RZYMSKOKATOLICKA PARAFIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
KRÓLOWEJ POLSKI w CZERNICY
__________________________________________________________________________________________________________________

Artykuły archiwalne Znaku Pokoju  -  268/2024  /  październik

 

Kliknij w miniaturę okładki, aby przejść do dużego formatu


Spis streści:

- Komu potrzebna jest modlitwa

- Podziękowanie za datki na nagrobek ks. Ryszarda
- Pociąg do historii
- Wiersz: Przyjemna lekcja
- Wiara i sztuka. Bazylika św. Franciszka z Asyżu w Krakowie
- Opowiadanie: Otwórz Bogu
-
Opowiadanie: Magiczny pierścień

- Opowiadanie: W co Bóg uwierzy
- Hagiografia dla najmłodszych i nie tylko
-
Nekrologi

Komu potrzebna jest modlitwa?

Przed nami miesiąc modlitwy różańcowej. Warto zatem zastanowić się nad tym, czym jest, albo dokładniej – czym powinna być dobra modlitwa? Pytanie o sens modlitwy jest jednym z ważniejszych w życiu modlitwy. Jeśli nie wiesz po co się modlić, to albo w ogóle nie będziesz się modlił, albo prędzej czy później porzucisz modlitwę.

Dziś jesteśmy otoczeni elektronicznymi środkami komunikacji, łatwo możemy rozmawiać z osobami oddalonymi nawet o tysiące kilometrów. Do niedawna rozmowę międzymiastową trzeba było zamawiać na poczcie a potem czekać cierpliwie na udane połączenie. Rozmowy międzynarodowe były bardzo kosztowne, a „w ukrytej słuchawce” oficer dyżurny kontrolował jej treść. O swobodnej rozmowie z bliskim na innym kontynencie można było tylko pomarzyć. Obecnie łącza internetowe i komórkowe pozwalają nie tylko rozmawiać z kimś na odległość, ale nawet widzieć rozmówcę. Relacja z rozmówcą stała się bliższa i bardziej „prywatna”. „Rozmowa” z Bogiem, którego nie widzimy, i którego głosu nie słyszymy, wydaje się absurdalna. Czy zatem warto się modlić?.

Święty Ojciec Pio mawiał, że „w książkach szukamy Boga, ale na dopiero na modlitwie Go odnajdujemy”. Wiedzieć dużo o kimś nie oznacza znać kogoś. A nie ma innej możliwości poznania kogoś, jak tylko spędzanie z tą osobą czasu. Tu dochodzimy do podstawowej definicji modlitwy: modlitwa to bycie z Bogiem. Można tę relację przełożyć na język codzienności. Trudno wyobrazić sobie prawdziwą, szczerą miłość ludzi, którzy ze sobą nie rozmawiają. W rozmowie wykazujemy zainteresowanie drugą osobą, próbujemy się wczuć w jej duchowe pragnienia, radości i smutki. Słowem możemy pocieszyć, dodać otuchy. Jeśli nie ma rozmowy, gaśnie relacja osobowa. Osoby takie stają się dla siebie obce. Gdyby zarzucić praktykę modlitwy, relacja z Bogiem również usycha. Bez modlitwy, czyli czasu spędzanego z Bogiem nie ma możliwości poznawania Go, podobnie jak nie ma możliwości jazdy samochodem bez paliwa. Dobra modlitwa zbliża do Boga, a im bliżej Boga, tym większy pokój w sercu, bo tym bliżej celu, dla jakiego zostaliśmy stworzeni. Wybierając modlitwę zbliżamy się do Boga i jednocześnie oddalamy od nieprzyjaciela. Stajemy się mniej dostępni dla złego ducha, a bardziej dostępni dla Boga. Modlitwa pozwala na większy wpływ dobra na nasze życie a utrudnia działania demonom. Człowiek to organizm fizyczny i duchowy. Jeśli swoje ciało źle karmisz, to ono słabnie, podobnie jest z duszą. Jeśli nie masz czasu na modlitwę, staje się ona coraz słabsza. Gdy duch jest słaby, trudniej przychodzi wybieranie dobra i unikanie zła, słabnie też zdolność rozeznawania między nimi. Bez modlitwy trudniej się walczy z pokusami i stają się one bardziej intensywne i trudniejsze do rozpoznania. Generalnie, jeśli duch jest mocny, góruje nad ciałem i jego popędami, jeśli zaś duch słabnie, ciało zaczyna górować nad duchem.

