: 668 489 747 lub mail:

sdlspichlerz@gmail.com

Do spisu treści
 


 

Wystawa i prelekcja „Jo był ukradziony” o Tragedii Górnośląskiej

Ośrodek Kultury w Czernicy już teraz zaprasza Państwa na wystawę „Jo był ukradziony” o Tragedii Górnośląskiej połączoną z prelekcją jej autorów – historyków dra Mateusza Sobeczki i mgr Patrycji Tomiczek. Wystawa planowana jest w niedzielę 13 marca o godz. 17:00. Szczegółowe informacje pojawią się na Facebooku Ośrodka Kultury oraz stronie internetowej. Już teraz serdecznie zapraszamy.

Do spisu treści
 


 

Eko Spichlerz – pałacowy eko bazarek

Stowarzyszenie „Spichlerz” oraz Ośrodek Kultury w Czernicy serdecznie zapraszają w KAŻDĄ OSTATNIĄ sobotę miesiąca do czernickiego pałacu na eko bazarek. W godzinach 10:00 – 12:00 będzie można odwiedzić stoiska ze zdrową żywnością i nie tylko. Znajdziecie na nich między innymi: wypieki, miody, kosmetyki, mleka, pierogi, owoce, orzechy, kiełbasy, przetwory, sery i wiele innych. Serdecznie zapraszamy.

Do spisu treści
 


 

Opłata za śmieci - prośba do parafian

Zgodnie z informacjami podawanymi w ogłoszeniach parafialnych po niedzielnych Mszach Świętych opłaty za wywóz śmieci z cmentarza wzrosły astronomicznie. Obecna kwota miesięczna - 1428 złotych byłaby wyższa niż poprzednia kwota kwartalna - 1325 złotych dotychczas płaconych kwartalnie. Łatwo policzyć, iż kwartalnie w nowym rozliczeniu parafia musiałaby wydać 4284 złotych, co stanowiłoby 1/3 obecnych dochodów- za sam wywóz śmieci!. Niemożliwym jest pogodzenie tej sumy z innymi - też wzrastającymi (np. rachunki za prąd) - wydatkami. Pokrywanie tej kwoty z kolekt kopertowych uniemożliwiłoby realizowanie innych inwestycji.

Rada Parafialna dołącza się do próśb kierowanych z ambony do parafian i szerzej, wszystkich posiadających groby bliskich na naszym cmentarzu (o przekazywanie tej prośby innym - jeśli to możliwe - prosimy parafian), aby zabierać odpadki: wyrzucane wieńce, ozdoby, znicze (również te wydawałoby się małe - czyli plastikowe wkłady) do domowych śmieci. To nie spowoduje podniesienia kosztów indywidualnie płaconych za wywóz śmieci (płaci się i tak od osoby), a pozwoli na oszczędności w budżecie parafialnym.

Rada Parafialna.

Do spisu treści
 


 

W drodze do mety

Mimo, że mamy już okres zwykły roku liturgicznego to chętnie wracamy myślą do Bożego Narodzenia. Data 25 grudnia 1914 roku była świętem, ale też dniem śmierci Adama Chmielowskiego - czyli znanego dziś św. brata Alberta. Tę postać przypomina również film pt:" Nędzarz i madame", który wszedł na polskie ekrany w połowie listopada minionego (2021) roku. Na tle kilku faktów biograficznych przedstawia on poszukiwania drogi życiowej przez A. Chmielowskiego.