Każdego dnia stajemy przed ogromną ilością decyzji, które należy podejmować. Na modlitwie poznajemy, co Jezus by zrobił w danej sytuacji, jak On by postąpił. Gdy np. uczeń malarstwa, spędza dużo czasu ze swoim mistrzem, łatwiej jest mu rozpoznać styl mistrza od stylu innych osób. Modlitwa, czyli czas poświęcony Bogu zawsze wraca do nas jako dobro w tej czy innej postaci. Warto przytoczyć tutaj słowa św. Bonawentury, który mawiał, że „czas, który poświęcamy na modlitwę, Bóg zwróci nam z błogosławieństwami w naszych czynach”. Nawet najmniejsza sekunda przeznaczona dla Boga nie może pozostać bez nagrody. Wynika to właśnie z Bożej sprawiedliwości. Im bardziej jestem hojny wobec Boga, tym bardziej Bóg jest hojny wobec mnie. Idąc za myślą św. Tomasza z Akwinu, dzięki modlitwie jesteśmy w stanie widzieć Bożymi oczyma to, co nas otacza i spotyka. Innymi słowy, dostrzegamy Boże prowadzenie w tym, co do tej pory mogło wydawać się jakimś przypadkowym zbiegiem okoliczności. Dzięki wierze zaczynamy widzieć sens tam, gdzie do tej pory tego sensu nie widzieliśmy. Wiara ożywiona modlitwą wprowadza pokój do naszego serca pomimo zmagań, które przeżywamy, ponieważ widzimy je w pełniejszym świetle.

Jak zatem powinna wyglądać dobra modlitwa? Często prosimy o zdrowie, o zgodę w rodzinie, o bezpieczeństwo… To wszystko jest ważne, ale przecież Bóg zna nasze potrzeby. Mówi o tym Jezus w katechezie o dobrej modlitwie: „Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. (…) Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (por. Mt 6,26-33). Zatem dobra modlitwa powinna być uwielbieniem Boga i prośbą o dary najważniejsze: o nasze życie w łasce uświęcającej, o żywą wiarę i wytrwałość w służbie Bożej.

Piękna myśl została zawarta w jednej z prefacji mszalnych: „Chociaż nie potrzebujesz naszego uwielbienia, pobudzasz nas jednak swoją łaską, abyśmy Tobie składali dziękczynienie. Nasze hymny pochwalne niczego Tobie nie dodają, ale się przyczyniają do naszego zbawienia”. Modlitwa przyczynia się do naszego zbawienia. Czyli nie Bóg potrzebuje naszej modlitwy, ale to my, ludzie potrzebujemy bliskości Boga. Przez modlitwę odnajdujemy nie tylko Boga, ale umacniamy relację z Nim i odnajdujemy sens naszego życia.

ks. Eugeniusz

Do spisu treści

Podziękowanie za datki na nagrobek ks. Ryszarda

13 marca odszedł po wieczną nagrodę u Pana wieloletni duszpasterz, ksiądz Ryszard Lapczyk, proboszcz parafii w Czernicy, a potem senior posługujący niemal do ostatnich dni życia przy ołtarzu i ambonce oraz w konfesjonale. Przez blisko trzydzieści trzy lata wielu małżonków połączył sakramentalnym węzłem, wiele dzieci ochrzcił i przygotował do pierwszej spowiedzi i Komunii świętej. Dziś są to już dorosłe osoby. Ile godzin spędził w konfesjonale cierpliwie czekając na penitentów, to chyba tylko Bóg potrafi zliczyć.

Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w niedzielny wieczór modlitwami w kaplicy pogrzebowej, potem trumna z ciałem Zmarłego została przeniesiona do kościoła i tu odmówiony został różaniec o spokój duszy. W poniedziałkowe przedpołudnie mszy żałobnej przewodniczył ks. biskup Marek Szkudło. W obydwu nabożeństwach wzięła udział naprawdę spora liczba Parafian. Najkrócej i najprościej mogliśmy w ten sposób wyrazić wdzięczność za lata obecności ks. Ryszarda wśród nas i za jego kapłańską posługę.

Zgodnie z piękną tradycją został pochowany blisko kościoła, gdzie sprawował urząd proboszcza. Trwałym znakiem pamięci o Zmarłym jest nagrobek ufundowany przez wdzięcznych Parafian. Życzeniem ks. Ryszarda, zapisanym w jego testamencie było, aby na grobie umieścić wizerunek Jezusa Miłosiernego. To życzenie spełniliśmy. Nagrobek został wykonany przez Zakład Kamieniarski Gran-Mar ze Skrzyszowa, ten sam, który przed laty przygotował nagrobek ks. Jana Kapołki.

Obiecałem Parafianom szczegółowe rozliczenie kosztów. Nagrobek musiał nawiązywać proporcjami do istniejącego już pomnika ks. Kapołki, stąd też koszt jest większy od typowego pomnika i po odliczeniu rabatu wyniósł ostatecznie 25 tysięcy złotych. Figura Jezusa Miłosiernego kosztowała 1450 zł. Zbiórka „cegiełek” imiennych wyniosła 18.660 zł, rodzina ks. Ryszarda dołożyła 7.000 zł. Resztę, czyli 790 zł pokryliśmy z budżetu naszej gazetki „Znak Pokoju”.

W imieniu zmarłego ks. Ryszarda serdecznie dziękuję za ofiary „cegiełki”. Każda z nich, niezależnie od kwoty, to „dziękuję” wypowiedziane sercem za kapłańską posługę ks. Ryszarda. On nie tylko pracował wśród nas, ale przede wszystkim modlił się za każdego z nas, za każdą naszą rodzinę, pamiętał o chorych. Niech figura Jezusa Miłosiernego ustawiona na jego nagrobku przypomina nam o celu naszego życia i że kiedyś tam spotkamy się z naszymi zmarłymi.

Zastawiałem się, czy odnieść się do krytycznych komentarzy, do szemrania niektórych osób na temat ogłoszonej zbiórki. No cóż - każdy ma prawo do swojego zdania. Jednak proszę w imię zwyczajnej ludzkiej sprawiedliwości o jedno „Ojcze nasz” czy „Zdrowaś” za ks. Ryszarda. Może On błogosławił i twoje małżeństwo, może też ochrzcił twoje dziecko…

ks. Eugeniusz

Do spisu treści

Pociąg do historii

„Pociąg do historii" to wakacyjna inicjatywa Biblioteki Publicznej skierowana do dzieci szkolnych. Zorganizowana przez bibliotekarki przy znacznym wsparciu z programu "Działaj Lokalnie", Polsko – Amerykańskiej Fundacji Wolności. Głównym celem była podróż do przeszłości. W ramach projektu dzieci uczestniczyły w wycieczkach po regionie. Wyjazdy pozwoliły dzieciom na aktywne odkrywanie tajemnic, poznawanie historii oraz poszerzenie wiedzy o bogactwie ziem śląskich. Projekt nie tylko poszerzył wiedzę uczestników, ale również zintegrował lokalną społeczność wokół wspólnego celu, jakim jest edukacja i zachowanie dziedzictwa kulturowego.

Pierwszy dzień projektu odbył się w „Grodzie Średniowiecznym” w Raciborzu. Był niezwykłym doświadczeniem, które na długo pozostanie w naszej pamięci. Otoczenie grodu, z jego autentycznym klimatem średniowiecza, od razu wprowadziło nas w odpowiedni nastrój do zanurzenia się w przeszłości. Zaczęliśmy dzień od oprowadzania po grodzie, podczas którego przewodnik w stroju z epoki przybliżył nam codzienne życie w średniowiecznym grodzie. Było to fascynujące zobaczyć, jak wyglądały domostwa, warsztaty rzemieślnicze i fortyfikacje. Mogliśmy również spróbować swoich sił w niektórych rzemiosłach, co było niesamowitą okazją, aby lepiej zrozumieć, jak wiele trudu wkładano w codzienne życie w tamtych czasach. Następnie uczestniczyliśmy w warsztatach historycznych, podczas których poznaliśmy różne aspekty życia w średniowieczu. Sztukę walki – strzelanie z łuku oraz walkę na miecze, a także zajęcia zielarskie, na których dzieci tworzyły swoje mieszanki roślinne. Warsztaty były prowadzone w sposób interaktywny, co sprawiło, że wszyscy byliśmy w pełni zaangażowani.