Ten walczący z przeszkodami na tej drodze bojownik to wzór dla naszego postępowania. W listopadzie 1845 roku, po 7 latach oczekiwania, dumny ojciec, Wojciech Chmielowski, cieszył się z narodzin syna Adama, (później dochował się jeszcze trojga dzieci). W dzieciństwie Adam często chorował. Wcześnie został sierotą. Zmieniano mu szkoły. Jako 18 latek walczył w powstaniu styczniowym. Przypłacił ten fakt amputacją nogi. Po odkryciu talentu malarskiego wyjechał za granicę, kształcił się w Paryżu i Monachium. W wieku 30 lat wrócił do kraju jako znany i ceniony artysta. Nie czuł się jednak człowiekiem spełnionym. O jego rozterkach z wielkim zrozumieniem pisze Karol Wojtyła w dramacie "Brat naszego Boga". Adam Chmielowski szuka ukojenia w klasztorze jezuitów w myśl stwierdzenia: "Jeżeli duszę bym stracił, cóż by mi zostało". Tam dopada go głęboka depresja. Wyjazd do majątku brata na Podolu pomaga mu z niej wyjść.

W wieku 40 lat osiada w Krakowie i rozpoczyna nową drogę życiową. Zafascynowany postacią św. Franciszka z Asyżu oraz działalnością pomocową ks. Kazimierza Siemaszki postanawia iść w ich ślady. Decyduje się dzielić życie z ludźmi ulicy. Zostaje członkiem III Zakonu św. Franciszka i otacza ich opieką, najpierw w mieszkaniu, a potem w miejskiej ogrzewalni. Jako brat Albert tworzy wspólnotę Albertynów, a później z Bernardyną Jabłońską wspólnotę Albertynek. Powstają liczne tzw. przytuliska. Albertyni mają do dziś swą siedzibę z kaplicą i warsztatami w Krakowie. Natomiast Albertynki posługują na Kalatówkach. Tam brat Albert miał swą pustelnię. Tam też można obejrzeć jego obrazy. Kwintesencją działalności i talentu brata Alberta są jego wizerunki, na których przytula dziecko albo łamie bochenek chleba. One przypominają słowa artysty: "Trzeba być dobrym jak chleb" albo "Być to więcej niż mieć". Bolesną drogę własnych i cudzych poszukiwań brat Albert przelał na obraz "Ecce Homo - Oto człowiek". Z trudem ukończył dzieło po kilku latach i to z nakazu biskupa lwowskiego. Nie planował tego obrazu do wnętrza jakiegoś kościoła. Chciał zmusić odbiorcę do refleksji nad życiem oraz do kontemplacji. Od 1985 roku w Krakowie istnieje Sanktuarium "Ecce Homo" (przy Domu Generalnym sióstr Albertynek). Tam też złożono relikwie św. brata Alberta i bł. Bernardyny Jabłońskiej. Pogrzeb założyciela "Zakonu dla potrzebujących" zgromadził "cały Kraków", bez względu na pozycję społeczną uczestników. Opinia świętości zmarłego zadecydowała, że papież Jan Paweł II w 1983 roku beatyfikował a w 1989 roku kanonizował Adama Chmielowskiego.

Zafascynowani postacią nowego świętego są: bp G. Ryś, reżyser K. Zanussi, A. Dymna a także Jaś Mela - ten niepełnosprawny towarzysz podróżnika M. Kamińskiego. Oni, tak jak brat Albert, są przekonani, iż "od każdego momentu życia można podjąć nową drogę postępowania". Minione święta oraz czas ograniczeń pandemicznych były przykładem różnorodnej pomocy potrzebującym. Często dramatycznym powodem zagubienia są uzależnienia. W pachnącej nowością książce obyczajowej pt." Każdy nowy dzień" autorka, Ewelina Miśkiewicz, bardzo skrupulatnie analizuje powszechne dziś uzależnienie od alkoholu. Zauważa jak niewinnie i podstępnie otaczająca nas rzeczywistość wciąga w nałóg, a następnie wywołuje lawinę dramatycznych konsekwencji. Uzależnienie pozbawia człowieka rozsądku i bezpardonowo odbiera nam wszystko. Oto gorzka refleksja bohaterki książki:" Sięgnąwszy dna, masz dwa wyjścia. Albo dajesz się wciągnąć w grząski muł i szlam zaczyna oblepiać twoje ciało, wpływać do oczu, nosa, pochłaniać cię całkowicie... albo w tym grząskim podłożu szukasz twardego miejsca i mimo przeszkód odbijasz się od dna". "Trzeba mieć odwagę przyznać się do własnej słabości" i walczyć - to gwarancja tego odbicia. Warto też pamiętać radę św. Pawła: "Jedno czynię; zapominając o tym, co jest za mną, a zwracając się ku temu, co przede mną, biegnę ku wyznaczonej mecie po nagrodę, do której Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie"(Flp.3).