Pierwszy dzień - Gród Średniowieczny

W drugim dniu projektu „Pociąg do historii" dzieci miały wyjątkową okazję odwiedzić kolejkę wąskotorową w Rudach Raciborskich. Podczas wycieczki mogły zobaczyć z bliska zabytkowe lokomotywy oraz wagony, które niegdyś przemierzały lokalne trasy. Dzieci podróżowały jedną z zabytkowych kolejek, co dostarczyło im wiele radości i pozwoliło poczuć atmosferę dawnych podróży. Cały dzień był pełen ciekawostek i niezapomnianych wrażeń, które przybliżyły najmłodszym historię regionu. Zajęcia z kowalem, wykuwanie żelaznych elementów czy też wyścigi na drezynach były dla wszystkich wspaniałym doświadczeniem. Zwieńczeniem dnia było wspólne pieczenie kiełbasek i słodka przekąska.




Drugi dzień - Kolej wąskotorowa w Rudach

Podczas trzeciego dnia odwiedziliśmy „Kolejkowo” w Gliwicach, które jest jednym z największych makiet kolejowych w Polsce. To wyjątkowe miejsce zabrało nas w podróż po miniaturach najważniejszych miast Górnego Śląska oraz kilku krainach świata. Wśród odwzorowanych miast można było podziwiać takie miejsca jak Wrocław, Gliwice czy Katowice, ze starannie odtworzonymi charakterystycznymi budowlami i ulicami, oddającymi ich historyczny i współczesny klimat. Każde z miast było pełne detali, które przypominały o ich bogatej historii oraz współczesnym znaczeniu dla regionu. Oprócz śląskich miast „Kolejkowo” zaprezentowało również kilka krain świata, które pozwoliły nam na chwilę oderwać się od rzeczywistości i przenieść w zupełnie inne miejsca. Mogliśmy zobaczyć na przykład Alpy, gdzie na tle górskich szczytów krążyły miniaturowe pociągi, czy egzotyczne zakątki świata, gdzie codzienność wygląda zupełnie inaczej. „Kolejkowo” to nie tylko miejsce pełne atrakcji dla miłośników kolei, ale również swoista lekcja historii i geografii, która w przystępny sposób łączy edukację z zabawą. Cała ekspozycja jest pełna detali, które zachwycają i inspirują, a zarazem przypominają o różnorodności i bogactwie kulturowym Śląska oraz innych zakątków świata.




Trzeci dzień - "Kolejkowo" w Gliwicach

Stacją kończącą nasz projekt był dzień czwarty - przygoda z aktorami Teatru Bajkowe Skarbki Śląska. Spektakl oraz warsztaty zorganizowane w Gaszowicach, w Ośrodku Kultury i Sportu, przyciągnęły wiele dzieci wraz z opiekunami. Aktorzy opowiadali dzieciom historie o śląskiej ziemi, jej skarbach równocześnie promując dobre postawy. W bajkach , jak w życiu, potrzebne są uczciwość, współczucie i szacunek dla innych.

Nasz projekt był nie tylko edukacyjny, ale również niesamowicie inspirujący. „Pociąg do historii” to inicjatywa, która w niekonwencjonalny sposób przybliżała historię oraz pozwalała przenosić się w czasie. Cieszymy się, że mogłyśmy być częścią tego przedsięwzięcia. To nie jest nasze ostatnie słowo. Myślimy o kolejnych, wakacyjnych projektach. Dziękujemy uczestnikom za udział oraz pozytywną postawę na wyjazdach. Dziękujemy młodym ludziom za interesujące warsztaty tematyczne. Do zobaczenia za rok!!!

Agnieszka Korbel
Justyna Niemczyńska
Ewa Kowol

Do spisu treści

Wiersz: Przyjemna lekcja

Przyznaliśmy wszyscy razem,
że koń tylko jest wyrazem,
lecz koń ciągnie, - to już zdanie,
chociaż proste niesłychanie.
 
  - Chcę je rozwinąć – powiedział Józef,
no i napisał: Koń ciągnie wózek.
Staszek popatrzył, pokręcił głową
i zaczął pisać zdanie na nowo:
 
Koń ciągnie wózek z wielkim hałasem,
A sprytny Heniek dodał tymczasem:
Koń ciągnie wózek z wielkim hałasem,
po kamienistej drodze pod lasem.
 
  - Więcej – rzekł Staszek – pisać się nie da,
bo mi się właśnie skończyła kreda!
Dumny, że zdanie się rozwinęło,
zręcznie zakończył kropką swe dzieło.

Na takich lekcjach czas miło płynie.
Kto nam to zdanie dalej rozwinie?

Roman Pisarski

Do spisu treści

Wiara i sztuka. Bazylika św. Franciszka z Asyżu w Krakowie -
polichromie i witraże Stanisława Wyspiańskiego

Kraków, to miasto królewskie, a przede wszystkim ważne dla naszej kultury i wiary. Na wyjątkową uwagę zasługuje jedna ze świątyń znajdująca się w tym mieście, jest to bazylika świętego Franciszka z Asyżu. Wchodząc do tej świątyni nie można nie zwrócić uwagi na wspaniałe polichromie i witraże wielkiego artysty Stanisława Wyspiańskiego.

Kim był Stanisław Wyspiański. Polski literat i artysta wizualny: dramaturg, poeta, malarz, grafik, architekt, projektant mebli. Jako pisarz związany był z dramatem symbolicznym. Tworzył w epoce Młodej Polski. Był uczniem Jana Matejki w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie. Z Krakowem związany był od urodzenia do swojej śmierci w 1907 roku.

Bazylika świętego Franciszka

Kształt i dokładne daty powstania pierwotnego kościoła nadal są przedmiotem naukowej dyskusji. Przypuszczalnie był zbudowany na planie krzyża greckiego (równoramiennego) z wieżą na przecięciu naw. Wzniesiono go z cegły z użyciem kamienia w detalu. Konsekrowany został zapewne przed 1269 rokiem, bowiem wówczas odbyły się uroczystości pogrzebowe klaryski bł. Salomei (+ 1268), siostry księcia Bolesława Wstydliwego.

Polichromie Polichromia – wielobarwna ozdoba malarska ścian, sufitów, sklepień, rzeźb. Stosowana do dekoracji wewnętrznych i zewnętrznych. Polichromie wykonywano nie tylko na materiałach kamiennych i tynkach, ale także na drewnie, wewnątrz i na zewnątrz pomieszczeń w budownictwie sakralnym i świeckim.

W 1850 roku, wybuchł w Krakowie wielki pożar, który zniszczył znaczną część miasta w tym także kościół Franciszkanów. W 1894 podjęto próby i ogłoszono konkurs na renowację kościoła oraz powstanie w nim polichromii. Dwa kolejne etapy konkursu nie rozstrzygnęły, kto wykona polichromie. Wybrano ostatecznie kandydaturę Stanisława Wyspiańskiego, który już dużo wcześniej myślał o tym projekcie. Prace rozpoczęły się w czerwcu 1895 i trwały do listopada tego roku. Zbyt nowatorska praca Wyspiańskiego nie odpowiadała komisji czuwającej nad odnową kościoła. Dlatego też nie zostały wykonane wszystkie pomysły i projekty artysty.

Oto co możemy zobaczyć w kościele:
Z prawej strony:
- „Matka Boża z Dzieciątkiem” – w krakowskim stroju ludowym, zwana „Królową-wieśniaczką polską” w trakcie koronacji
- „Miłosierdzie” („Caritas”) – uosobienie boskiej miłości – dwie dziewczynki w uścisku wśród irysów

Z lewej strony:
- “Upadek zbuntowanych aniołów”
- “Św. Michał Archanioł” – symbolizujący walkę ze złem

W tylnej części prezbiterium, po obu stronach, artysta przedstawił wspaniałą galerię szesnastu polskich orłów piastowskich. Sklepienie natomiast jest w bladoszafirowym kolorze, które pokrywają setki złotych gwiazd, niektóre z nich to powiększone płatki śniegu. Wzdłuż żeber widzimy koronkę i pasek franciszkański.

Witraże Po rozstaniu się z franciszkańską świątynią (1895), bez możliwości dokończenia polichromii, Stanisław Wyspiański otrzymał nową propozycję w 1897 roku. Ojcowie zaproponowali mu wykonanie projektów witraży do okien kościelnych. Artysta wykonał je w latach 1897-1902. Szkła do witraży wykonano w Innsbrucku. Osadzono je w oknach prezbiterium w 1899 roku, a w oknie zachodniej fasady (Bóg Ojciec) w 1904 roku. Po prawej stronie widzimy „Świętego Franciszka”, patrona tej świątyni, stojącego boso wśród gałązek krzewów z uniesioną ku niebu twarzą, otrzymującego stygmaty. Po lewej stronie „Błogosławiona Salomea”, pierwsza polska klaryska; lilie nad postacią błogosławionej symbolizują czystość.