JK

Do spisu treści
 


 

Rusz głową – dawne gry stolikowe

Przedszkole „Bajkowe Wzgórze” w Czernicy dzięki Ośrodkowi Działaj Lokalnie Centrum Rozwoju Inicjatyw Społecznych, realizującym program „Działaj lokalnie” Polsko –Amerykańskiej Fundacji Wolności, pozyskało dofinansowanie do projektu „Rusz głową – dawne gry stolikowe”.

Dzięki temu przedszkole umożliwiło dzieciom 5 i 6 - letnim udział w zajęciach szachowych. Wiadomo, że szachy odgrywają istotną rolę w nabywaniu i kształtowaniu wielu umiejętności wykorzystywanych przez człowieka w ciągu całego życia. Wprowadzenie nauki gry w szachy w wieku przedszkolnym wpływa wszechstronnie na rozwój dzieci. Dzieci, uczące się grać w szachy, dostrzegają w nich przede wszystkim rozrywkę, nie zdając sobie sprawy, że, bawiąc się drewnianym wojskiem, uczą się i doskonalą swoje umysły. Grając w szachy, przestrzega się określonych zasad i reguł. Każdy szachista musi więc wykazać się zdyscyplinowaniem, ale i wyobraźnią. Przedszkole zakupiło zestawy do gry w szachy i warcaby oraz plansze, zegar szachowy i książki. Dziękujemy za zaangażowanie w zajęcia wszystkim chętnym dziadkom, którzy wspomagali nas w realizacji projektu.

Katarzyna Pawlusek
Przedszkole „Bajkowe Wzgórze” w Czernicy

 
 
 

Do spisu treści
 


 

Wiersz: Poncjusz Piłat

Przecież nie mogłem nie skazać Jezusa z Nazaretu
zwoływał tłumy i mówił – jestem królem

Przecież Annasz i Kajfasz czekali
w synagodze na dobrą nowinę
 

 

A tylko krew i przerażenie mogły
utrzymać ład w dalekiej Judei.

Tyberiusz żądał podatków i nie lubił
opowieści o żydowskich buntach
 

Był czas paschy i ciżba krzyczała
– uwolnij Barabasza, Barabasza

Patrzyłem w oczy Nauczyciela
i widziałem w nich światło
 

 

Nie mogłem jednak go uratować -
śmierć waży niewiele

a godność to groźne
oblicze Rzymu
 

Był czas paschy i ciżba krzyczała
– uwolnij Barabasza, Barabasza

A On stał przede mną
kruchy jak jaspis i dumny jak onyks
 

 

Kazałem Go za to ubiczować
a potem zawiesić na krzyżu

Ani jeden mięsień nie
drgnął na Jego twarzy
 

Ani jedna łza nie spłynęła
z Jego oczu

Umyłem ręce, na których
przecież nie było krwi
 

 

Odprowadziłem Go wzrokiem
i zanurzyłem się w termie

Potem ukrzyżowałem jeszcze wielu
złoczyńców, buntowników, lekarzy
 

Godność to groźne
oblicze Rzymu

Nie wiem dlaczego właśnie
Jego zapamiętali
 

 

I nie wiem kto mnie zdradził
nie wiem, dlaczego cesarz

Tak nagle przywołał mnie
do stolicy
 

Nie prosiłem historyków
o miejsce w annałach

Nie chciałem by mnie
tak długo pamiętali
 

 

Doprawdy śmierć waży
niewiele, niewiele…

(autor nieznany)

Do spisu treści