Dwa witraże z lewej strony prezbiterium przedstawiają potęgę żywiołu ognia. Pierwszy ukazuje płonące kłody drzewa, a nad nimi strzelające ku górze niebieskie i żółte płomienie; drugi – żywioł ognia wyobrażony przez czerwień kwiatów. Dwa witraże z prawej strony prezbiterium przedstawiają potęgę żywiołu wody, co symbolizują kwiaty jezior i rzek: irysy, lilie wodne i grzybienie. Okno środkowe, zasłonięte ołtarzem, artysta zamierzał ozdobić wyobrażeniem żywiołów ziemi (rolnik z pługiem) i powietrza (płynące w przestworzu chmury). Pomysł nie doczekał się realizacji. Witraż w tym oknie zdobią motywy roślinne i wizerunek Ducha Świętego w postaci gołębicy, umieszczony w tzw. główce (zwieńczeniu). Jednak najwspanialszym z witraży Wyspiańskiego jest ekspresjonistyczny – „Bóg Ojciec wydobywający świat z chaosu” w zachodnim oknie, nad chórem muzycznym. Bywa nazywany również „Stań się”, „Stworzenie świata”, „Bóg Ojciec”. Monumentalna postać Boga Ojca, przypominająca sylwetką dzieło Michała Anioła, zdaje się unosić w przestworzach nad bezmiernym oceanem. Wyrazista jest tylko Jego głowa i uniesiona nad nią ręka w stwórczym geście. Prawa ręka zdaje się opanowywać żywioły, usytuowane w dolnych partiach kompozycji, zmieniające się w zależności od pory dnia i roku, natężenia i kierunku światła, będące żywym ogniem bądź żywiołem wody.

Ciekawostką jest fakt, że Wyspiański przedstawił tutaj Boga powołującego świat do istnienia z chaosu, a więc według koncepcji hebrajskiej, w odróżnieniu od bardziej nam bliskiej, przekazanej za pośrednictwem greckiego tekstu Pisma Świętego, konwencji kolejnych dni – etapów stwarzania. Nie wiemy tylko czy był to świadomy zamysł artysty, czy dzieło przypadku.

Polichromie i witraże w kościele Franciszkanów zaprojektowane i wykonane przez Stanisława Wyspiańskiego, to wspaniałe dzieła tego wielkiego artysty. Nie zostały zrozumiane i docenione przez ówczesnych mu odbiorców. Jednak obecnie my możemy podziwiać geniusz tego artysty, jego wizjonerskie projekty. Wyprzedzał swoje pokolenie, ponieważ w inny, nowatorski sposób potrafił przedstawić tematykę dotyczącą naszej wiary.

Opracowała: Marta Mordeja
Źródła pomocnicze: Internet

Do spisu treści

Opowiadanie: Otwórz Bogu

Holman Hunt namalował wspaniały obraz, na którym przedstawił stojącego w ogrodzie Chrystusa. Scena rozgrywała się o północy. Jezus jedną ręką trzymał latarnię, drugą pukał do drzwi. Przyjaciel malarza, będąc u niego w odwiedzinach, zauważył:
- Tu jest błąd, Holman. Namalowałeś drzwi bez klamki!
- To nie pomyłka – odpowiedział artysta. To są drzwi ludzkiej duszy. Można je otworzyć tylko od środka!
Tak, to właśnie my musimy otworzyć drzwi, aby wpuścić Boga do naszych serc. Latami – a właściwie od wieków – Pan stoi u wrót komnaty naszej duszy, stuka i czeka na zaproszenie.

Kiedy powinniśmy Mu otworzyć?

J.P. Vaswani

Do spisu treści

Opowiadanie: Magiczny pierścień

Pewien król wezwał na dwór wszystkich swoich magów i powiedział im:
- Chciałbym być zawsze przykładem dla moich podwładnych. Pragnę być silnym i stanowczym, spokojnym i niewzruszonym względem zdarzeń losu. Czasami jestem smutny i przygnębiony z powodu jakiegoś nieszczęśliwego zdarzenia lub niefortunnej okoliczności. Kiedy indziej znów jakaś nagła radość lub wielki sukces wprawiają mnie w stan nieprawdopodobnego podniecenia. Nie podoba mi się to wszystko. Czuję się jak jakaś drżąca gałązka rozhuśtana morską falą. Zróbcie mi jakiś amulet, który mnie wyzwoli od tych wesołych i smutnych stanów duszy i zmiany nastrojów.

Jeden po drugim, wszyscy magowie wycofywali się. Potrafili wykonywać różnego rodzaju amulety dla zwykłych ludzi, ale zadowolić króla nie było wcale tak łatwo. Poza tym poszukiwał on amuletu, który miał mieć niezwykle skomplikowane zastosowanie. Król wybuchnął gniewem i był niepocieszony bezradnością swych magów, kiedy stanął przed nim pewien stary mędrzec, mówiąc:
- Wasza Wysokość, przyniosę ci jutro pewien pierścień, za każdym razem, jak tylko na niego spojrzysz, jeśli będziesz smutny – staniesz się wesoły, a jeśli będziesz zdenerwowany – uspokoisz się. Wystarczy jedynie, abyś przeczytał wyryte na nim zaklęte zdanie.
Następnego dnia stary mędrzec powrócił i w absolutnej ciszy, która była spowodowana niezwykłym zaciekawieniem wszystkich włożył królowi na rękę pierścień.
Król przypatrzył mu się uważnie i przeczytał wyryte na złotej obrączce zdanie: „Nawet to przeminie”.

Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,
czas sadzenie i czas wyrywania tego co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia,
czas burzenia i czas budowania,
czas płaczu i czas śmiechu,
czas zawodzenia i czas pląsów,
czas rzucania kamieniami i czas ich zbierania,
czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich,
czas szukania i czas tracenia,
czas zachowania i czas wyrzucania,
czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.
Cóż przyjdzie pracującemu z trudu jaki sobie zadaje?
Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi,
by się natrudzili.
Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie,
Dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata,
tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł,
jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.
Poznałem, że dla niego nic lepszego,
niż cieszyć się i o to dbać,
by szczęścia zaznać w swoim życiu.
Bo też, że człowiek je i pije,
i cieszy się szczęściem przy całym swym trudzie – to wszystko dar Boży.
Poznałem, ze wszystko co czyni Bóg,
na wieki będzie trwało:
do tego nic dodać nie można ani od tego coś odjąć.
To, co jest, już było, a to, co ma być kiedyś, już jest.
Bóg przywraca to, co przeminęło /Księga Koheleta 3,1-15/

Bruno Ferrero

Do spisu treści

Opowiadanie: W co Bóg uwierzy?

Gdy rodzina zbierała się przy stole na obiad, ojciec odmawiał codzienną modlitwę:
- Dziękujemy Ci, o Boże, ze dajesz nam tak wspaniałą strawę. Udzielasz nam jej jak swego prasadam (w hinduizmie: dar dla Kryszny). Pobłogosław nam, aby siły, których nabieramy, spożywając Twe dary, zostały wykorzystane w Twej służbie, służbie Twoim świętym oraz biednym, opuszczonym i zrozpaczonym.
Niech będzie wywyższone Twoje imię!

Lecz gdy rozdawano dania, ojciec często narzekał. Mówił, że potrawy są zbyt gorące, zbyt suche lub mdłe. Pięcioletnia córeczka zapytała go kiedyś:
- Tato, czy to prawda, że Bóg słyszy wszystko, co mówimy i widzi wszystko, co robimy?
- Oczywiście, moje dziecko.
- Więc Bóg musi słyszeć twoją modlitwę – nalegała mała dziewczynka.
- Na pewno!
- I słyszy też twoje narzekania?
- Słyszy…
- To powiedz mi, w co uwierzy? – skończyło niewinne dziecko.

Ojciec nic nie odpowiedział. Z pewnością uświadomił sobie swoją niekonsekwencję.
Czy nasze słowa i czyny są w zgodzie z naszymi modlitwami.

J.P. Vaswani

Do spisu treści

Hagiografia dla najmłodszych i nie tylko
cz. I – Maria

Anna i Joachim zostali rodzicami
Swą małą córeczkę Maria nazwali.
Nie wiedzieli jeszcze wtedy,
Co się stanie, jak i kiedy!

W podzięce Ją Bogu ofiarowali
Zachariaszowi w świątyni oddali.
Była tam grzeczna, służyła wytrwale
I nie narzekała na pracę swą wcale.

Kiedy już była Maryja Panienką,
Anioł Jej zrobił niespodziankę wielką!
Zjawił się u Niej Gabriel i rzecze:
- Poczniesz i porodzisz samego Boga Dziecię!

Maryja wprawdzie się zmieszała
- Nie znam męża – powiedziała –
Niechaj jednak tak się stanie,
Bogu oddam me staranie.

Elżbietę rychło nawiedziła,
Lecz dobrej nowiny nie obwieściła,
Gdyż Elżbieta już wiedziała,
A niedługo matką Chrzciciela została!

Jakiś czas później ogłoszono spis ludności,
Zatem, aby dopełnić wszelkich formalności,
Do Betlejem rodzina dostać się musiała,
Na osiołku więc Maryja w podróż się udała.

Na miejscu żadne nie czekało posłanie,
Każdy zajęte miał w tę noc mieszkanie.
Ufność Maryi była jednak wielka,
Ucieszyła Ją nawet dla zwierząt stajenka.

Noc była piękna, przejrzysta i jasna,
A Trzech Króli do żłóbka prowadziła gwiazda.
Tam w miejscu zacisznym Niewiasta siedziała
I w ubogich szmatkach Synka otulała.

Po dniach ich oczyszczenia rodzice kochani
W świątyni Jezuska ofiarowali.
Tam Go Symeon przyjął w objęcia
I Boga ujrzał w oczach Dziecięcia.
Wielkie on cierpienie Marii zapowiedział,
Od Ducha Świętego on to wszystko wiedział.
  Bierze do Egiptu Marię i jej Dziecię,
Józef usłyszawszy głos Anioła przecie.
Przed rzezią niewiniątek uciec chyba zdoła!
O pomstę do nieba, plan Heroda woła.

Gdy Jezus był młodzianem
Maria się zmartwiła,
On nauczać szedł w świątyni,
Ona się bała, że Go zgubiła.

A gdy rozpoczął wśród ludu swe działanie,
Dostali zaproszenie na wesele w Kanie.
Niepowodzenie tam młodych spotkało,
Wina w połowie biesiady brakowało.
Tam Matka w Syna wciąż wierzyła
I młodych Jego opiece poleciła.

Potem przez lat wiele,
gdy wędrowali z Nim Jego przyjaciele
I Ona wśród nich była
- Swemu Synowi towarzyszyła.

Nadeszły w końcu dla Marii dni straszne
- Ludzie zdeptali, to co dla Niej ważne.
Gdy Jej Syna okrutnie potraktowano,
Jej sercu największą boleść zadano.

Pod krzyżem stoi, lecz nie sama.
Na opiekę liczyć może apostoła Jana.
Zostaje Matką Kościoła i ludzkości.
Już na zawsze będzie w naszych domach gościć.

Wśród apostołów pozostała
w Jerozolimie długie lata,
A Jej znaczenie Jan opisał
Na Pisma Świętego kartach..


Jak możemy naśladować świętych? Kilka wskazówek na podstawie życiorysu Maryi:

1.

 
Rodzice wzorem Anny i Joachima oraz później Marii i Józefa powinni dziękować za dar rodzicielstwa i modlić się za swoje dzieci.
2.

 
Służba (w pozytywnym tego słowa znaczeniu!), pomoc innym i pracowitość, to cechy, które były kształtowane już u małej Marii – pomyślmy o tym jako o inwestycji w wychowaniu naszych dzieci.
3.

 
Jak Maryja zgadzajmy się na Boży plan na nasze życie, jakkolwiek byłby dla nas niezrozumiały – pamiętajmy, że jako zwykli ludzi widzimy tylko wycinek rzeczywistości i nie ogarniamy umysłem Bożych zamiarów.
4.

 
Rodzina i przyjaciele to nasz skarb, wiedziała o tym i Maria, udając się w podróż do starszej od siebie Elżbiety czy towarzysząc Jezusowi w wędrówkach apostolskich.
5.

 
Starajmy się ufać ludziom, którzy są nam bliscy i kiedy jest potrzeba, dajmy aby się nami zaopiekowano – jak Maryją opiekował się Józef, a potem Jan.

Opracowano na podstawie źródeł:
- Pismo Święte z komentarzem, Edycja Świętego Pawła, 2016 (wersja elektroniczna)
- Święci na każdy dzień, ks. W. Zaleski SDB,

Kamila Porwoł

Do spisu treści

Nekrologi



Śp. Edeltrauda KACHEL
   (ur. 08.05.1944 / zm. 30.08.2024)

Wyrazy współczucia składamy: mężowi Hubertowi, córce Ani z mężem Arkiem, synowi Januszowi z żoną Mariolą; wnukom, prawnukom: Amelce, Lence i Stasiowi; rodzinie zmarłej siostry Jadwigi

 


do spisu treści